Poznań: Kontrola UZP w Radiu Merkury

O wątpliwościach związanych z tą sprawą pisaliśmy dwa miesiące temu. Agencja Reklamowa Radia Merkury jako zewnętrzna firma byłego dziennikarza stacji, Stefana Klepackiego pozyskuje dla radia reklamodawców. A ściślej: kupuje od stacji czas antenowy i sprzedaje go tym, którzy chcą się reklamować. Agencję wybrano bez przetargu, choć radio podlega pod prawo zamówień publicznych.

Piotr Frydryszek, który był do niedawna prezesem Radia Merkury tłumaczy, że firmę wybrano bez przetargu, ponieważ Merkury w tym przypadku nic nie kupuje, a sprzedaje - czas reklamowy (Frydryszek ma trzy opinie prawne, które to potwierdzają).

I zapewnia, że współpraca z ARRM zawsze się stacji opłacała. - Agencja, dostając ok. 400 tys. zł rocznie, zarabiała w ostatnich latach dla stacji od 1,2 mln zł do 1,6 mln zł rocznie - mówi. Członek rady nadzorczej stacji, Dariusz Szymczak z PiS, jest innego zdania. Na jego wniosek rada poprosiła Urząd Zamówień Publicznych o wydanie opinii z interpretacją przepisów. I UZP taką opinię przygotował.

Wynika z niej, że umowę pomiędzy radiem i firmą Klepackiego należy zakwalifikować "jako umowę pośrednictwa lub umowę agencyjną". A to znaczy, że jej podpisanie powinno być poprzedzone przetargiem.

- Z opinii UZP wynika również, że umowa radia z agencją może być nieważna z mocy prawa. Oczekujemy ruchu zarządu w tej sprawie - mówi D. Szymczak. Nowy prezes Merkurego, Filip Rdesiński, odpowiada, że zarząd poczeka na wyniki kontroli, którą wszczął UZP. - Do tego czasu nie będziemy pociągali do odpowiedzialności osób, które popełniły ewentualny błąd. Natomiast o tym, jak firma powinna pozyskiwać reklamy, myślimy już teraz - mówi.

Właściciel ARRM, S. Klepacki, nie chciał komentować sprawy. P. Frydryszek zachowuje spokój. - To tylko interpretacja na podstawie niepełnych dokumentów, a nie wiążąca opinia.