- Powoli organizujemy kolejną grupę - przyznaje Krystyna Gniatkowska, zastępca dyrektora poznańskiego domu dziecka przy ulicy Swoboda, który od początku tego roku pełni rolę organizatora rodzinnej pieczy zastępczej. Zadaniami dzieli się z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie, który zajmuje się przyznawaniem wsparcia finansowego.
Do tej pory w Poznaniu trudno było znaleźć kandydatów, którzy chcieliby podjąć się opieki nad dziećmi w ramach rodziny zastępczej. Były lata, że na apele miasta nie zgłaszał się nikt.
- To jest ciągle problem - przyznaje Marek Oziemkowski z działu opieki zastępczej MOPR. - Mamy w Poznaniu około 450 rodzin
zastępczych, z czego 85 procent to rodziny faktycznie spokrewnione. Tych zawodowych ciągle jest mało.
W poznańskich placówkach przebywa obecnie około 80 dzieci. Nie wszystkie mogłyby lub chciały skorzystać z opieki zastępczej.
- To nie jest tak, że każde dziecko z placówki może być umieszczone w rodzinie - mówi Oziemkowski. - Niektóre zwyczajnie nie chcą, inne w efekcie najróżniejszych traum, które przeszły, nie są w stanie zaaklimatyzować się w nowej rodzinie.
Według nowych przepisów miasto powinno zapewnić wsparcie rodzinom zastępczym, zorganizować pomoc i system wsparcia dla tej grupy mieszkańców.
- Przepisy weszły w życie, ale nie pojawiły się dodatkowe pieniądze, aby realizować nowe zadania - mówi Krystyna Gniatkowska. - Na szczęście w Poznaniu mieliśmy już system wsparcia dla rodzin zastępczych, dlatego udało nam się dostosować do nowych wymogów bez dużych wydatków.
System to między innymi działający przy Domu Dziecka nr 1 Klub dla Rodzin Zastępczych, które mogą korzystać z terapeutycznych grup wsparcia dla rodziców oraz dla dzieci, mogą tu dzielić się doświadczeniem zarówno w załatwianiu formalności, jak i w rozwiązywaniu problemów wychowawczych.
- Ostatnio pojawia się sporo informacji o rodzinach zastępczych, które nie podołały zadaniu i rozwiązały się - mówi Gniatkowska. - Wydaje mi się, że wiele z nich świetnie by sobie poradziło, gdyby miało odpowiednie wsparcie.
Problem wydaje się jednak bardziej złożony.
- Rodziny, szczególnie spokrewnione, boją się szukać pomocy - twierdzi Piotr Ławrynowicz, prawnik współpracujący ze Stowarzyszeniem Zastępczego Rodzicielstwa. - Szczególnie rodziny spokrewnione uważają, że ujawnienie problemów, może doprowadzić do zabrania im dziecka.
Krystyna Gniatkowska przekonuje, że pracownicy pomagający rodzinom rozumieją, że każda osoba wychowująca dziecko boryka się z problemami, które są nieuniknione.
- Aby wyraźniej zaznaczyć to, czym się zajmujemy, nasza placówka przyjmie jeszcze w maju nową nazwę - zapowiada Gniatkowska. - Po załatwieniu formalności będzie tu Centrum Wspierania Rodzin "Swoboda".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?