Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Będą walczyć z dzikami

Anna Jarmuż
Takie szkody narobiły dziki przy ul. Naramowickiej.
Takie szkody narobiły dziki przy ul. Naramowickiej. Bartek Wutke
Wszystko wskazuje na to, że poznaniacy borykający się z problemem buszujących po ich ogródkach dzików, wkrótce będą mogli odetchnąć z ulgą. W Poznaniu powstanie pogotowie interwencyjne do spraw dzikich zwierząt.

- Mieliśmy bardzo wiele telefonów w sprawie szkód wyrządzonych przez zwierzęta w różnych rejonach miasta - mówi Hieronim Wawrzyniak z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Poznań. - Wysłaliśmy już prośby o zajęcie się tą sprawą do pięciu podmiotów. Są to głównie kliniki weterynaryjne, a także firma, która prowadziła już podobną działalność w Krakowie - tłumaczy.


Czytaj także:
Poznań: Dziki znów w okolicach domów
Dziki na Łęgach Dębińskich [ZDJĘCIA INTERNAUTY]
Poznań: Dziki terroryzują mieszkańców Strzeszyna

Czas na odpowiedź firmy mają do wtorku. Urzędnicy chcą, aby pogotowie zaczęło działać już od pierwszego maja. Będzie ono funkcjonować do końca grudnia. Na taki czas wystarczy środków finansowych wyciągniętych z rezerw budżetu miasta. Projekt będzie kosztował 45 tysięcy złotych.

Po co to wszystko? Okazuje się, że dziki nie tylko mogą stanowić zagrożenie, ale również nieźle narozrabiać. Skutki działań "leśnych łobuzów“ odczuli ostatnio dotkliwie, między innymi, poznaniacy mieszkający przy ulicy Naramowickiej. Zwierzęta zdewastowały ogrodzenia i zniszczyły rośliny.

- Nasz ogródek wygląda tak, jakby przekopała ją najlepsza glebogryzarka - stwierdza Elżbieta Mądry z Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. - Chcieliśmy zasadzić tutaj rośliny. Dobrze, że nie zdążyliśmy.

Nie obyło się również bez szkód materialnych.

- Dziki podkopały tuje i zniszczyły ogrodzenie - wylicza Bożena Wargin. - Siatka jest nowa. Wydawałoby się, że również bardzo wytrzymała. Dla zwierząt szukających pożywienia nie jest to jednak żadna przeszkoda - dodaje Bożena Kozłowska.

Odwiedziny dzikich zwierząt trwają od tygodnia. Początkowo mieszkańcy próbowali poradzić sobie z problemem sami.

- Zabezpieczyliśmy powstałe dziury deskami. Nic to jednak nie pomogło. Dziki poradziły sobie również z nową przeszkodą - tłumaczy Elżbieta Mądry.

Mieszkańcy są zdania, że zwierzęta wywołują nie tylko szkody, ale mogą stanowić dla ludzi zagrożenie.

- Dziki przechodzą przez ruchliwą ulicę Naramowicką. W każdej chwili może dojść tam do wypadku. Poza tym, locha, która przyjdzie ze swoimi małymi może również zaatakować - stwierdza Elżbieta Mądry.

Poszkodowanych najbardziej boli jednak fakt, że nie było do tej pory podmiotu, do którego można by zwrócić się w sytuacji kryzysowej.

- Wykonaliśmy wiele telefonów do straży miejskiej, leśnictwa, koła łowieckiego. Wszędzie słyszeliśmy taką samą odpowiedź - tłumaczą mieszkańcu Naramowickiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski