Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie z etatem i życiową stabilizacją? [FILM]

Monika Kaczyńska
30 maja "Solidarność" protestowała w całej Polsce między innymi przeciwko liberalizacji prawa pracy
30 maja "Solidarność" protestowała w całej Polsce między innymi przeciwko liberalizacji prawa pracy Waldemar Wylegalski
Pracodawcy chcą, by wraz z końcem zapisów pakietu antykryzysowego wszedł w życie znowelizowany kodeks pracy. Zgodnie z nim pracodawca mógłby zatrudniać pracownika na umowach na czas określony przez cztery lata, a także na tzw. umowach projektowych, na czas wykonania określonej pracy. Ten ostatni zapis nie jest nowy. Obowiązujący kodeks pracy przewiduje możliwość podpisania takiej umowy, ale bez możliwości jej wcześniejszego rozwiązania.

Od przyszłego roku taką umowę można byłoby rozwiązać z dwutygodniowym okresem wypowiedzenia.

- Dzięki temu przepis nie będzie martwy - mówi Monika Zakrzewska, ekspert rynku pracy Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". - Obecnie pracodawcy nie korzystają z niego, bo boją się ryzyka.

Związkowcy sprzeciwiają się stanowczo dalszej liberalizacji kodeksu pracy. - Pakiet antykryzysowy zawiesił działanie niektórych jego zapisów i zgodziliśmy się na to, ale tylko do końca bieżącego roku - zwraca uwagę Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej "Solidarności". - Nasze stanowisko jest jasne. Trzecia umowa podpisywana z pracownikiem ma stawać się z mocy prawa umową na czas nieokreślony, a okresowe nie mogą obowiązywać dłużej niż 18 miesięcy łącznie - dodaje.
Dwa lata na umowach na czas określony bez ograniczania ich liczby - na takie rozwiązanie byłby skłonny zgodzić się "Lewiatan" - jest dla związkowców nie do przyjęcia.

Opinie na temat projektowanych zmian są skrajne.
- Związkowcy żyją w świecie fobii - twierdzi Wojciech Warski z Bussines Centre Club. - Zapominają, że firma nie jest po to, by zatrudniać, ale żeby generować zysk. Obecny kodeks pracy to spis praw pracowników. Proponowane zmiany idą w słusznym kierunku, ale tak naprawdę cały kodeks jest do wymiany - mówi. - Oczywiście, że uwolnienie rynku pracy będzie korzystne dla gospodarki, a tym samym dla nas wszystkich.

Zobacz inne filmy w Glos.tv:

Bloger z mosiny uniewinniony
Pominikowe postaci kibicują Poznaniowi

Nie tylko jasne strony takiego zabiegu widzi profesor Wacław Jarmułowicz, szef Katedry Makroekonomii i Studiów nad Gospodarką Narodową. - Wprowadzenie takich form zatrudnienia może sprzyjać spadkowi bezrobocia. Z racji elastyczności jest korzystne dla pracodawców i tym samym sprzyja rozwojowi gospodarczemu - twierdzi profesor. - Ale rzecz ma i ciemne strony. Łatwo sobie wyobrazić pracownika, zwłaszcza z grupy 50+, któremu kończy się kontrakt i na następny nie ma szans. Nie dość, że jednostkowo dla takiego człowieka będzie to tragedia, to jeszcze może pogłębić problem, który i tak mamy - wysoki odsetek stosunkowo młodych ludzi, nieaktywnych zawodowo. Druga sprawa, że za takie rozwiązania, a zwłaszcza ich nadużywanie pracodawcy zapłacą - dodaje profesor. - Firma, która się nie wiąże z pracownikiem nie może liczyć na jego lojalność i identyfikację z zadaniami, spada też wydajność. Na dłuższą metę w porównaniu z tą, która zatrudnia na stałe - traci.

Kolejny skutek to brak poczucia stabilności. I chodzi tu zarówno o skutki psychologiczne, jak i praktyczne. Pokolenie, które nie będzie miało stałej pracy raczej nie ma co marzyć o mieszkaniach czy autach na kredyt.

- W naszym banku, podobnie jak w wielu innych wystarczy być zatrudnionym od 3 miesięcy i mieć umowę jeszcze na pół roku, żeby starać się o kredyt - mówi Mateusz Żelechowski, rzecznik prasowy Multibanku.- Jednak w praktyce klienci są bardzo ostrożni. Mało kto zdecyduje się na wieloletnie obciążenie nie mając elementarnej pewności uzyskiwania dochodów. Wyjątek to specjaliści.

- Dorosłe dzieci mieszkające z rodzicami, niepracujące lub zarabiające zbyt mało, by się usamodzielnić? To już się dzieje. Dlatego buntuje się Hiszpania - twierdzi dr Krzysztof Bondyra, socjolog z UAM. - My także już wkrótce boleśnie się przekonamy, że nasze aspiracje finansowe są zbyt wygórowane. Będziemy musieli je zweryfikować. Stosunkowo liczne grupy ludzi pracujące przez całe życie po kilka miesięcy w roku i jednocześnie duże rozwarstwienie dochodów. Dziś wydaje się, że to nie do uniknięcia.

Bez etatu - chory i biedniejszy
Praca na pełen etat jest w Polsce coraz rzadsza. W 2000 roku w ten sposób pracowało 93,9 proc. zatrudnionych, w 2010 - 73,5 proc.
8,5 proc. zatrudnionych pracuje w niepełnym wymiarze godzin, a blisko 25 proc. na podstawie umów na czas określony.
21 proc. Polaków pracuje na podstawie umów cywilnoprawnych.
Jak dowodzą badania prowadzone w krajach "starej" Unii, pracownicy czasowi, podobnie jak samozatrudnieni są kilkakrotnie bardziej zagrożeni ubóstwem niż pracownicy etatowi, zaś ich stan zdrowia psychicznego i fizycznego jest podobnie zły jak bezrobotnych, co z kolei znacząco pogarszało jakość ich pracy.

Czytaj także: Przewodniczący sejmików domagają się podwyżek płac

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski