- W tym roku do naszej szkoły zapisanych jest dziesięcioro dzieci, które uczą się tylko w domu - mówi Jarosław Pietrzak, dyrektor Chrześcijańskiej Szkoły Króla Dawida w Poznaniu. - Odbywam właśnie rozmowy z rodzicami, którzy również są tym zainteresowani. - Myślę, że w przyszłym roku szkolnym przyjmę kolejną dziesiątkę takich dzieci.
Rodzice nieposyłający dzieci do szkół podają różne powody swoich decyzji. Są tacy, którzy uważają, że ich maluchy nie dojrzały do pójścia w świat. Takich rodziców jest coraz więcej w czasie, kiedy obniża się wiek dzieci objętych obowiązkiem szkolnym. Niektórzy kwestionują jakość nauczania w polskich szkołach. Uważają, że sami lepiej wykształcą swoje dzieci. Jeszcze inni chcą mieć kontrolę nad systemem wartości.
Coraz więcej rodziców decyduje się uczyć dzieci w... domu. Jeszcze trzy lata temu takich przypadków w całej Polsce było kilkadziesiąt. I najczęściej były to dzieci, które z różnych przyczyn (głównie choroba) nie mogły do szkoły chodzić. Teraz to się zmienia i niektórzy już wprost mówią, że wobec problemów w oświacie nauczanie domowe to najlepsze rozwiązanie.
Obecnie szacuje się, że w samym tylko Poznaniu i okolicach kilkadziesiąt dzieci jest uczonych poza szkołą. - Na początku byłam przestraszona, kiedy mąż zaproponował, abyśmy uczyli Abrahama w domu - wspomina Agnieszka Prager z Poznania. - Im więcej czytałam publikacji i opracowań na temat edukacji domowej, tym bardziej byłam do tego pomysłu przekonana. Po dwóch latach nauki syna w domu nie żałuję tej decyzji. Właśnie załatwiam formalności konieczne do rozpoczęcia nauki w domu przez młodszego syna.
Kiedy państwo Prager podjęli już decyzję udali się do publicznej szkoły chcąc dowiedzieć się, jakich potrzebują dokumentów i co powinni załatwić.
- Spotkaliśmy się z olbrzymią niechęcią - wspomina Prager. - Czułam się jak dziwoląg. Nikt nie odmówił wprost, ale piętrzono przed nami przeszkody. Zmiany w ustawie o systemie oświaty wprowadzone w 2009 r. miały przynieść ułatwienia rodzicom, którzy zdecydowali się uczyć dzieci w domach. Dały między innymi możliwość zapisania ucznia do dowolnej szkoły, niekoniecznie obwodowej.
- Z mojego doświadczenia wynika, że szkoły publiczne ciągle mają z tym problem - uważa doktor Marek Budajczak z UAM w Poznaniu, którego dwoje dorosłych dzieci, w ogóle nie chodziło do szkoły. - Ale jak mają nie mieć, skoro przepisy przepisami, a mentalność pozostaje w tyle. Sam byłem na spotkaniu dyrektorów szkół z przedstawicielem kuratorium, od których usłyszałem uwagę, żeby nie brać sobie takiego problemu na głowę. Co takiego jest w edukacji domowej, że szkoły jej się boją? - Nauczyciele odbierają to za afront, że rodzice nie chcą posyłać dzieci - uważa Marek Budajczak. - A dyrektorzy nie chcą dodatkowego problemu administracyjnego.
Są jednak szkoły, które wspierają rodziców w domowej edukacji. - Home schooling wpisuje się w naszą filozofię - uważa Jarosław Pietrzak, dyrektor Chrześcijańskiej Szkoły Króla Dawida w Poznaniu. - Uważamy, że szkoła powinna być przedłużeniem ramienia rodziców, a to rodzice najlepiej wiedzą, co jest potrzebne ich dziecku.
Marek Budajczak do motywacji skłaniającej rodziców do edukacji domowej, podchodzi naukowo. Wskazuje na jej trzy typy: dydaktyczną, wychowawczą i opiekuńczą. Agnieszka Prager wymienia bardziej ludzkie powody podjęcia takie decyzji.- Uważam, że dzieci w tym wieku nie są gotowe do pójścia w świat - mówi. - Mam czwórkę dzieci, opiekuję się nimi w domu, wraz z mężem uczymy je świata, pokazujemy ważne dla nas wartości. Nie sądzę, żebym z dnia na dzień straciła swoje kompetencje tylko dlatego, że mój syn skończył pięć, czy sześć lat i ktoś wymyślił, że teraz te zadania przejmie szkoła.
Rodzina widzi też praktyczne strony edukacji domowej. Mąż pani Agnieszki ma nieregularny tryb pracy. Może więc spędzać z dziećmi więcej czasu, niż byłoby to możliwe, gdyby te chodziły do szkoły. - W tym wieku najważniejsze jest budowanie właściwych relacji z dziećmi, a edukacja domowa nam to umożliwia - mówi poznanianka.
Jarosław Pietrzak jest ojcem 13-letnich bliźniaków. Kiedy jego synowie poszli do szkoły, jeden odnalazł się w nowych warunkach doskonale, drugi natomiast stał się zamknięty. - Postanowiliśmy z żoną, że syna, który miał trudności z dostosowaniem się, spróbujemy uczyć w domu - mówi Pietrzak. - Po roku stwierdzam, że był to doskonały pomysł. Syn zupełnie się zmienił, odnalazł swoją tożsamość, indywidualna nauka wzmocniła go. Rozmawiamy z nim teraz o powrocie do szkoły, ale podejmiemy tę decyzję tylko, jeśli syn będzie na to gotowy. Agnieszka Prager także nie wyklucza posłania dzieci do szkoły. - Kiedy stwierdzę, że edukacja domowa idzie w złym kierunku, rozważę zmianę decyzji - mówi .
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?