Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Czy próba samobójcza była wypadkiem przy pracy?

Paulina Jęczmionka, Rafał Cieśla
Kobieta targnęła się na swoje życie, ponieważ bała się przeniesienia na Błękitną Linię
Kobieta targnęła się na swoje życie, ponieważ bała się przeniesienia na Błękitną Linię Archiwum
Czy targnięcie się na życie przez pracownicę TP SA miało związek z pracą? Na takie właśnie pytanie musi odpowiedzieć poznański sąd pracy, który zajmie się pozwem, który Bernadetta Ł. wytoczyła firmie TP SA. Proces w tej sprawie rozpocznie się w połowie lutego.

- Domagamy się sprostowania protokołu wypadkowego i ustalenia, że to tragiczne zdarzenie było wypadkiem przy pracy - mówi mecenas Michał Kublicki, który reprezentuje Bernadettę Ł. - Nie zgadzamy się z ustaleniami wewnętrznej komisji pracodawcy, zdaniem której próba samobójcza pani Bernadetty takim wypadkiem nie była. Dlatego przed sądem będziemy starali się udowodnić, że ta tragedia miała związek z pracą i była konsekwencją zachowania pracodawcy - dodaje mecenas Kublicki.

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w marcu 2010 roku (patrz ramka). Po nim pojawiły się informacje, że próba samobójcza była spowodowana planowym przeniesieniem kobiety na inne stanowisko. Konkretnie na Błękitną Linię. I tego właśnie bała się Bernadetta Ł., która do tego czasu była zatrudniona w dziale analiz.

- Praca na Błękitnej Linii to ogromny stres i napięcie. Klienci dzwonią i wszystkie żale wylewają na pracowników, którzy nie są przecież niczemu winni - opowiada "Głosowi Wielkopolskiemu" pracownik telekomunikacji. - Dlatego w firmie ludzie nie chcą tam przechodzić. Boją się tego jak ognia.
Tę wersję potwierdziło również śledztwo, które wszczęła Prokuratura Rejonowa Poznań Stare Miasto. W trakcie przesłuchania kobieta przyznała, że targnęła się na życie, ponieważ bała się przeniesienia.

To jednak nie przekonało pracodawcy, który powołał wewnętrzną komisję do wyjaśnienia zdarzenia. Ta uznała, że w tym przypadku nie można mówić o wypadku przy pracy.

- Do czasu zakończenia działań sądowych wstrzymamy się od komentarza w tej sprawie - mówi Liliana Ciechanowicz-Kulesza z wydziału prasowego TP SA. - Podtrzymujemy jednak naszą opinię, że tego wydarzenia, w naszej ocenie, nie można zakwalifikować jako wypadku przy pracy.
Tuż po próbie samobójczej Bernadetty Ł. przedstawiciele telekomunikacji zapewniali, że kobieta nie miała być zwolniona. Ale potwierdzali, że firma przeprowadza restrukturyzację i część osób musiała zostać przeniesiona. Pracownicy poznańskiej TP SA nazywali Bernadettę Ł. pierwszą ofiarą tych zmian. A kobieta postanowiła walczyć o swoje prawa w sądzie.

- Jeśli zdarzenie nie zostanie zakwalifikowane jako wypadek przy pracy, to zatrudnionej osobie przysługuje odwołanie do sądu pracy - mówi Jacek Strzyżewski, rzecznik Państwowej Inspekcji Pracy w Poznaniu. - I to wówczas sąd decyduje, czy dane zdarzenie było związane z pracą. A to bardzo ważne, gdyż za wypadek przy pracy może przysługiwać między innymi jednorazowe odszkodowanie i ewentualnie renta - komentuje Strzyżewski.

Do tragedii doszło 8 marca ubiegłego roku.
38-letnia wówczas kobieta wyskoczyła z trzeciego piętra budynku TP SA przy ul. 28 Lutego w Poznaniu. Przeżyła tylko dlatego, że nie spadła na chodnik, a na daszek. Z licznymi obrażeniami odwieziono ją do szpitala, gdzie przeszła między innymi operację nogi.
Do dzisiaj nie wróciła do pracy. Cały czas przechodzi rehabilitację. Tuż po zdarzeniu śledztwo wszczęła prokuratura, która uznała, że nikt nie nakłaniał kobiety do skoku. Sprawa została umorzona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski