W maju ubiegłego roku 26-letni wówczas Tomasz K. miał pracę, dziewczynę i... długi, gdyż jego ulubionym sposobem spędzania wolnego czasu była gra na automatach. Mieszkał z matką w bloku na Osiedlu Zwycięstwa w Poznaniu. Najbliżej było mu do automatów na pobliskich stacjach benzynowych. W jednej z nich poznał innego gracza. Znał tylko jego imię: Robert...
11 maja grali razem na stacji Lotosu. Tego dnia Tomasz obiecał Robertowi, że zabierze go do kasyna w hotelu Polonez. Dla 48-letniego mężczyzny miała to być pierwsza przygoda z ruletką. Podekscytowany wydzwaniał do Tomasza, który w tym czasie... według prokuratora, zadzwonił do Marii L., żeby upewnić się, czy sąsiadka jest w domu. Poszedł do niej z kuchennym nożem. Ogłuszył i poderżnął gardło, żeby zabrać 1200 złotych z torebki emerytki. Wtedy zabrał Roberta do kasyna. Pożyczył mu sto złotych, a sam podobno wygrał 4 tysiące... Został zatrzymany 16 maja. Wtedy przyznał się do winy, ale nie chciał niczego wyjaśniać. Po dwóch miesiącach przemówił i ujawnił, że do Marii L. poszedł z Robertem, który zabił kobietę w tym czasie, gdy on szukał pieniędzy.
Proces Tomasza K. przed poznańskim Sądem Okręgowym rozpoczął się lutym. W środę sąd oddał głos prokuratorowi.
- Budzi moje zdziwienie, że zamieszał w tę sprawę swojego znajomego. Ale oskarżony ma prawo się bronić w każdy sposób - powiedział prokurator Artur Karczmarczyk. Dla niego Tomasz K. zabił z bardzo niskich pobudek - aby zdobyć pieniądze na grę.
- Jeszcze tego samego dnia cieszył się z wygranej w kasynie, bez śladów wyrzutów sumienia.
Prokurator zażądał dla oskarżonego 25 lat, ponieważ nie był wcześniej karany. Córki i wnukowie Marii L. prosili o dożywocie dla zabójcy. Natomiast obrońca, adwokat Waldemar Zapadka przedstawił swoje wątpliwości, dotyczące możliwych uchybień w śledztwie oraz ustaleń prokuratora, który wykluczył współsprawstwo Roberta. - Czy można w ciągu 8 minut obezwładnić kogoś, przeszukać mieszkanie, zabrać pieniądze i wyjść? - pytał mecenas Zapadka. - Da się to zrobić, ale uważam, że muszą to być dwie osoby. Oskarżony przyznaje się do udziału w zdarzeniu, ale nie chce i nie może przyjmować odpowiedzialności za to, czego nie zrobił.
Tomasz K. zaś powiedział krótko, że prosi o sprawiedliwy wyrok.
Poznański sąd nie podzielił wątpliwości jego adwokata. Uznał, że Tomasz K. jest winny zbrodni zaplanowanego zabójstwa. - Dzień wcześniej wziął urlop, ale nie zawiadomił o tym swojej dziewczyny - wyliczała sędzia Mariola Skierś. - Zabrał z mieszkania nóż, bo chciał odebrać pokrzywdzonej i życie i pieniądze.
Sąd wykluczył współsprawstwo Roberta Z. W mieszkaniu zamordowanej tylko Tomasz pozostawił swoje ślady i odciski. Dlaczego natomiast Robert tak wydzwaniał do przygodnego znajomego, jeżeli nie był jego wspólnikiem?
-
Na hazardzistów należy patrzeć inaczej niż na osoby nie uzależnione
- wyjaśniła sędzia Skierś. - Z góry nastawiają się na wygraną, a dla Roberta Z. była to pierwsza wizyta w kasynie...
Wyrok skazujący Tomasza K. na 25 lat nie jest prawomocny.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]l
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?