Poznański dziennikarz Jarosław Ziętara zniknął 1 września 1992 roku. Prokuratura po wielu latach oskarżyła Aleksandra Gawronika, niegdyś najbogatszego Polaka, o podżeganie do zabójstwa Ziętary. W osobnym procesie prokuratura oskarża „Rybę” i „Lalę”, dwóch byłych ochroniarzy z firmy Elektromis, o porwanie i pomocnictwo w zabójstwie Ziętary.
Więcej:"Baryła" znowu obciąża Gawronika ws. zbrodni na Jarosławie Ziętarze
Jednym z głównych świadków krakowskiej prokuratury jest odsiadujący dożywocie Maciej B., ps. Baryła. Najpierw zeznał, że latem 1992 roku był świadkiem narady w Elektromisie, w której uczestniczył Gawronik i szef firmy Mariusz Ś. Gawronik miał podżegać do zabicia Ziętary. „Baryła” zeznał również, że przed porwaniem dziennikarza, osobiście brał udział w jego zastraszaniu i pobiciu. Potem swoje zeznania wycofał, by w tym roku wrócić do początkowej wersji, w której z detalami opowiadał o zbrodni na Ziętarze.
Wujek "Baryły" nie chce być ciągany po sądach
Tymczasem w piątek, podczas procesu dwóch byłych ochroniarzy Elektromisu, przesłuchano wujka „Baryły”. Robert Sz. nie ma bezpośredniej wiedzy o sprawie, natomiast często odwiedzał „Baryłę” w więzieniu. Miał wtedy od niego usłyszeć o różnych szczegółach sprawy.
- Podczas widzeń Maciej opowiadał mi, że ma układ z prokuratorem Kosmatym, że jak powie prawdę, to Kosmaty załatwi mu akt łaski u prezydenta. Maciek ma ogromną wiedzę o Mariuszu Ś. z Elektromisu, o Ziętarze, o Wałęsie, o Jaroszewiczach. Wiem, że Maciej za kasę od Gawronika palił konkurencyjne kantory, a za kasę od Mariusza Ś. przeładowywał tiry. Dlatego Maciej w latach 90. nie potrzebował stałego zatrudnienia. Każdy wtedy w Poznaniu wiedział, że on się bandytką zajmuje – tak wujek „Baryły” zeznawał w 2017 roku, gdy w Poznaniu odwiedzili go krakowscy policjanci wyjaśniający losy Jarosława Ziętary.
Sprawdź: Wujek "Baryły" już wcześniej zeznawał w sądzie ws. Ziętary
W jaki sposób teraz wujek „Baryły” odnosi się do swoich wcześniejszych zeznań? W piątek, w sądzie, Robert Sz. najpierw nazwał "Baryłę" swoim kolegą. Po chwili przyznał, że jest jego dalekim wujkiem. Dał jasno do zrozumienia, że nie jest zadowolony z „ciągania go po sądach”. Twierdził, że policjanci przesłuchujący go 2 lata temu nie wszystkie słowa zapisali tak, jak powinni. Ale potwierdził, że pewne nazwiska padły, że podpisał tamten protokół. Nigdy jednak nie wgryzał się w sprawę zbrodni na Ziętarze.
- Gdy podczas widzeń Maciej zaczynał te opowieści, ja mówiłem, by przestał, groziłem, że przerwę widzenie. Nie chciałem tego słuchać, dość mam własnych kłopotów – zeznawał w piątek wujek „Baryły”.
Świadek: "Baryła" był dobry, umiał się bić
Jego początkowe, obszerne zeznania z 2017 roku są tyle istotne, że oskarżony Aleksander Gawronik zaprzecza zarzutom i swoim związkom z "Baryłą”. Od sprawy odżegnuje się również twórca Elektromisu Mariusz Ś., który ma status świadka w sprawie.
W zeznania wujka „Baryły” powątpiewa adw. Wiesław Michalski, obrońca dwóch byłych ochroniarzy Elektromisu. W piątek podkreślał podczas rozprawy, że pierwszy protokół przesłuchania wujka „Baryły” został „literacko napisany”, podczas gdy świadek, w trakcie wypowiedzi, urywa zdania. - To nie są jego wypowiedzi – przekonywał adw. Wiesław Michalski.
W piątek w sądzie przesłuchano jeszcze jedną osobę z otoczenia „Baryły” - jego byłą żonę Annę. Kobieta nie miała jednak wiedzy o dawnej działalności przestępczej byłego męża. Ich małżeństwo trwało krótko, ona zajmowała się dzieckiem, a „Baryła” miał znikać na całe noce. Ona nie wiedziała, czym się zajmuje. Poznała jedynie jego kilku znajomych z półświatka, którzy czasami odwiedzali „Baryłę”.
Trzecim i ostatnim świadkiem, którego w piątek przesłuchano w poznańskim Sądzie Okręgowym, był Robert K. Wezwano go, bo w przeszłości siedział w celi z nieżyjącym już Przemysławem C., który znalazł się w kręgu osób podejrzanych o zbrodnię na dziennikarzu Jarosławie Ziętarze. Ale nie brakuje głosów, że Przemysław C. jedynie się przechwalał, gdy twierdził, że wie, co się stało z dziennikarzem.
- Wspólnie z Przemkiem byliśmy zamieszani we wrzucenie granatu do sklepu Big Star w Poznaniu oraz w pobicie urzędnika skarbowego ze Złotowa. Przemek, w sprawie wrzucenia granatu, niewiele zrobił. A gdy biliśmy tego urzędnika, Przemek ze strachu uciekł z piwnicy. On był cienki, taka lebioda, nie nadawał się do takich spraw. Dlatego uważam, że nie miał związków ze zbrodnią na Ziętarze – zeznawał Robert K.
Robert K. z uznaniem wypowiadał się za to o wspomnianym „Baryle”. - „Baryła” był dobry, umiał się bić, biegał dla ludzi z poznańskiego „Świtu”. Ale nie byłem tak wysoko, by wiedzieć, co i dla kogo dokładnie robił – dodał Robert K.
Kolejna rozprawa przeciwko byłym ochroniarzom Elektromisu odbędzie się 22 maja.
Sprawdź też:
Sprawdź też:
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?