Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Lech bierze stadion. Film

Bogna Kisiel, Błażej Dąbkowski
Wczoraj zastanawiano się jak poprawić bezpieczeństwo na stadionie
Wczoraj zastanawiano się jak poprawić bezpieczeństwo na stadionie Paweł Miecznik
Anglicy nie zostaną operatorem obiektu przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu. Powód? Nie dostarczyli wymaganych dokumentów

Na placu boju w bitwie o operatora Stadionu Miejskiego pozostał duet KKS Lech Poznań i spółka Marcelin Management. AEG Facilitis Ltd. nie dostarczyła wymaganych dokumentów. Rezultat? Komisja przetargowa wykluczyła ją z postępowania. Ostateczna decyzja należy do spółki Euro Poznań 2012. Z informacji "Głosu Wielkopolskiego" wynika, że wkrótce wyśle ona pismo w tej sprawie do Londynu.

- Do drugiego etapu zaprosimy KKS Lech Poznań i Marcelin Management - mówi Paweł Świderski, przewodniczący komisji. - Pierwsza tura negocjacji ma odbyć się w następnym tygodniu.
Arkadiusz Kasprzak, wiceprezes KKS Lech Poznań, podkreśla, że najpierw trzeba wygrać przetarg. Ale, jeśli się uda:

Zobacz filmBezpieczniej na stadionie - film

- Z pewnością stadion nie będzie niszczał, będzie miał gospodarza, który dopilnuje kosztów i dołoży starań, by zmaksymalizować zyski - zapowiada Kasprzak. I dodaje, że wpływy z samych meczów nie wystarczą na utrzymanie obiektu. Jego zdaniem, na razie jest jeszcze za wcześnie, by zdradzać szczegóły.

- Stadion musi żyć, ale nie nastąpi to od razu po wyborze operatora - uważa Kasprzak. - Potrzebne są pokaźne pieniądze na wykończenie obiektu. Nie ma np. punktów gastronomicznych.

Z informacji "Głosu" wynika, że jeszcze w tym tygodniu spółka Euro Poznań 2012 poinformuje angielską firmę o wykluczeniu z postępowania przetargowego. - Do drugiego etapu zaprosimy KKS Lech Poznań i Marcelin Management - dodaje Świderski. - Pierwsza tura negocjacji ma odbyć się w następnym tygodniu.

Michał Prymas, wiceprezes spółki Euro Poznań 2012 podkreśla, że trzeba wynegocjować treść umowy, by "oni wiedzieli, na co składają ofertę, a my czego możemy się spodziewać".

- Szukamy kogoś, kto na podstawie umowy dzierżawy przejmie na siebie stadion, obowiązki i koszty związane z jego utrzymaniem plus dodatkowo zapłaci miastu wynagrodzenie - wyjaśnia Świderski, dodając, że inaczej wygląda sytuacja we Wrocławiu, gdzie to miasto płaci za zarządzanie stadionem i ponosi ryzyko.

Stadion musi żyć
Rokowania z Lechem nie będą łatwe. Po ich zakończeniu klub złoży ofertę cenową.
- Jeśli okaże się niesatysfakcjonująca, będzie dogrywka - zapowiada Świderski.

Ile miasto spodziewa się dostać od operatora. Nie wiadomo. Z pewnością powołano rzeczoznawcę majątkowego. W oparciu m.in. o jego opinię negocjowana będzie stawka dzierżawy.

- Stadion musi żyć, ale nie nastąpi to od razu po wyborze operatora - uważa Arkadiusz Kasprzak, wiceprezes Lecha. - Jeżeli zostaniemy wybrani, postaramy się skrócić ten czas. Potrzebne są jednak pokaźne pieniądze na wykończenie obiektu. Nie ma np. punktów gastronomicznych, pewnych elementów infrastruktury.

Niewygórowane warunki
10 listopada 2010 r. w prasie ogólnopolskiej ukazały się ogłoszenia, że Poznań poszukuje operatora stadionu. Postępowanie przebiega w trzech etapach. W pierwszym zainteresowane firmy składają wymagane dokumenty, w drugim odbywają się rokowania, a na końcu przedstawiane są oferty cenowe.

- Warunki nie były wygórowane - zaznacza Świderski. - Chcieliśmy, żeby w postępowaniu wzięły udział firmy, które posiadają kapitał ekonomiczny (fundusze lub zdolność kredytową na 6 mln zł), polisę ubezpieczeniową na 5 mln zł, która zabezpieczyłaby interesy miasta oraz doświadczenie. W okresie pięciu ostatnich lat musiała zorganizować co najmniej 80 imprez masowych, z czego 40 miały to być rozgrywki piłkarskie. Poza tym powinna posiadać doświadczenie w zarządzaniu obiektem sportowym na 20 tys. widzów.

