Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Koniec ZNTK, czyli atrakcyjne grunty pod młotek

Rafał Cieśla
Koniec ZNTK, czyli atrakcyjne grunty pod młotek
Koniec ZNTK, czyli atrakcyjne grunty pod młotek Łukasz Gdak
Wątpliwa prywatyzacja, kontrowersyjny biznesmen i słabe państwo - to doprowadziło do tego, że poznańskie ZNTK przestaną istnieć. Zamiast wielkiej fabryki powstanie tam nowoczesne centrum Poznania. Czy tak musiało się stać?

Kończy się ponad 140-letnia historia poznańskich Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. Już wkrótce zostanie zagrany ostatni akord. Zagra go... syndyk, który na sprzedaż wystawi około 20-hektarową nieruchomość znajdującą się przy ulicy Roboczej w Poznaniu. I to właśnie ta działka, a właściwie jej atrakcyjne położenie, stała się przyczyną początków końca tych legendarnych poznańskich Zakładów. Jej sprzedaż będzie jednocześnie jedną z największych transakcji na rynku nieruchomości w stolicy Wielkopolski. W grę wchodzą bowiem tereny, na których ma powstać nowe centrum Poznania. Ich wartość szacuje się na nawet kilkaset milionów złotych.

Na sprzedaż, ale dopiero po uchwaleniu planu
Formalnie prawa do gruntów przy Roboczej, położone w sąsiedztwie tzw. wolnych torów, należą do spółki-córki, czyli ZNTK Nieruchomości. Ten podmiot znajduje się obecnie w upadłości likwidacyjnej. Powstał on kilka lat wcześniej wyłącznie po to, by właśnie tam przenieść prawa do tej nieruchomości. Wcześniej posiadała je spółka-matka, ale poznańskie ZNTK od lat znajdowała się w agonii. Stąd pomysł powołania odrębnej spółki i przekazania jej praw do atrakcyjnych gruntów.

CZYTAJ KOMENTARZ: Ruina w centrum? Ale gratka!

Obecnie ZNTK Nieruchomości zarządza syndyk. Został nim Wojciech Szidlewski. Zgodnie z przepisami powinien on zbyć majątek, tak aby zaspokoić roszczenia wierzycieli. A tych jest sporo.

- Sąd wezwał wierzycieli do zgłaszania wierzytelności w postanowieniu o ogłoszeniu upadłości. Do tej pory zgłosiło się ich 15 - informuje sędzia Przemysław Nowacki, przewodniczący Wydziału XI Upadłościowego Sądu Rejonowego Poznań - Stare Miasto.

Do tej grupy należy miasto Poznań, które może okazać się kluczowym graczem dla przyszłości tych terenów. Długi spółki wobec poznańskiego samorządu sięgają milionów złotych. To wynik m.in. regularnie niepłaconego przez lata podatku od nieruchomości. Wśród wierzycieli są także podmioty prywatne, firmy windykacyjne. Z zapisów w księgach wieczystych wynika, że dług ZNTK Nieruchomości wynosi przynajmniej kilkadziesiąt milionów złotych.

Będą wieżowce, ale też szkoły, osiedla, sklepy, punkty usługowe, a nawet linia kolejowa. Czy to będzie nowe serce Poznania?

Kiedy zatem i za ile zostanie sprzedany majątek, czyli grunty? - Wartość przedmiotowej nieruchomości nie została jeszcze oszacowana. Znajdują się tam także budynki będące pod nadzorem konserwatora zabytków - zaznacza syndyk Szidlewski i dodaje: - Biegły rzeczoznawca czeka na opinię oraz zalecenia konserwatora. Ta okoliczność ma istotne znaczenia dla oszacowania wartości nieruchomości, a zwłaszcza dla potencjalnego przyszłego inwestora.

W rozmowie z „Głosem Wielkopolskim” Wojciech Szidlewski przedstawia też planowany harmonogram zbycia tych gruntów. - Dla tej nieruchomości nie ma planu zagospodarowania terenu, miasto jest w trakcie jego opracowywania. Według mnie jej zbycie powinno nastąpić po uchwaleniu przedmiotowego planu - przekonuje syndyk.

Zdaniem Szidlewskiego plan dla tego terenu spowoduje zwiększenie jego wartości, ponieważ potencjalni inwestorzy będą mieli wiedzę, co dokładnie mogą tam zbudować.

Mocarstwowe plany, które skończyły się upadkiem
Jeszcze 10 lat temu wydawało się, że taki scenariusz się nie spełni. Pojawiła się wtedy nadzieja na uratowanie legendarnego zakładu, miejsc pracy i stworzenia nowoczesnej fabryki w Poznaniu. Miałaby ona iść drogą bydgoskiej Pesy czy Solarisa z Bolechowa. Te firmy produkują obecnie wysokiej jakości tramwaje, szynobusy czy autobusy, które są sprzedawane z Polski właściwie do każdego zakątka świata. Tak się jednak nie stało. Dlaczego?

Po prywatyzacji władzę w poznańskich ZNTK przejęły osoby, które nie miały poważnej koncepcji na prowadzenie tej fabryki. Kryzys cały czas narastał. W 2005 roku, m.in. z powodu braku pensji, doszło do fali strajków. Ludzie odeszli od maszyn i walczyli o zaległe pieniądze. Sytuacja była dramatyczna. I wtedy, przy poparciu zakładowej Solidarności, pojawił się młody, prężny biznesmen, który obiecał, że wyprowadzi ZNTK na prostą. Plany były wielkie.

Ostatecznie przejął on akcje od dotychczasowego właściciela. W ten sposób szerzej nieznany młody przedsiębiorca z Dolnego Śląska, prezes mało znanej spółki Sigma, stał się właścicielem poznańskich ZNTK. Pikanterii tej historii dodaje fakt, że ok. 25 proc. akcji tej firmy należała jeszcze do Skarbu Państwa. I te akcje także trafiły do Zbigniewa M., którego w żaden sposób nie zweryfikowano. Gdyby tak się stało, Skarb Państwa miałby poważne wątpliwości co do tej transakcji. M. już wtedy wzbudzał kontrowersje.

Chyba trzeba iść na ulicę i żebrać
Ostatecznie właścicielem poznańskich ZNTK stała się spółka Sigma. Jej prezesem był właśnie M. Po pewnym czasie do władz wprowadził swoją siostrę i szwagra, który został nawet prezesem ZNTK! Na początku jeszcze wszystko jakoś funkcjonowało. Dlaczego? M. wzbudzał zaufanie. Przedstawił swoją koncepcję, zgodnie z którą chciał sprzedać majątek ZNTK w centrum Poznania i przenieść zakłady na obrzeża miasta. To właśnie tam miał powstać nowoczesny zakład, który kontynuowałby produkcję szynobusów. M. zatrudnił nawet architektów, którzy stworzyli taki projekt. Otaczał się także znanymi w branży fachowcami.

Ale takich działań było więcej. I ludzie uwierzyli. Mimo pewnych opóźnień wypłaty trafiały do pracowników, a to było najważniejsze. - Zaufaliśmy mu. Był przekonywający, a okazał się tylko bajarzem, a później także grabarzem naszej firmy - mówi Lidia Dudziak, była wieloletnia szefowa zakładowej Solidarności.

Później zaczęła się prawdziwa jazda bez trzymanki. Przez kolejne dni, miesiące, lata nie otrzymywali wypłat, nie mieli za co żyć. Tak nam opisywali swoją sytuację w 2012 roku. - Gdyby nie pomogła mi rodzina, dzieci, to bym się musiał się powiesić albo coś. Taka to jest tragedia. I nie tylko moja, ale też innych ludzi - opowiadał nam ówczesny pracownik ZNTK, Zdzisław Łączkowski.

- Jak wygląda mój dzień? Cały czas podskakuję na głos dzwonka do drzwi albo nawet telefonu. Nie odbieram, bo się boję. Mam zaległości w płatnościach, a pracodawca na to nie reaguje - tak opisywała nam wtedy swoje życie Renata Ludek. - Wypadałoby nam po prostu iść na ulicę i żebrać. Ci, co mają współmałżonków, to może im się trochę lepiej żyje. Ja akurat jestem sama. Miałam już odcięty gaz, prąd, wpadłam w depresję. Nie myślałam, że czegoś takiego doczekam się w życiu - dodawała.

To były relacje osób, które przez lata nie dostawały pensji. Mało tego, za panowania Zbigniewa M. przychodzili oni do pracy i nie mieli co robić. Nie było zleceń, nie było pieniędzy dla załogi. Jak wspominali pracownicy, najbardziej upadlające było to, iż M. przyjeżdżał z pieniędzmi w reklamówkach. I na poczet pensji wypłacał zaliczki. Zdarzało się, iż zaledwie 100 złotych. Ale ludzie i tak byli szczęśliwi, bo cokolwiek dostali...

Przygody pana Zbigniewa
Mimo to interes się kręcił, choć pracownicy nie mieli o tym większego pojęcia. Jak to możliwe? Poniżej przedstawiamy tylko wybrane kontrowersyjne działania związane ze Zbigniewem M. i ZNTK Poznań.

Firma z Poznania, jak wiele jej podobnych, w okresie PRL-u dysponowała ośrodkiem wypoczynkowym nad morzem. W 2009 roku okazało się, że ten pięknie położony ośrodek w Międzyzdrojach został sprzedany przez ZNTK Poznań (M. był wówczas formalnie szefem Rady Nadzorczej ZNTK) firmie Sigma (Zbigniew M. był jej prezesem). Zgodnie z umową Sigma miała zapłacić za ten majątek ok. 2,5 mln zł. Tyle pieniędzy miało trafić do kasy poznańskich Zakładów. Szybo okazało się jednak, iż Sigma była właścicielem obiektu tylko przez 8 dni! Po tym czasie został on sprzedany za kilka milionów więcej. Po pięciu miesiącach nieruchomość przejęła tajemnicza spółka z Warszawy. Dlaczego tajemnicza? Okazało się, że firma powstała miesiąc przed zbyciem ośrodka przez ZNTK. Po zakupie nieruchomości w Międzyzdrojach udziały w spółce objęły firmy zarejestrowane na Cyprze. Sprawą zainteresowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W notatce ABW stwierdzono, że mogło to świadczyć tylko o tym, że owa tajemnicza spółka powstała po to, aby wytransferować prawa do nieruchomości za granicę. ABW ani prokuraturze nie udało się jednak potwierdzić tej tezy. Śledczy nie dopatrzyli się też przestępstwa w działaniu władz poznańskich ZNTK. Uznali, że przy sprzedaży majątku za 2,5 mln zł, którego wartość w ciągu 5 miesięcy wzrosła o kilkaset procent, nie doszło do żadnego przestępstwa.

W 2009 r. ujawniliśmy, że poznańskie ZNTK tracą kontrolę nad swoją nieruchomością, czyli nad ok. 20 ha położonymi w centrum Poznania. Stało się to na skutek wielomilionowych pożyczek, jakie Zbigniew M. zaciągał od jednego z biznesmenów. Konkretnie u Marka F., bohatera afery podsłuchowej. Z naszych informacji wynika, że M. dzwonił do F. i ten jednorazowo pożyczał mu nawet... 20 milionów złotych. Wystarczył jeden telefon. Zabezpieczeniem tych pożyczek były zaś atrakcyjne grunty ZNTK. Stąd właśnie pomysł, aby te tereny przenieść do spółki-córki, czyli do ZNTK Nieruchomości, w której Marek F. także nabył udziały.

Po przejęciu władzy przez Zbigniewa M. w poznańskich ZNTK ponownie pojawiły się kłopoty z pensjami dla pracowników. W 2012 roku, z kilkusetosobowej załogi, w firmie pracowało już tylko ok. 200 osób. Regularnie nie otrzymywali oni wypłat. Postępowanie prowadziła poznańska prokuratura, która jednak za każdym razem nie dopatrzyła się łamania praw pracowników ZNTK, choć przecież załoga miesiącami nie miała za co żyć.

16,5 mln zł - takie wynagrodzenie otrzymał w tym czasie M. będąc prezesem Sigmy, mimo że ta zalegała swoim wierzycielom... 17,5 mln zł. I tutaj nikt nie poniósł żadnych konsekwencji, choć firmowe konta były zajęte przez komorników.

Wielkim echem odbiła się też historia Zbigniewa M., który jak ogień unikał sądowych rozpraw. Nie pojawił się na ok. 30 z nich. Dopiero po pięciu latach, w 2013 r., zapadł wyrok w procesie z prywatnego oskarżenia, który byli prezesi poznańskich ZNTK wytoczyli właścicielowi Zbigniewowi M. Chodziło o jego wypowiedzi dla m.in. „Głosu”, w których określił ich jako grupę przestępczą, której celem było nielegalne przejęcie terenów przy ulicy Roboczej. Proces trwał on rekordowo długo, bo M. nie stawił się na kilkudziesięciu rozprawach. Sąd pierwsze instancji skazał M. m.in. na grzywnę. Później jednak sąd uznał, że doszło... do przedawnienia.

M., czyli człowiek z Cypru
Mimo faktycznego upadku ZNTK w Poznaniu Zbigniew M. nie daje o sobie zapomnieć. Trzy lata temu ten kontrowersyjny biznesmen pojawił się pierwszej w Polsce fabryce produkującej lokomotywy - Fablok. Efekt? Upadek tej firmy.

Zresztą ta historia jest zbieżna z tym, co się działo w poznańskich ZNTK. Tam również inwestor kupił udziały za małe pieniądze. Obiecywał złote góry, spłatę wynagrodzeń, a skończyło się dramatem.

Związkowcy twierdzili, że dla nich inwestorem był firma z siedzibą na Cyprze - Somes Holding Capital.

- Nikt z nas nie przypuszczał, że stoi za nią Zbigniew M., ten sam, który doprowadził do ruiny poznańskie Zakłady Naprawy Taboru Kolejowego - przekonywał Wiesław Patyk, ówczesny szef związków zawodowych Fabloku.

Mimo tych informacji M. włos z głowy nie spadł także za tę historię. To jednak nie oznacza końca jego kłopotów z prawem. W 2014 roku doszło do licznych zatrzymań w wielkiej aferze w Kolejach Śląskich. Jeden przetargów wygrała tam spółka Sigma Tabor - kolejna należąca do Zbigniewa M.

- Śledztwo prowadzone jest obecnie przeciwko 8 podejrzanym. Wystąpiliśmy właśnie do Prokuratora Regionalnego w Katowicach o przedłużenie okresu trwania śledztwa w tej sprawie - informuje „Głos Wielkopolski” Marta Zawada-Dybek, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach. - Jednym z podejrzanych w tej sprawie jest Zbigniew M. Przedstawiono mu 6 zarzutów. W dwóch przypadkach chodzi o udział w zmowie przetargowej, w trzech przypadkach chodzi o oszustwa na szkodę banku oraz spółki na łączną kwotę ok. 25 milionów złotych. Ostatni zarzut dot. przywłaszczenia mienia o wartości 7 milionów złotych. Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia w sprawie. Prokurator obecnie między innymi oczekuje na opinię biegłego z zakresu księgowości, rachunkowości i ekonomii. Trwają także inne czynności - dodaje Marta Zawada-Dybek.

Czy i w tym przypadku M. okaże się niewinny?

Pracownicy szukają dokumentów. Kto pomoże?
Na sprawiedliwość wciąż czekają byli już pracownicy ZNTK Poznań. Liczą, że kiedyś uda im się odzyskać zaległe pieniądze za pracę. Jaka jest łączna kwota roszczeń wobec pracowników? Tego nie wiadomo.

- W sądzie doszło do zawarcia ugody z władzami ZNTK Poznań - przypomina Lidia Dudziak z zakładowej „S”. - Oczywiście ta ugoda nie została zrealizowana, ludzie nie dostali pieniędzy. Część później indywidualnie próbowała w sądach walczyć o swoje należności. Dlatego bardzo trudno określić kwotę, jaką pracodawca jest winny robotnikom - wyjaśnia Lidia Dudziak.

Obecnie jednak byli pracownicy mają inne kłopoty. Nie mogą bowiem uzyskać dokumentów potwierdzających ich pracę, a te są niezbędne, m.in. przy staraniu się o emeryturę. Taka sytuacja dotknęła pana Grzegorza, który w ZNTK przepracował ponad 20 lat. Obecnie potrzebuje on zaświadczeń potwierdzających jego pracę w fabryce. Dzięki temu mógłby otrzymać wyższą emeryturę, chodzi o kwotę ok. 120 złotych miesięcznie.

- Niestety, nikt nie może mi pomóc - relacjonuje pan Grzegorz. - Byłem przy Roboczej, ale tam drzwi zamknięte. Raz pojawił się jakiś portier, ale powiedział mi, że był pożar i pewnie wszystkie dokumenty się spaliły. Interweniowałem u syndyka, ale on też nie ma dostępu do akt pracowniczych. A przecież inni też potrzebują tych wszystkich dokumentów. Prosiłem o pomoc Solidarność, nikt nie odpisał - podkreśla nasz rozmówca.

- To jest problem, sami się zastanawiamy, co robić. Trzeba odszukać dokumentację i dać ją ludziom. Prawdopodobnie poprosimy o pomoc policję - dodaje Lidia Dudziak.

Osiedle zamiast fabryki
Obecnie nad ZNTK zapadła cisza. Fabryka jest zamknięta na cztery spusty. W przeraźliwie pustych halach, w których kiedyś remontowano lokomotywy, wagony, teraz słychać tylko wiatr. Gdzieniegdzie walają się kaski, wielki, zapomniany silnik, czy dyplomy wręczone pracownikom za zasługi w PRL-u. W pomieszczeniach leżą zniszczone ubrania robocze, butle, dokumenty...

Co zatem stanie się z tym miejscem? Być może powstanie tam nowe serce Poznania. W październiku 2015 r. rozstrzygnięto konkurs na urbanistyczno-architektoniczną koncepcję terenu. Miasto chce, by powstała tam nowa dzielnica, która połączy Łazarz i Wildę. Ogłoszenie konkursu stało się możliwe po apelu poznańskich architektów, którzy obawiali się, że PKP i ZNKT zaczną sprzedawać swoje działki na Wolnych Torach i powstanie tam niekontrolowana i niespójna zabudowa. Początkowo obie spółki miały wspólnie zorganizować konkurs i dzielić koszty. Po kilku miesiącach i wychodzących na jaw kolejnych kłopotach ZNTK, okazało się to jednak niemożliwe. Podmioty nie potrafiły się porozumieć, a przedstawiciele PKP w nieoficjalnych rozmowach przyznawali, że „w ZNTK nie ma z kim rozmawiać”. Kolejarze poprosili o pomoc prezydenta Poznania. Ostatecznie to PKP oraz miasto zorganizowały konkurs, choć tereny ZNTK nie zostały z niego wyłączone.

Konkurs wygrał zespół MUA Mycielski Architecture&Urbanism z Warszawy. Zwycięska praca pokazuje, jak najlepiej połączyć rozdzielone linią kolejową Łazarz i Wildę. Przewiduje również powstanie tam czterech wieżowców. Pozostała część terenu (około 47 ha) została przeznaczona pod zabudowę kwartałową. Mają tam powstać nowe osiedla, szkoły, sklepy, miejsca pod lokale usługowe, nowa linia tramwajowa. Zwycięska koncepcja posłuży Miejskiej Pracowni Urbanistycznej do opracowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Prace nad tym planem trwają. Jednak zagospodarowanie tego terenu to perspektywa najbliższych kilkunastu lat.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski