Poznań: Biuro podróży Alba Tour o krok od upadku. 300 osób wraca z Egiptu

Po upadku Sky Club, który zostawił na lodzie około 20 tysięcy osób (4 tys. sprowadził do kraju mazowiecki Urząd Marszałkowski, kolejne kilkanście tysięcy nie pojedzie na zapłacone już wakacje) na turystów padł blady strach.

Dziś i jutro wrócą do kraju klienci poznańskiego Alba Tour. Sprowadzi ich Urząd Marszałkowski, biuro zaś, które dotąd nie ogłosiło upadłości , oświadczyło, że za powrót turystów nie jest w stanie zapłacić. Jeśli upadnie do podziału między poszkodowanych będzie niewiele ponad 200 tysięcy złotych. Czy to wystarczy na pokrycie wszystkich roszczeń czy też klienci, którzy jeszcze nie wyjechali ostatecznie zostaną z niczym?

- Na razie nie ma kontaktu z właścicielem biura - mówi Tomasz Wiktor dyrektor Departamentu Sportu i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu. - Otrzymaliśmy informację od pracowników biura, że nie są w stanie opłacić przelotów. Zdecydowaliśmy się więc ten powrót sfinansować. Sytuacja jest opanowana.

Większość przedstawicieli branży turystycznej nabrała wody w usta. Czy w ogóle klient biura podróży może uniknąć losu pechowców, którzy wykupili wakacje w Sky Clubie lub Alba Tour?

- To niezwykle trudne - mówi Grzegorz Micuła, pilot z wieloletnim doświadczeniem, autor przewodników. - Ale warto próbować. Sprawdzenie wysokości ubezpieczenia firmy, opinii o niej i nie łaszczenie się na wyjątkowe okazje to sprawy podstawowe. A i tak niewiele osób to robi.

Sęk w tym, że suma ubezpieczenia niewiele mówi. Wszystko bowiem zależy od skali działalności. Sky Club był ubezpieczony na 25 milionów. To znacznie więcej niż w przypadku większości organizatorów wypoczynku działających w Wielkopolsce. Wśród renomowanych można znaleźć takie z polisami o połowę mniejszymi, i takie, których suma ubezpieczenia jest kilkanaście razy mniejsza.

Niższa kwota nie oznacza jednak mniejszego bezpieczeństwa. Wszystko zależy od skali działalności. Na jej podstawie jest ustalana wysokość ubezpieczenia. Dla organizatorów wyjazdów poza Europę wartość polisy powinna odpowiadać 12- 20 proc. zeszłorocznego obrotu. Gdyby Sky Club ubezpieczał się na podstawie obrotów Triady, której działalność faktycznie przejął powinien być ubezpieczony na sumę kilkakrotnie większą.

Alba Tour jest biurem zarejestrowanym w tym roku.
- Skorzystało z upustu, którego udzielają ubezpieczyciele nowym biurom podróży - tłumaczy Tomasz Wiktor. - Zwracaliśmy uwagę już w ubiegłym tygodniu w czasie Konwentu Marszałków, że to luka, która obniża bezpieczeństwo. Postulowaliśmy więc zmiany.
Tajemnicą poliszynela jest, że polskie biura działają na kredyt. Z pieniędzy tegorocznych turystów opłacają na ogół zeszłoroczne rachunki w hotelach, za przeloty itp. Jeśli wszystko idzie dobrze, interes się kręci.

- Czasem jednak wystarczy gorsza koniunktura, mniejsze zainteresowanie kierunkiem , aby piramida się rozsypała - mówi Hanna Janicka z Polskiej Federacji Pilotażu i Przewodnictwa. - Jeśli brak chętnych biura sprzedają imprezy za pół darmo, żeby sciągnąć jakiekolwiek pieniądze. Gdy ściągną mniej niż wydali - biuro upada.

Hotelarze, którzy zdecydowali się skredytować działalność takiego biura wiedzą, że gdy to upadnie nie dostaną już pieniędzy za bieżący sezon. Dlatego też część z nich bezwzględnie wyrzuca turystów na ulicę. Z tego właśnie powodu część klientów Alba Tour ostatnią noc może spędzić na walizkach.

Ministerstwo Sportu i Turystyki rozważa różne rozwiązania, które miałyby poprawić bezpieczeństwo klientów. Od podwyższenia kwot gwarancji, po stworzenie funduszu z wpłat biur.

- Rozwiązanie jest znacznie prostsze- mówi anonimowo przedstawiciel jednego z biur
podróży. - Wystarczyłoby nakazać ustawowo składanie biurom co miesiąc sprawozdań finansowych, a marszłakom uprawnienia do kontroli. Liczba upadków znacząco by się zmniejszyła - podkreśla.
- Część biur, aby obniżyć koszty ubezpieczenia zmienia formę działalności i rejestruje się na nowo - dodaje Tomasz Wiktor. -To także luka, którą trzeba wypełnić.

Czy podobnie było z Alba Tour? Dziś trudno to rozsądzić. Faktem jest jednak, że biuro, które jest zarejestrowane w Poznaniu swoje imprezy sprzedawało w Warszawie. Większość turystów, którzy wrócą do kraju to mieszkańcy stolicy i Śląska. Nie wiadomo jeszcze ile osób zapłaciło za wakacje i na nie nie pojedzie.