Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

POSUM: Lekarka nie pomogła cierpiącej?

Tomasz Nyczka
Romuald Królak
Wizyta w poznańskiej przychodni POSUM dla pani Haliny i jej córki skończyła się godzinnym koszmarem. Pacjentka, której niepełnosprawna córka dostała nagłego ataku bólu, miała usłyszeć, że nie może liczyć na zastrzyk przeciwbólowy dla niej. Sama musiała poszukać pomocy. A na przyjazd karetki, która po wielu prośbach w końcu przyjechała do córki, czekała... godzinę. W tym czasie, według relacji matki, dziewczyna czekała na korytarzu. Bo lekarka stwierdziła, że blokuje jej kolejkę... Jak to się zaczęło? Pani Halina nie znała lekarki. Nie jest z Poznania. Na wizytę czekała trzy miesiące.

Na początku kwietnia pojawiła się z córką w poradni endokrynologicznej w POSUM przy Al. Solidarności.

I tam miał zacząć się koszmar. W poczekalni cierpiąca na zespół Marfana córka źle się poczuła. W gabinecie zwijała się już z bólu. Matka poprosiła więc lekarkę o zrobienie zastrzyku przeciwbólowego.

Co usłyszała? Że nie ma takiej możliwości, bo musi to zrobić pielęgniarka. I że może ktoś inny w przychodni zrobi taki zastrzyk.

- Byłam na oddziale rehabilitacji, w rejestracji, w stacji pogotowia ratunkowego, rozmawiałam z pielęgniarką na diabetologii, nic nie wskórałam. A gdy szukałam pomocy, lekarka wyprosiła cierpiącą córkę na korytarz i tam kazała jej czekać - relacjonuje pani Halina.

W końcu zainterweniowali pacjenci czekający w korytarzu. Zażądali od lekarki, by wezwała karetkę. Ta nie chciała jednak przyjechać, bo... najpierw potrzebna była rozmowa z panią doktor, której nie było w gabinecie. W końcu lekarka zadzwoniła na pogotowie. Z telefonu pacjentki...
- Usłyszałam jednak, że blokuję jej kolejkę, a pani doktor się spieszy - mówi pani Halina.

Pani Halina mówi, że bezskutecznie prosiła o zastrzyk i wezwanie do córki karetki

Cała sytuacja, aż do momentu wyniesienia córki na noszach, trwała ponad godzinę. Dlaczego lekarka nie zareagowała natychmiast?
- Dlaczego córka nie mogła zaczekać na leżance? A lekarka nie wezwała pogotowia, które szybko przyjechałoby do córki? - pyta pani Halina.

Jej skarga trafiła już do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy.
- Potwierdzam. W tej chwili odbywa się postępowanie sprawdzające, które może potrwać nawet do trzech miesięcy. Po nim, jeśli będą ku temu podstawy, zostanie podjęta decyzja o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego - mówi dr Artur de Rosier.

Rozmawialiśmy z lekarką. Zaproponowaliśmy spotkanie. Pani doktor najpierw zgodziła się, by potem
odmówić.

I odesłała nas do dyrektora POSUM, który był na zwolnieniu lekarskim.
Nie chciała też odnieść się do zarzutów, twierdząc, że wszystko wyjaśni postępowanie prowadzone przez rzecznika odpowiedzialności zawodowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski