Każdy z trzech wymienionych zespołów ma długą historię i dziesiątki piosenek w repertuarze. Wszyscy musieli się streścić do godziny - i to było w sam raz zarówno dla nich, jak i dla widowni, która oczekiwała przecież głównie zestawu największych przebojów.
Pierwsi wyszli Slade i przez godzinę właściwie ani na chwilę nie zwolnili tempa, z zadowoleniem przekonując się, że starzy fani do dziś pamiętają ich teksty - od "Far, Far Away" do ballady "My Oh My". Sweet zagrali o wiele ostrzej, przypominając, kto popychał do przodu historię hard-rocka. Wreszcie Smokie - przy poprzednikach okazali się wręcz popowi. Wspólne dla wszystkich było jedno: kolorowo ubrani muzycy hasali po scenie niczym debiutanci, co rusz budząc widzów z odtrętwienia. Zestawmy to z polską czołówką często o wiele młodszych rockmanów - szary t-shirt, trzy kroki na godzinę i mina w stylu "cierpię za miliony".
Rockowi idole są wiecznie młodzi - ale tylko w naszej pamięci. Klasycznych przebojów rocka lat 70., nie wykonywali ich oryginalni wokaliści, bo w dzisiejszym Slade od lat nie śpiewa słynny Noddy Holder, nie żyje już głos grupy The Sweet Brian Connolly, a w składzie Smokie próżno szukać jej lidera Chrisa Normana. A jednak nikt nie miał prawa narzekać, bo choć ludzie odchodzą, to przebojów - tych najlepszych - czas się nie ima.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?