Zamiast oryginałów kopie
Termin złożenia wniosków wyznaczono na 10 grudnia. AEG potrzebowała więcej czasu, bo miała problemy z przetłumaczeniem dokumentów. Komisja zgodziła się poczekać siedem dni dłużej. -

Okazało się, że w jednym i drugim wniosku są braki - mówi Świderski. - Z uwagi na to, że większe zastrzeżenia były do wniosku angielskiej firmy, ustaliliśmy odpowiednio odległy termin - 21 stycznia.
Ale tylko Lech spełnił oczekiwania komisji. Problemy drugiego z oferentów wynikały głównie z tego, że to nie AEG Europe, ale AEG FAcilitis złożyła wniosek, a spółka ta została dopiero zarejestrowana 30 września 20010 r.

- Dokumenty, które nadesłano, dotyczyły nie tej spółki, ale innych z grupy AEG - wyjaśnia Świderski. - Dostaliśmy nieczytelne faksy, skany, a nie oryginały czy poświadczone za zgodność z oryginałem kopie.

Zdaniem komisji, każda firma może powołać spółkę celową, ale powinna potwierdzić, że gwarantuje jej zdolność kredytową, udostępnienie kadry z doświadczeniem itd. Anglicy nie wynajęli kancelarii prawnej z Polski, która wytłumaczyłaby, na czym polega błąd.

Nikt nie ustawił przetargu
Postanowiono jednak dać jeszcze jedną szansę AEG Facilitis. Mogła uzupełnić dokumenty do 15 lutego, ale nie zrobiła tego. W ten sposób na placu boju pozostał KKS Lech wraz z Marcelin
Management. Świderski zaprzecza, by przetarg był ustawiony.

- Każdy z członków komisji musiał złożyć oświadczenie, że nie jest rodzinnie czy biznesowo związany z firmami, które złożyły wniosek - dodaje Świderski.

Jednak jak napisała we wtorek "Gazeta Wyborcza" Sebastian Bedekier - były asystent Ryszarda Grobelnego, obecnie dyrektor biura obsługi inwestorów i promocji inwestycji Urzędu Miasta - zasiada w radzie nadzorczej spółki Marcelin Management. Prezydent Grobelny nie widzi tu jednak konfliktu interesów.

Jak twierdzi Świderski komisja nie prowadziła też rozmów z klubem, dotyczących operatora stadionu, po meczu Lecha z Bragą. - AEG bardziej zainteresowana była wkładem artystycznym w przedsięwzięcie - uważa Prymas. - Nie jest wykluczone, że zostanie partnerem Lecha, który ma doświadczenie w organizacji meczów. Tak stało się w Gdańsku, gdzie dzierżawcą stadionu jest konsorcjum firm Lechia Operator: klub, Sportfive i HSG Zander, który zapewnia obsługę techniczną.

Kładka jest niezbędna
A co z bezpieczeństwem na stadionie przy Bułgarskiej? To pytanie zadali wczoraj policjantom, strażakom, dyrektorowi POSiR oraz wiceprezydentowi Tomaszowi Kayserowi radni z komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego.

- Nasze obawy budzi brak przepływu informacji. A teraz doszliśmy już do momentu, gdy tworzy się atmosfera niepewności - tłumaczył Mariusz Wiśniewski, radny PO.

Kwestią kluczową podnoszoną zarówno przez radnych, jak i policjantów okazała się kładka dla przyjezdnych kibiców, która ma powstać przy ul. Wałbrzyskiej. Bez niej zdaniem Sławomira Jądrzaka, zastępcy komendanta miejskiego policji, trudno organizować mecze zantagonizowanych drużyn. Jej brak, jak tłumaczą mundurowi, wyraźnie dał się odczuć podczas niedzielnego meczu Lecha z Widzewem.

- Pseudokibice z Łodzi spóźnili się na to spotkanie, a ochrona niedostatecznie ich sprawdziła. Ostatni wchodzili na stadion na 10 minut przed końcem meczu. Gdyby istniała kładka, wszystko poszłoby sprawniej - tłumaczył S. Jądrzak.

Efektem było wpuszczenie łodzian, którzy na murawę wrzucali race i palili szaliki. Ta sytuacja, jak przyznał Andrzej Kadziński, prezes Lecha najprawdopodobniej zmusi klub do opracowania procedur awaryjnych na wypadek spóźnień przyjezdnych. - Jesteśmy już po przetargu na kładkę, czekamy tylko na pozwolenie na budowę - podkreślał Maciej Mielęcki, zastępca dyrektora POSiR.

Ma być ona gotowa w lipcu, a inwestycja łącznie z niezbędnymi instalacjami pochłonie 3,4 mln zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski