Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar w Daszewicach: Dom spłonął im przed samymi świętami [ZDJĘCIA]

Krystian Lurka
Rodzina pana Przemysława ma niewyobrażalnego pecha. Już trzeci rok z rzędu w czasie świąt przeżywają tragedię. W tym roku spłonął im dom i dobytek.
Rodzina pana Przemysława ma niewyobrażalnego pecha. Już trzeci rok z rzędu w czasie świąt przeżywają tragedię. W tym roku spłonął im dom i dobytek. Grzegorz Dembiński
- Nie wierzę w klątwy, ale chyba nie można tego inaczej nazwać - mówi Przemysław Zoran z Daszewic pokazując swój dom. Jest spalony i zalany. Nie ma dachu. Zamiast niego strażacy oraz sąsiedzi zamontowali folię. Pod nią resztki tego, co pozostało. Pożar w Daszewicach wybuchł we wtorek. I to trzecia z rzędu tragiczna wigilia w domu pana Przemysława.

Rok wcześniej pochował matkę. Zmarła dwa dni przed wigilią. W 2012 roku w domu zepsuł się piec. Rodzina święta spędziła bez ogrzewania. Wtedy w budynku panował kilkunastostopniowych mróz.

Przemysław Zoran myślał, że limit nieszczęść już się wyczerpał.

- Myliłem się - przyznaje. W tym roku jego córki: siedmioletnia Natalka i trzyletnia Hania, również nie miały wymarzonych świąt. Tym razem wszystko popsuł pożar.

Pożar w Daszewicach (przy ulicy Piotrowskiej) wybuchł we wtorek po godzinie 18. Ogień prawdopodobnie zaprószył piec. Iskra dostała się na strych. Tam szybko zajęła całe wnętrze.

Pan Przemysław z córkami i partnerką Barbarą był wtedy na ostatnich przedświątecznych zakupach. W domu zostali jego ojciec oraz teściowa. Na domowników czekała też ubrana przez dziewczynki choinka i niemal gotowe potrawy wigilijne.

Zobacz również: Pożar w Daszewicach: Ewakuowano 10 osób

Strażaków wezwali sąsiedzi. Akcja trwała do północy, domu nie udało się jednak uratować. Ogień strawił większość domu, pozostałą część zalali strażacy.

- Strych jest nie do uratowania. Staramy się wysuszyć mury tak, żeby jak najszybciej dało się tam znów zamieszkać - mówi pan Przemysław. To czy można będzie nadal tam przebywać zależy jednak od inspektora budowlanego. Zapowiedział się na poniedziałek.

Na czas świąt przeprowadzili się do rodziny w Rogalinie. Pozostali domownicy, czyli brat, ojciec i 78-letnia matka także musieli szukać schronienia u innych członków rodziny.

Teraz potrzebna jest pomoc przy odbudowie dachu. Przydałby się również sprzęt do osuszania ścian. Brakuje też butów zimowych dla dziewczynek. Tym bardziej, że za kilka dni młodsza córka Przemysława Zorana będzie miała urodziny (3 stycznia).

- Zrobię wszystko, by spędziły je we władnym domu - mówi pan Przemysław.

Jeśli czytelnicy "Głosu Wielkopolskiego" chcą w jakiś sposób pomóc - mogą zadzwonić do pana Przemysława (694-043-423) lub do pani Barbary (698-983-741).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski