Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porwał chłopaka dla okupu - teraz mówi, że to fikcja

Barbara Sadłowska
Michał K. , oskarżony o to, że w maju 2012 roku porwał dziewiętnastolatka dla okupu, twierdzi, że w sprawę jest zamieszany... sam porwany

Na ostatnią rozprawę nie dotarł, bo zasłabł. W piątek był w świetnej formie. Perorował.
- Ja nie jestem prokuratorem, żeby rzucać jakieś oskarżenia na ludzi, którzy tego nie zrobili - mówił Michał K., patrząc wymownie na prokuratora. Ten nie reagował.

Michał K, mówił, że jeśli rodzice zapłacą milion złotych, on po roku zwróci im dwa miliony

Na ławie oskarżonych towarzyszy mu syn oraz trzech mężczyzn. Pracowali dla niego w warsztacie samochodowym oraz przy budowie podziemnego bunkra koło Szamotuł, w którym w profesjonalnie zbudowanej celi, Michał K. zamierzał więzić porwanych dla okupu ludzi. Tam umieścił Tomasza K., szkolnego kolegę jego syna, którego rodzice odebrali odszkodowanie za grunt przekazany pod budowę obwodnicy Poznania.

Porwał nastolatka jadącego do szkoły z przystanku autobusowego. Od rodziców zażądał miliona złotych. Tomasz przyznał, że podczas pobytu w podziemnej celi nikt się nad nim nie znęcał, nie groził i nie głodził. Ale nawet w sądzie woli zeznawać, gdy oskarżonych nie ma na sali. W piątek powiedział, że Michał K. od początku przygotowywał swoją wersję obrony, mówiąc mu, że jeżeli rodzice zapłacą milion złotych, on po roku zwróci im dwa miliony. Pod warunkiem, że nie będą współpracować z policją.
Michał K. broni się w ten sposób podczas procesu, twierdząc, że porwanie było fikcyjne, że Tomek się na to zgodził i miał w celi klucz, w każdej chwili mógł wyjść... Przekonuje, że pieniądze chciał zainwestować w zakup używanych samochodów dla arabskich nabywców.

Jednak żaden dowód nie potwierdza tej tezy. Policjanci nie znaleźli klucza, który miał się znajdować pod pryczą w celi. Mimo otrzymania pieniędzy, Michał K. nie wypuścił nastolatka. Uwolnili go antyterroryści.

- Pan Tomasz został cudownie uwolniony dzięki świetnej pracy policji, a pieniądze zostały "zgubione" - ironizował oskarżony. - Co mi nie daje spokoju? Dlaczego Tomek nie chce zrozumieć, że żadnego porwania nie było? Nie chce się wygadać, bo mu wstyd. Aniołek, słodkie dziecko, a wiem, że handlował narkotykami. Pan Tomasz, jak go dobrze przycisnąć, to się gubi...

Michał K. nie zgodził się jednak na konfrontację z Tomaszem i jego rodzicami przed sądem podczas piątkowej rozprawy. Stwierdził, że potrzebuje czasu, żeby przeanalizować swoje notatki.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski