- Jak zwykle jest bardzo duże zainteresowanie zakupem drewna opałowego. Także dlatego, że w coraz większej liczbie domów montuje się kominki - mówi Katarzyna Gomułkiewicz z wielkopolskiego Nadleśnictwa Babki.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Oblężenie klientów w składach węgla
Drewno powraca do domów
Zamiast na przyjemności, wydamy pieniądze na opał
Żywność na opał?
Drewno kupują nawet ci, którzy na co dzień ogrzewają swoje domy w inny sposób.
- Rocznie sprzedajemy kilkaset metrów sześciennych drewna. A aż 90 procent kupujących to właśnie osoby, które mają już w domach ogrzewanie gazowe. Drewno jest dla nich sposobem na oszczędności - opowiada Sebastian Golczak ze składnicy drewna w Gądkach.
Fakty są jednak takie, że jeszcze rok temu metr sześcienny dębiny można było dostać za około 160 zł. Teraz za najlepiej sprzedające się twarde drewno, czyli bloczki z drzew liściastych, takich jak buk, jesion i właśnie dąb, trzeba zapłacić około 206 zł. Mniej popularne są brzoza i olcha, które są tańsze średnio o około 10 zł (za metr sześcienny). Koszt drewna z topoli i lipy to tymczasem prawie 180 złotych.
Natomiast drewno iglaste doskonale nadaje się raczej do podgrzewania wody użytkowej latem i na rozpałkę. Może też służyć do palenia w piecu kuchennym.
- Dom ogrzewam pół na pół, i ogrzewaniem gazowym, i drewnem - mówi Józef Preisner. - Ale w ostatnim czasie to właśnie drewno bardzo podrożało. Pięć lat temu płaciliśmy za jeden kubik (metr sześcienny - przyp. red.) dębiny około 40 złotych. Teraz nie sposób znaleźć taniej niż za ok. 200 złotych. Jednak te koszty to dopiero początek. Zakupiony surowiec, przed użyciem, trzeba bowiem jeszcze odpowiednio przygotować.
- Pocięcie na około trzydziestocentymetrowe bloczki to koszt 46 złotych za każdy metr sześcienny. A za przygotowanie drewna do sezonowania na specjalnych paletach pod wiatą trzeba zapłacić nawet do 60 złotych za metr - opowiada Sebastian Golczak.
Skąd takie ceny? Winne są po części przetargi, a po części inflacja.
- To właśnie inflacja spowodowała, że na początku lipca tego roku wzrosły ceny - wyjaśnia Katarzyna Gomułkiewicz.
Ale za szybujące w górę ceny drewna odpowiada też zmiana sposobu ich wyliczania. Teraz są one ustalane na podstawie organizowanych co pół roku przetargów, a do nich doliczana jest także 15-procentowa marża.
Choć jest metoda na to, by zaoszczędzić. Można bowiem zdecydować się na tzw. samowyrób. To po prostu samodzielne obrabianie drewna, przy użyciu własnych narzędzi i na własny koszt. Wtedy, gdy zakończone zostaną już prace na zrębie.
Klient zgodę na taką obróbkę może otrzymać u leśniczego, sprawującego pieczę nad danym fragmentem lasu. W ten sposób można zaoszczędzić nawet do 10 złotych za metr sześcienny. A drewno, które tak się uzyskuje, to głównie tak zwana "gałęziówka".
Co ciekawe, najczęściej na cele opałowe przeznacza się jednak drewno o lepszej jakości. Takie bowiem jest dużo łatwiejsze do przerobu. Gorsze gatunki mogą posiadać zwęglenia lub zgniliznę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?