Poznań: Co drugi rodzic płaci mniej za przedszkole

- Na początku lutego pojechaliśmy całą rodziną na dwutygodniowe ferie na narty, a po powrocie Nastka została w domu, bo była przeziębiona - tłumaczy Beata Głowacka, mama Anastazji. - Potem wzięłam sobie zaległy urlop, żeby odnowić mieszkanie, więc nie posyłałam jej do przedszkola, skoro byłam w domu.
Chcąc zapłacić za kolejny miesiąc pobytu w przedszkolu, okazało się, że na marzec przeszła cała wpłacona kwota za luty.

- Świetnie, to kolejny miesiąc, kiedy zwraca mi się jakaś część wpłaconych pieniędzy - mówi Beata Głowacka i przyznaje, że na początku nowy sposób odpłatności za przedszkole nie wzbudził jej aprobaty. - Po przeanalizowaniu opłat od września do lutego w tym roku i w poprzednim wyszło mi, że mimo wyższych opłat, zapłaciłam około 400 złotych mniej.

- Takich zadowolonych rodziców jest bardzo dużo. Od początku mówiłam im, że pierwsze zyski będą widoczne po kilku miesiącach. I proszę, są - przyznaje Ewa Knychała, dyrektor Przedszkoli nr 8 i nr 44 w Poznaniu. - Nie ma miesiąca, w którym odpisy nie sięgałyby jednej trzeciej, a nawet połowy wpłaconej przez rodziców kwoty. Dla przykładu w styczniu na 9796 złotych na odpisy lutowe poszło 5097 złotych. W lutym na odpisy marcowe - 3762 złote.

- Na początku byłam wściekła, że zamiast 154 złotych co miesiąc, tak jak w roku ubiegłym, będę płacić 178 złotych - mówi Joanna Rosolska, mama czteroletniego Kacpra. - Zastanawiałam się, gdzie tu ten rzekomy zysk. Teraz już wiem. Kacper chorował dwa tygodnie. Dyrektorka przedszkola powiedziała, że za kolejny miesiąc zapłacę mniej o 81 złotych.

Ewa Knychała zwraca także uwagę na to, że w wielu sytuacjach rodzice płacąc za przedszkole, a nie posyłając do niego dziecka, blokują miejsce tym z list oczekujących.

- Zdarzają się też takie przypadki, że dzieci w miesiącu przychodzą do przedszkola na dwa lub trzy dni - mówi dyrektorka Przedszkoli nr 8 i nr 44. - Po prostu rodzice bądź dziadkowie siedzą w tym czasie z dziećmi w domu.

Na zmianie sposobu finansowania przedszkoli miejska kasa uszczupla się miesięcznie średnio o 300 tysięcy złotych. Średnio jedna placówka otrzymuje około trzech , a nawet czterech tysięcy złotych mniej za miesiąc niż w ubiegłym roku. W przypadku przedszkoli integracyjnych mowa jest już o ponad pięciu tysiącach złotych.

Maria Paluszkiewicz, dyrektor Przedszkola nr 73, w którym są oddziały integracyjne, przyznaje, że przychód placówki zmalał jej o połowę. Dodatkowo, prawie 20 procent dzieci ze 116 zapisanych do przedszkola ma orzeczenie o stopniu niepełnosprawności, tym samym ich pobyt jest bezpłatny.
Hanna Pawlak, dyrektor Przedszkola nr 46, z ponad 23 tysięcy złotych za miesiąc luty na odpisy przeznaczyła ponad 9 tysięcy złotych.
- Na 175 dzieci, 54 były nieobecne 10 dni, a 19 nie było w przedszkolu dłużej niż 15 dni - wylicza Hanna Pawlak.

Siedem godzin bezpłatnej nauki
Sławomir Hinc, zastępca prezydenta Poznania wylicza, że od września 2010 roku do lutego 2011 miasto dołożyło już 1 milion 884 tysiące złotych do przedszkoli.
- Dużym plusem zmian jest możliwość organizowania i to przed godziną 13 zajęć dodatkowych. Bezpłatnej nauki jest nie pięć, a siedem godzin i łatwiej to zaplanować - mówi Sławomir Hinc.