Termin zakończenie przebudowy Grunwaldzkiej został przesunięty z powodu kolizji wodociągów, gazociągów i kanalizacji, na jakie trafili drogowcy. Nie zmienia to jednak faktu, że poznaniacy obserwujący plac budowy nie są zadowoleni.
Czytaj także:
Poznań: Remont Grunwaldzkiej przeraził mieszkańców
Poznań: Remonty dróg w okolicach stadionu paraliżują przejazd (ZOBACZ FILM i ZDJĘCIA)
- Są godziny, kiedy tam się kompletnie nic nie dzieje - opowiada pan Wojciech, który mieszka w pobliżu. - Gdyby się porządnie wzięli do pracy, już dawno samochody mogłyby tędy jeździć - dodaje.
Inny z mieszkańców zwraca uwagę, że ekipy wcześnie kończą pracę. Na moście Teatralnym, gdzie poznańskie MPK wymienia zwrotnicę tramwajową, robotnicy idą do domów dopiero około godziny 21.
- Czy nie mogliby pracować na Grunwaldzkiej przynajmniej na dwie zmiany? - pyta Michał Kostkowski.
Paulina Kamińska, która dojeżdża do pracy w Poznaniu z Dąbrówki (gmina Dopiewo), w ogóle omija tę część miasta. Woli pojechać dłuższą drogą przez Przeźmierowo, niż "kwitnąć" w korkach. Bo tak jest zdecydowanie szybciej.
Z zarzutami mieszkańców i kierowców nie zgadza się Dorota Wesołowska, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich.
- Budowa drogi to nie tylko położenie asfaltu, ale też przebudowa wszystkiego, co pod ziemią. Kiedy zostały odkryte kolizje pod ziemią, trzeba było pozmieniać projekt. A to trwa. W tym czasie faktycznie niewiele się działo - przyznaje. - Ale teraz poszczególne ekipy pracują na Grunwaldzkiej. Gazownicy i Aquanet nie mogą robić tego jednocześnie, prace więc trwają.
Skąd wzięły się te kolizje? Wodociągi, gazociągi i kanalizacja pod Grunwaldzką powstawały około 50 lat temu. Plany nie zachowały się w archiwach. Co jest pod ziemią, okazało się dopiero po rozkopaniu tego miejsca.
- Pod drogą jest drugie miasto - opowiada Dorota Wesołowska. - Poza tym pracujemy na czynnym gazociągu, czynnym wodociągu i czynnej kanalizacji. Nie chcemy pozbawiać gazu czy wody mieszkańców tej części miasta. Ale będziemy teraz pracować i nocami, żeby nie tracić czasu - zapewnia rzeczniczka.
Dopiero kiedy te ekipy uporają się z przebudową infrastruktury podziemnej, na plac budowy będą mogli wkroczyć drogowcy, którzy wybudują jezdnię dla samochodów.
Na razie nie wiadomo, kiedy kierowcy odzyskają w końcu ulicę Grunwaldzką. Muszą uzbroić się w cierpliwość. Jednak jak bumerang powraca pytanie: czy drogowcy nie mogliby jednak zmotywować podwykonawców do szybszej pracy? Choćby oferując bonifikatę finansową za skończenie budowy przed terminem? Zdaniem Doroty Wesołowskiej, byłoby to zupełnie bezcelowe.
- Dzisiaj każdemu zależy na tym, żeby budowę skończyć jak najszybciej. Bo gdy zejdą z jednej, mogą rozpocząć kolejną. A to przecież pieniądze - twierdzi.
============11 (pp) Zdjęcie Autor(22676097)============
fot. Mirosław Jankowiak
============06 (pp) Zdjęcie Podpis(22676096)============
Robotnicy zjawili się na budowie w piątek jeszcze przed godziną 9
============06 (pp) Zdjęcie Podpis(22676099)============
A około godziny 15 już ich nie było. Przerwa na obiad?
============91 (pp) INT - pagina_naglowek(22675195)============
Skomentuj na www.gloswielkopolski.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?