Niemal każda rzecz, jakiej dotkną się ci panowie, jest skazana na sukces. Nie dość, że od kilku tygodni szturmem zdobywają koncertową Polskę, to przy okazji udowadniają, że współczesna muzyka ma się całkiem dobrze. Mowa oczywiście o ekipie muzyków z "Męskiego Grania", których mogliśmy zobaczyć w sobotni wieczór podczas koncertu w Starej Gazowni.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Poznań: Męskie Granie w Starej Gazowni [ZDJĘCIA]
Piski, wiercenie się na krzesełkach i niecierpliwe spojrzenia w stronę sceny. Powód? Piotr Stelmach z radiowej Trójki właśnie zapowiedział Tworzywo Sztuczne, czyli muzyczną alternatywę sygnowaną przez braci Piotra i Bartka Waglewskich. Po rozpoznawalnym "Bla Bla Bla" szczególnie po stronie płci pięknej było słychać, że ten kawałek, pomimo wielu lat nadal ma taką samą moc. Podobnie było podczas występu Lecha Janerki, który wraz z publicznością wykrzyczał rockowe "Jezu jak się cieszę" czy słynne "Konstytucje", nie zwracając przy tym najmniejszej uwagi na urwanie chmury, które zaskoczyło gości koncertu.
Bez zbędnego spinania się na scenie, z dystansem i dużą dawką dobrego humoru przebiegł każdy z zaplanowanych minikoncertów. Artyści mieli jedyne dwadzieścia minut na prezentację swoich umiejętności, co w przypadku wszystkich muzyków zaproszonych do tegorocznej edycji "Męskiego Grania" nie było przeszkodą, by oczarować publiczność.
Wśród wykonawców mogliśmy zobaczyć m.in. poznańską formację Snowman, zespół Lao Che, Leszka Możdżera, Muńka Staszczyka, który rozpoczął koncert klasycznym "Like a Rolling Stone" Boba Dylana. Jakby tych muzycznych osobistości było mało, w trakcie swojego występu Muniek zapowiedział na scenie wyjątkowego gościa. "Wielki Szu", jak nazwał Jana Nowickiego wokalista T.Love, towarzyszył muzykowi podczas utworu "Ring Dong". Takiego duetu nie spodziewał się nikt.
Po tylu muzycznych perełkach na scenie pojawił się inicjator Męskiego Grania, czyli Wojciech Waglewski z grupą Voo Voo. Występ dopełniony rysunkami Mariusza Wilczyńskiego, które artysta tworzył na żywo, okazał się jednym z najbardziej spektakularnych momentów podczas całego wieczoru.
Podczas finałowego koncertu publiczność czekała jeszcze jedna niespodzianka w postaci grupy Pink Freud, która przyjechała do Poznania specjalnie, by zagrać trzy finałowe utwory razem z Wojciechem Waglewskim, Leszkiem Możdżerem, Lechem Janerką, Fiszem i Spiętym.
W czym tkwi fenomen Męskiego Grania? W jednym z wywiadów Wojciech Waglewski powiedział, że to co łączy muzyków występujących podczas tych koncertów to fakt, że wszyscy "są wysokimi, przystojnymi, bogatymi i bardzo utalentowanymi mężczyznami". Do tego należy dodać publiczność ze 100 proc. frekwencją i przepis na muzyczny sukces mamy gotowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?