Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Bezdomni z dworca skarżą się na ochronę

Bogna Kisiel, Agnieszka Smogulecka
Bezdomni mogą przebywać na poznańskim Dworcu Zachodnim. Wolno im spać na krzesłach, ale nie na parapetach.
Bezdomni mogą przebywać na poznańskim Dworcu Zachodnim. Wolno im spać na krzesłach, ale nie na parapetach. Grzegorz Dembiński
- Kolegę po głowie walili plastikową butelką, ponieważ spał na parapecie, a tam jest cieplej. Mnie, trzy dni temu, po żołądku pobili - mówi Janusz, bezdomny przebywający na poznańskich Dworcu Zachodnim. Od kiedy temperatura spadła takich osób, jak on, szukających tutaj schronienia jest więcej. Niektórzy skarżą się, że ochroniarze traktują ich źle. Ci temu zaprzeczają. I twierdzą, że bezdomni zamienili dworzec w Sodomę i Gomorę.

- Co? Bezdomny to pies? - pyta Janusz, bezdomny z Wrocławia, który chwilowo przebywa na poznańskim Dworcu Zachodnim PKP, bo wybrał się w podróż i jak mówi "Biletu nie miałem, to kazali mi wysiąść". - Kolegę po głowie walili plastikową butelką, ponieważ spał na parapecie, a tam jest cieplej. Mnie, trzy dni temu, po żołądku pobili - mówi.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Poznań: Bezdomny zamarzł na Ratajach
Poznań: Bezdomny kradł na MTP
Poznań: Bezdomny został pobity, bo nie dał pieniędzy
Poznań: Zatrzymali bezdomnego złodzieja

Janusz opowiada, że wezwano wtedy pogotowie i policję.

- Mieliśmy takie zgłoszenie, jednak wniosek o ściganie został wycofany - mówi Zbigniew Paszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Z tego powodu już nie zajmujemy się sprawą.

Janusz podkreśla, że policja zachowuje się w porządku. Dlaczego jednak wycofał zgłoszenie o pobicie? Czego lub kogo boi się on i pozostali bezdomni?

- Tych kowbojów z firmy ochroniarskiej - tłumaczy Janusz. - Grożą nam, mówiąc "Jak was mróz nie wykończy, to my was dobijemy". Powiedziałem, że pójdę do redakcji, to usłyszałem, że mogę sobie iść nawet do Komorowskiego.

Paweł, też bezdomny, twierdzi, że jego nie bili, choć od lat jest stałym bywalcem dworca. Po chwili przypomina sobie, że kilka dni temu jednak bił się z nimi.

- Święci nie jesteśmy - przyznaje Paweł. - Ale w trupa się nie zalewamy. Martwimy się o kumpla. Nie ma go od trzech dni. Miał "bombę", gdy go wyrzucali w nocy, na mróz. A mogli zadzwonić, żeby go odwieźli na izbę. Chłopak może zamarzł.

Ochroniarze ostrzegają, że im nie wolno rozmawiać. Szybko jednak zmieniają zdanie.

- Tu jest Sodoma i Gomora - mówi pierwszy z nich. - Alkohol, papierosy, tu w poczekalni. Stanie taki i sika w kaloryfer, a ludzie patrzą. Pasażerowie się skarżą. Dziennie wylewamy 3-4 litry denaturatu, przedłużając im tym samym życie.

- Mówią, że ich źle traktujecie, bijecie, grozicie im. Jeden z was w żołądek go uderzył.

- Ja tego nie widziałem - odpowiada ochroniarz. Inny dodaje: - Nie wiem, nie było mnie.

Trzeci natomiast nie umie nic na ten temat powiedzieć. Jedna z kasjerek przyznaje, że ochroniarze nie są grzeczni.

- Fakt, że te osoby są bezdomne, nie usprawiedliwia takiego zachowania - twierdzi kasjerka. - Ten pan (wskazuje na Janusza) jest spokojny, inteligentny. Jakby wszyscy byli tacy, to byłoby dobrze, bo niektórzy bezdomni rozrabiają.

Innego zdania jest pani Mariola z baru. To pod jej adresem jeden z bezdomnych kierował groźby karalne. W listopadzie ubiegłego roku został skazany.

- Grozili mi, że mnie nożem zadźgają i wyniosą nogami do przodu - mówi pani Mariola. - Ochrona jest potrzebna. Przedwczoraj rano denaturat rozlewali, palili pety. Zaraziłam się świerzbem, bo przychodzą i opierają się o ladę. Nie chcą wyjść. Rano to trzeba wszystko otworzyć, wywietrzyć, iść zwymiotować i dopiero można pracować.

Szacuje się, że jeszcze w styczniu na Dworcu Zachodnim nocowało kilkanaście osób, teraz liczba ta znacznie się zwiększyła, sięga nawet 40-50 osób.

Tomasz Nowak, dyrektor Rejonu Dworców Kolejowych rozesłał do urzędników i funkcjonariuszy pismo, w którym informuje, że od 1 lutego otwarty został hol dworca Poznań Główny, bo... "utrzymanie w porządku i dyscyplinie ponad 20 osób na małej powierzchni dworca Poznań Zachód było trudne i uniemożliwiało obsługę podróżnych" - dyrektor prosi też o częstsze patrolowanie dworca.

- Jak poszedłem na Główny do Biedronki kupić jedzenie, to ochroniarze powiedzieli "spier... na Zachodni, tu nie masz prawa być" - twierdzi Janusz.

Włodzimierz Selerski ze Straży Ochrony Kolei ocenia, że w pobliżu dworca mieszka teraz ponad 20 osób: - Nie pojawiają się już w wagonach, raczej nocują w pobliskich pustostanach. Codziennie ich odwiedzamy, sprawdzamy, czy czegoś im nie potrzeba i namawiamy na przeniesienie się do noclegowni. Wiele z tych osób nie chce jednak podporządkować się obowiązującym tam regułom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski