Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poród na plebanii: Prokuratura Generalna zajmie się sprawą księdza Mariusza G.?

Łukasz Cieśla
Ksiądz Mariusz G. nie poniósł dotąd żadnej kary.
Ksiądz Mariusz G. nie poniósł dotąd żadnej kary.
Czy istnieje możliwość, że ksiądz Mariusz G., który nie wezwał karetki do kobiety rodzącej jego dziecko, poniesie karę? Sprawą zainteresowała się Prokuratura Generalna. Ale nie oznacza to wznowienia śledztwa. - O sprawie słyszałem, ale nie znam jej szczegółów. W tej chwili nie mogę jeszcze powiedzieć czy i jakie kroki podejmiemy - mówi Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej.

Ksiądz Mariusz G. do tej pory nie poniósł żadnej kary za swoje zachowanie. W zeszłym roku, co ujawniliśmy w piątek, prokuratura umorzyła sprawę. A wczoraj ogłosiła, że kontrola wszczęta po naszym artykule nie doprowadzi do wznowienia sprawy.

Oficjalnie poznańska Prokuratura Okręgowa ogłosiła, że nie ma podstaw do jej wznawiania. Nieoficjalnie jednak jeden z jej prokuratorów przyznał, że ksiądz powinien dostać zarzuty i ponieść karę.

- Jego zachowanie to klasyczny przykład popełnienia przestępstwa nieudzielenia pomocy osobie znajdującej się w potrzebie. To jest ewidentne - komentuje prokurator, prosząc o zachowanie anonimowości. - On nie tylko nie pomógł matce swojego dziecka, ale także noworodkowi, który ostatecznie zmarł. Można to porównać do wypadku drogowego. Kiedy nie pomożemy jego ofiarom, narażamy się na zarzuty. Oficjalne tłumaczenie prokuratury, że dziecko księdza miało małe szanse na przeżycie, jest kuriozalne. Ksiądz nie jest fachowcem, więc nie mógł wiedzieć, jakie szanse miał jego syn. Powinien zadzwonić po karetkę. Ale on w tej sprawie wyręczył swojego szefa, czyli Pana Boga. Tylko Bóg, zgodnie z zasadami wiary, decyduje o życiu i śmierci. Ksiądz Mariusz najwyraźniej wszedł w jego rolę - dodaje prokurator.

Sprawy śmierci dziecka nie chciał komentować minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Jego biuro prasowe poinformowało nas, że pytania mamy kierować do Prokuratury Generalnej.

Niechętny do wypowiadania się o śmierci dziecka na plebanii był także prof. Janusz Gadzinowski. To poznański neonatolog, obrońca życia poczętego i przeciwnik in vitro. Jest także członkiem rady społecznej przy Arcybiskupie Poznańskim.

Prof. Gadzinowski stwierdził, że nie słyszał o sprawie księdza Mariusza. A poza tym jako katolik "wolałby nie ruszać spraw związanych z Kościołem". Dodał jednak, że brak pomocy rodzącej kobiecie jest niewłaściwym zachowaniem. O szansach dziecka na przeżycie nie chciał się wypowiedzieć.

Z kolei Przemysław Alexandrowicz, radny i prezes poznańskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, choć niechętnie, to w końcu zgodził się na rozmowę. Stwierdził, że zachowanie księdza było naganne. Nie chciał jednak oceniać postawy poznańskiej kurii, która najpierw wysłała Mariusza G. do klasztoru, potem na misję na Ukrainę.

- Ksiądz sprzeniewierzył się powołaniu i złamał zasady. Jako pasterz wiernych musi przestrzegać tych reguł, które głosi innym - mówi Przemysław Alexandrowicz. Pytany przez nas o celibat, bronił tej zasady.

- Przez całe wieki celibat zdał egzamin. Zasada całkowitego poświęcenia się panu Bogu i Kościołowi, poprzez tę zasadę, jest dobra. Tym różnimy się od zwierząt, że one kierują się instynktem. Człowiek, choć posiada popęd, to kieruje się rozumem i własną wolą - dodał prezes poznańskiego KIK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski