Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poród na plebanii: prokuratora znowu umorzy sprawę księdza Mariusza G.?

Łukasz Cieśla
Poznańska kuria początkowo "ukarała" księdza Mariusza G. przeniesieniem do klasztoru. Potem wysłała go na misję do parafii w Pnikucie na Ukrainie. Obecnie trwa procedura usunięcia Mariusza G. z kapłaństwa.
Poznańska kuria początkowo "ukarała" księdza Mariusza G. przeniesieniem do klasztoru. Potem wysłała go na misję do parafii w Pnikucie na Ukrainie. Obecnie trwa procedura usunięcia Mariusza G. z kapłaństwa. TVP1
Do poznańskiej prokuratury wpłynęła właśnie opinia ws. porodu na plebanii i księdza Mariusza G. Jaka jest jej treść? - Przełomu nie będzie. A czego się pan spodziewał? - komentuje jeden ze śledczych. Ksiądz G. do dzisiaj nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej. W lutym 2011 roku nie wezwał karetki do swojej dziewczyny, która rodziła jego syna. Po lekarzy zadzwonił dopiero wtedy, gdy dziecko urodziło się martwe. Prokuratura najpierw szybko umorzyła sprawę. Wznowiła ją po naszych tekstach.

Prokuratura wznowiła sprawę, po naszych tekstach, w lipcu 2012 roku. Potem, po kilku miesiącach, zamierzała ponownie ją umorzyć. Wtedy jednak nie zgodzili się na to nadzorcy z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Wskazali, że trzeba powołać w końcu ekspertów od ginekologii i na dodatek mają być spoza Poznania.

Czytaj więcej:
Ostra reakcja kurii dopiero po prawie 2 latach od porodu na plebanii

W poznańskiej prokuraturze padały wówczas różne głosy na temat dalszego prowadzenia sprawy. Niektóre osoby, które były zaangażowane w jej wyjaśnianie, twierdziły nawet, że dalsze czynności to "strata czasu". Inni wskazywali jednak, że ksiądz powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności za nieudzielenie pomocy przy porodzie swojego syna.

Ostatecznie wybór padł na biegłych z Łodzi. Zostali powołani w styczniu 2013 roku. Ich opinia niedawno wpłynęła do Prokuratury Rejonowej Poznań Grunwald, która od początku prowadziła to postępowanie. Z nieoficjalnej informacji wynika, że ksiądz prawdopodobnie nie usłyszy zarzutów.

- Przełomu nie będzie - powiedział nieoficjalnie jeden ze śledczych. Ale o szczegółach nie chciał mówić.

Przypomnijmy, że do tragicznego porodu doszło w lutym 2011 roku na plebanii na poznańskim Junikowie. Dziecko było owocem romansu wikariusza G. z młodą dziewczyną. Poznał ją na rekolekcjach, potem pomieszkiwała u niego na plebanii. Kobieta tylko raz poszła do ginekologa, na samym początku ciąży. Ksiądz G. zeznał potem, że żyli ze sobą "jakby dziecka nie było".

Czytaj również:
Poród na poznańskiej plebanii. Dziecko księdza umarło. On ukarany... klasztorem

W dniu porodu ksiądz przygotował posłanie swojej partnerce. Sam słuchał muzyki w drugim pokoju. Gdy w nocy obudziło go jej jęczenie, a kobieta mówiła o wezwaniu karetki, przyznał, że nie zareagował. Po lekarzy zadzwonił dopiero wtedy, gdy kobieta urodziła martwe dziecko. Udzielił też synowi ostatniego namaszczenia. Prokuratura szybko umorzyła sprawę.

Prokuratura wskazywała, powołując się na opinię medyka sądowego, że dziecko miało węzeł pępowiny. Jednak ginekolodzy, z którymi rozmawialiśmy, podkreślali, że węzeł pępowiny nie jest wyrokiem śmierci. Bo wiele dzieci urodziło się w szpitalu bez komplikacji, mimo że były owinięte pępowiną. Prawnicy z kolei podkreślali, że kobiecie rodzącej dziecko należy pomóc (czyli wezwać karetkę) bez wchodzenia w dywagacje na temat szans dziecka na przeżycie. Tym bardziej, że ani ksiądz, ani jego partnerka nie mieli fachowej wiedzy o stanie płodu.

Czytaj również:
Poród na poznańskiej plebanii. Dziecko księdza umarło. On ukarany... klasztorem

Również w poznańskiej prokuraturze padały podobne głosy. – To jest kwestia podejścia do sprawy. Moim zdaniem księdza należałoby pociągnąć do odpowiedzialności karnej za nieudzielenie pomocy – mówi jeden ze śledczych.

Przez ostatnie miesiące śledczy czekali na opinię biegłych z Łodzi. Eksperci od ginekologii mieli odpowiedzieć na pytania dotyczące przebiegu porodu i szans dziecka na przeżycie. Choć opinia wpłynęła, śledczy na razie nie chcą udzielać oficjalnych komentarzy.

Czytaj więcej:
Ostra reakcja kurii dopiero po prawie 2 latach od porodu na plebanii

Prowadząca sprawę prokurator Natasza Wojtczak odesłała nas do swojego szefa – prokuratora Jana Chojeckiego. On z kolei odesłał do rzecznika Prokuratury Okręgowej. A pani rzecznik wskazała, że rozmawiała z prokurator prowadzącą, ale ta nie wyraziła zgody, by obecnie informować o treści opinii. Jak usłyszeliśmy, śledztwo wciąż jest w toku i na oficjalny komunikat trzeba poczekać do jego zakończenia.

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski