Z radością przyjąłem wiadomość, że Poznań ,,dorobił się" plastyka miejskiego, którego dziwacznie nazwano pełnomocnikiem do spraw estetyki wizerunku miasta. Do tej syzyfowej roboty dał się zaprząc Piotr Libicki. Życzę mu z całego serca powodzenia. Lekko mieć nie będzie.
W niedawnym wywiadzie dla ,,Głosu Wielkopolskiego" wyznał, że nie restrykcjami, a edukacją plastyczną społeczeństwa i negocjacjami z właścicielami budynków i terenów przydomowych będzie chciał wszechobecną brzydotę i wizualny bałagan wyplenić z centrum miasta. Błąd. Po pierwsze - reklamowy i architektoniczny bajzel trzeba zwalczać w całym mieście, a nie tylko w śródmieściu. Poza śródmieściem jest jeszcze większa wizualna dzicz.
Co krok człowiek napotyka umieszczane bez ładu i składu tablice reklamowe i banery różnych firm
Po drugie - jeśli nie będzie restrykcji, to panu Piotrowi najdłuższego życia nie starczy, by wyrobić poczucie estetyki i piękna u wielu mieszkańców i jednocześnie nakłonić ludzi do usunięcia reklamowego badziewia, które zalało nasze miasto. Owszem, to jest słuszna droga, ale musi być wsparta zdecydowanym działaniem służb miejskich. Na wolną amerykankę nie można pozwalać. Jeśli nie ma podstaw prawnych do takich działań, trzeba zabiegać o zmianę prawa, a nawet konstytucji.
Polska wyróżnia się w Unii Europejskiej brzydotą. Daleko nam do estetycznej harmonii miast i wsi w Niemczech, Szwecji, Hiszpanii, Szwajcarii, Portugalii. Cóż, mamy długą tradycję nieprzejmowania się dobrem publicznym. Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie. Nie będzie mi nikt narzucał architektury mojego domu, biurowca lub pawilonu, koloru tynku i dachówek, ani nie zabroni umieszczać banerów i szyldów na mojej czy nie mojej ziemi lub płocie. Nie do każdej łepetyny dociera, że jego nieruchomość to fragment większej, nie tylko jego całości. Dlatego mamy jak mamy. Co krok człowiek napotyka umieszczane bez ładu i składu tablice reklamowe i banery różnych hurtowni, zakładów usługowych, szkół języków obcych, przedszkoli itd., itd., stawiane lub wieszane bez ładu i składu. Nawet spółka komunalna Aquanet dołączyła do odbierania miastu urody, rozwieszając wyjątkowo niechlujne banery nakłaniające do picia wody z kurka zamiast wody butelkowej. Kiedyś w Poznaniu o prywatnych gabinetach lekarskich i dentystycznych informowały niewielkie białe tabliczki z nazwiskiem doktora, jego specjalizacją i dniami oraz godzinami przyjęć. Dziś lekarze zachęcają do wizyty wielkimi, kolorowymi kasetonami, tak jak markety lub salony samochodowe. Ba, temu szaleństwu zaczyna ulegać Kościół, czego kuriozalnym przykładem był baner na jednej z poznańskich świątyń, zachęcający do spowiedzi hasłem: ZRESETUJ SWOJE SUMIENIE.
Nie mam nic przeciwko reklamom różnej maści, ale chcę, by były one estetyczne, wykonane z dobrych materiałów i współgrały z otoczeniem. Chylę czoło przez prezesem Targów Andrzejem Byrtem i jego współpracownikami. Narzucili oni najemcom lokali handlowych znajdujących się w odnowionych starannie halach przy ul. Głogowskiej projekty kasetonów reklamowych, by całość tworzyła cieszącą oko kompozycję. Brawo! Gdyby jeszcze Targi zechciały zrezygnować z przychodu, jaki daje im udostępnianie części frontowej ściany głównego pawilonu recepcyjnego na zawieszanie reklamowych szmat...
W tych dniach policja przyłapała młodego poznaniaka, zrywającego reklamowe banery. Ów młody rycerz walczący z bałaganem w mieście spędził noc w policyjnym areszcie, oskarżony o kradzież reklamowego nośnika. Poniesie stosowną karę i może wreszcie zrozumie, że wpojona mu przez ojca i dziadka stara wielkopolska zasada: Porządek zaś, ale musi być, jest już w Poznaniu nieaktualna. Zapracowany i przedsiębiorczy ludek poznański nie ma głowy do dbania o porządek. Władze miasta do tego głowę mieć już muszą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?