My, nie mieliśmy złych zamiarów. Tego, niestety, nie można powiedzieć o wszystkich odwiedzających lasy osobach.
Teoretycznie wjechać nie powinno być łatwo. Drogę do lasu blokują drewniane kołki wbite w ziemię. Są na tyle wysokie, że żaden pojazd nie przejedzie bez uszczerbku. Tak jest tylko w teorii.
W praktyce część kołków jest wyrwana lub ścięta. Wtedy wjazd stoi otworem. My spędziliśmy w lesie w okolicach Jeziora Strzeszyńskiego (to właśnie tu biega nasz czytelnik) zaledwie godzinę i podobnych miejsc znaleźliśmy kilka.
- Biegając, często widzę samochody na leśnych dróżkach. Kilka razy zdarzyło mi się przyuważyć ludzi, którzy ścinali drzewa i ładowali je do bagażnika - opowiada pan Józef, nasz czytelnik. - Gdyby wjazdy były lepiej chronione, do takich sytuacji by nie dochodziło. Nikt przecież nie będzie wynosił drzewa na plecach. To na pewno rzucałoby się w oczy.
To, że kradzieże się zdarzają, potwierdzają sami leśnicy, którzy lasy znają najlepiej i najczęściej w nich bywają.
- Niestety zimą dosyć często spotykamy się z przypadkami kradzieży drewna - mówi Andrzej Heigelmann, leśniczy ze Strzeszynka. - Choć nie są to jednorazowo bardzo duże ilości, to często zdarza się, że ludzie podjeżdżają samochodem i wrzucają do bagażnika kilka belek.
To niejedyny problem. Pan Józef kilkukrotnie natrafił na pułapki ustawione przez kłusowników. Raz nawet uwolnił uwięzioną sarnę.
- Sam napotykałem czasem na zastawione sidła, ale taka działalność pomału się kończy, bo po lasach chodzi coraz więcej okolicznych mieszkańców - mówi Heigelmann. Jego zdaniem nie jest to jednak proceder, który można zaobserwować na dużą skalę.
Nam pułapek nie udało się wczoraj zauważyć. Uwagę zwróciliśmy natomiast na śmieci, wywalane w lesie całymi workami. Zapewne wyrzucane są często prosto z samochodów.
Lasy są kiepsko chronione - to fakt. Wiele zapór jest nieszczelnych. Choć, zdaniem Andrzeja Heigelmanna, nie zawsze jest to wina osób kradnących drewno czy kłusujących na leśną zwierzynę.
- Zimą czasem sami musimy wycinać niektóre belki, które blokują wjazd do lasu - mówi Heigelmann. - Bo często to przeszkoda także dla nas, a wykopanie słupków ze zmarzniętej ziemi jest niemożliwe.
Jak zapewniają odpowiedzialni za tę okolicę pracownicy Zakładu Lasów Poznańskich, zostanie to jednak już wkrótce naprawione, co zwiększy bezpieczeństwo zwierząt i roślin.
- Już wczesną wiosną planujemy uzupełnienie wszystkich ubytków, które umożliwiają swobodny wjazd do lasu samochodem - zapewnia Henryk Borysiak, kierownik działu planowania i nadzoru w ZLP.
Od 1 stycznia 2011 roku lasy, którymi do tej pory zajmował się Zarząd Zieleni Miejskiej, przejął Zakład Lasów Poznańskich.
Zadaniem jednostki jest "zajmowanie się terenami, które stanowią własność Poznania". A konkretniej? Sprawowanie stałej kontroli nad gospodarką leśną, jej planowanie, a także rozliczanie.
W sumie Zakład Lasów Poznańskich zajmuje się ponad 2,5 tysiącami hektarów terenów, które należą do Skarbu Państwa i 300 hektarami, które są własnością osób prywatnych i firm. Do zadań ZLP należy także zagospodarowanie terenów pod kątem rekreacyjnym, czyli m.in. ustawianie ławek, koszy na śmieci i budowa placów zabaw.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?