Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Chciał kupić bezwypadkowe BMW w salonie Mercedesa, ale...

Maciej Roik
Łukasz Szymański uważa, że pracownicy MB Motors próbowali go oszukać
Łukasz Szymański uważa, że pracownicy MB Motors próbowali go oszukać Marek Zakrzewski
BMW serii 3, napęd na cztery koła, bezwypadkowy, serwisowany w ASO. Cena: 149 tysięcy złotych. Sprzedawca? Autoryzowany dealer marki Mercedes z Poznania. Takie informacje znalazł w ogłoszeniu Łukasz Szymański, który szukał samochodu dla żony. Gdy to przeczytał stwierdził, że to dobra oferta. I warto zainteresować się nią bliżej. Jak podkreśla, to czego dowiedział się później, to jego zdaniem absolutny skandal.

Podczas dokładnego sprawdzania samochodu w serwisie bmw okazało się bowiem, że nie można wykluczyć, że auto było wcześniej uszkodzone. Mimo to, dealer nie poczuwa się do tego, by zwrócić pieniądze za sporządzenie ekspertyzy stanu technicznego auta.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ:
Komunikacja na GłosWielkopolski.pl

- Myślałem, że kupując samochód u autoryzowanego dealera niczym nie ryzykuję - mówi Łukasz Szymański. - Podczas jazdy próbnej wyczułem jednak, że coś jest nie tak. Samochód nerwowo się prowadził i dziwnie pływał po drodze.

Dlatego Ł. Szymański zdecydował się sprawdzić samochód w serwisie bmw. - Byłem przekonany, że to jakaś drobnostka, ale wydając takie pieniądze na samochód nie chciałem mieć żadnych wątpliwości - mówi.

To co okazało się na miejscu, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Po pierwsze: bezwypadkowy samochód miał ewidentne ślady naprawy blacharsko-lakierniczej. Jak można przeczytać w ekspertyzie, z całą pewnością w bmw demontowano oba przednie błotniki, a auto było malowane więcej niż jeden raz.

Poza tym tzw. geometria samochodu (od niej zależy, czy auto dobrze się prowadzi) była inna niż w momencie, gdy samochód zjeżdżał z taśmy produkcyjnej.

- Od razu pomyślałem, ze samochód brał udział w jakimś wypadku, a mnie ktoś chciał po prostu oszukać - mówi Łukasz Szymański. - Za ekspertyzę w serwisie bmw zapłaciłem prawie 700 złotych. Z kupna auta oczywiście zrezygnowałem, ale postanowiłem domagać się zwrotu kosztów sprawdzenia samochodu.

Mimo że historia wydarzyła się w lipcu, od tego czasu pracownicy salonu mercedesa odmawiają oddania pieniędzy.

Jak przekonuje Bartosz Cholewiński, dyrektor zarządzający MB Motors w Poznaniu, nie może być mowy o chęci wprowadzenia w błąd klienta. W rozmowie telefonicznej stwierdził on (mimo kilku obietnic, od czwartku nie przesłano nam komentarza w sprawie), że z pewnością nie można określić auta jako powypadkowe. Owszem - błotnik był wymieniany, ale powodem było powstanie tam drobnej rysy. A podwójna warstwa lakieru, czasem zdarza się nawet w samochodach, które są fabrycznie nowe (jak podczas produkcji pojawia się defekt w powłoce lakieru, samochód jest malowany powtórnie). Co z przestawioną geometrią? Jak zaznacza Bartosz Cholewiński, to efekt dziur w polskich drogach jednak z tym problemem można sobie szybko poradzić.

Dyrektor nie widzi też powodu, dlaczego to salon miałby oddawać pieniędzy za ekspertyzę. Jak twierdzi, od początku było wiadomo, że za dokładne sprawdzenie auta w innym serwisie, musi zapłacić ewentualny kupiec.

Co na to Łukasz Szymański? Podkreśla, że sprawy tak nie zostawi. A z jego zdaniem nieuczciwym dealerem, spotka się w sądzie.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski