Kryształowe Gwiazdy są wręczane policjantkom i policjantom od 15 lat. To wyróżnienie dla tych, którzy uratowali ludzkie życie, wykazując się szczególną odwagą i determinacją w niesieniu pomocy innym. - Taka postawa to nie brak strachu, ale umiejętność jego pokonania – wskazuje podinspektor Jarosław Szemerluk z wielkopolskiej policji.
Wśród wyróżnionych jest sierżant Mateusz Bożek z komisariatu w Okonku, powiat złotowski. Po raz pierwszy razem z kolegami uratowali osobę, która chciał popełnić samobójstwo.
- Udało się nam przywrócić jej funkcje życiowe, żyje do dziś – twierdzi Bożek. - Kolejna taka sytuacja miała miejsce, gdy zostaliśmy wezwani na interwencję domową. W jednym z mieszkań w bloku znajdował się mężczyzna, który po rozstaniu z żoną chciał wysadzić siebie i budynek, odkręcając butlę z gazem. Wyważyliśmy drzwi, weszliśmy do mieszkania i w tym momencie mężczyzna wyciągnął zapalniczkę. Było realne zagrożenie dla nas i mieszkańców. Siłą udało się nam odebrać zapalniczkę mężczyźnie i go obezwładnić.
Jeden ze znajomych starszej sierżant Aleksandry Smolarz z poznańskiej policji opowiada, że kilka lat temu uratowała ona kierowcę ciężarówki na autostradzie. Dostał on wylewu, na szczęście zatrzymał pojazd, a gdy podeszli do niego policjanci to prawie wyleciał z kabiny. Policjantka wezwała pogotowie i udzieliła kierowcy pierwszej pomocy.
Policjanci bohaterską postawą wykazują się nie tylko na służbie. W styczniu tego roku jeden z nich, będąc na urlopie, zobaczył na dnie hotelowego basenu nieruchome ciało dziecka. Razem z ratownikiem wyciągnął je z wody i rozpoczął jego reanimację. Gdy na miejscu pojawili się ratownicy medyczni, maluch był już przytomny.
Z kolei sierżant Smolarz uratowała dziecko, które zakleszczyło się pomiędzy szczeblami bramki i dusiło się. Do zdarzenia doszło w galerii Pestka. – Tam jest plac zabaw dla dzieci. Pojechałam z synem na urodziny jego kolegi – wspomina Smolarz. – Siedziałam i rozmawiałam z rodzicami, podczas gdy nasze dzieci bawiły się na placu. W pewnym momencie przybiegł syn i mówi, że jedno z dzieci potrzebuje pomocy.
Pani Aleksandra była wtedy w siódmym miesiącu ciąży. Poszła zobaczyć co się dzieje. –Dziecko miało głowę między szczebelkami, wisiało na nich, z ust płynęła mu ślina, dusiło się. Matka kurczowo trzymała je za nogi – opowiada Smolarz. - Poodrywałam zabezpieczenia, udrożniłam drogi oddechowe dziecka. Zaczęło oddychać. Musiałam uspokoić dziecko, a przede wszystkim jego mamę. Powiedziałam opiekunkom, jakie służby mają wezwać.
POLECAMY:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?