Miasta nie radzą sobie ze swoimi reprezentacyjnymi starówkami?
Przemysław Filar: Wrocław kiedyś był wzorcowym miastem w tym względzie. Wymieniono nawierzchnię rynku, to z pozoru drobna zmiana, ale przy okazji "wymyślono" rynek. Wyprowadzono z niego uciążliwe usługi oraz takie, które nie licowały z ideą salonu miasta. Było to łatwe, bo akurat większość lokali należała do miasta albo była właśnie sprzedawana. W umowach można było więc zapisać pewne ograniczenia. Przez długi czas to bardzo fajnie działało.
To już jednak przeszłość, a Wrocław ma podobne do Poznania problemy.
Przemysław Filar: Jakieś pół roku temu naprzeciwko ratusza, w najbardziej prestiżowym miejscu Wrocławia, powstał klub go-go. Są też lokale z tanim alkoholem. Część z nich jest na poziomie, ale niedawno w miejscu znanego od lat 90. pubu pojawiła się taka pijalnia i postawiła ogródek, który zupełnie nie pasuje do pozostałych, a powinien, bo ich wygląd należy konsultować z plastykiem miejskim.
W Poznaniu władze mówią, że niewiele mogą zrobić, żeby decydować o tym, jakie lokale powstają przy Starym Rynku ze względu na ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Czy naprawdę mają związane ręce?
Przemysław Filar: Nie jest to prawda. We Wrocławiu wpisano ostatnio w planie miejscowym dla jednego z blokowisk katalog usług, jakie można prowadzić na jego terenie. Wymieniono ich wiele, w tym wróżbiarstwo... Jeżeli plan dla blokowiska można zapisać z takimi szczegółami, to tym bardziej powinno się tak zrobić w przypadku rynku. Dla mnie jest to kuriozum, jeśli władze tłumaczą się, że nic nie mogą.
Przyjęło się, że reprezentacyjne punkty miast w nocy zmieniają się w centra imprezowe. W Poznaniu jest taki róg rynku, na którym działa wiele klubów. Przejść tam nocą bez zaczepki, to często sztuka.
Przemysław Filar: We Wrocławiu też są takie miejsca. Tego nie przeskoczymy, bo jak parę tysięcy ludzi porusza się w tak małej przestrzeni, to różnych przestępstw musi być sporo. Służby muszą jednak działać sprawnie i być na miejscu. Jak agresywna grupka idzie nieposprzątanymi ulicami, o które nikt nie dba i nie widzi policji, to czuje się bezkarnie. We Wrocławiu było kiedyś niepisane porozumienie, żeby policji za bardzo nie było widać w centrum, aby nie straszyć turystów. To doprowadziło do tego, że w ścisłym centrum miasta mieliśmy ostatnio wiele ataków na ludzi. Poczucie bezpieczeństwa nie jest takie, jakie powinno być.
Rozmawiał Mateusz Pilarczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?