Poznań: Mieli przyciąć gałęzie drzew, ale zupełnie je ogołocili. - Zamordowane zostały zdrowe okazy - mówią mieszkańcy

Rosnące, zdrowe drzewa przy Zespole Szkół Elektrycznych nr 2 przy ul. Świt zostały całkowicie pozbawione korony. Podczas zabiegów pielęgnacyjnych na początku marca ścięto wszystkie gałęzie z zielonymi liśćmi. Teraz to ogołocone pnie z pojedynczymi gałęziami.

O sprawie poinformowali nas Czytelnicy, którzy nie mogą uwierzyć, jak można tak było zniszczyć okoliczną zieleń.
- Tyle mówi się o wpływie drzew na poprawę klimatu w mieście, obniżenie temperatury i bilans wodny, a tu na terenie szkoły taka dewastacja! To skandal, żeby z powodu liści lecących na samochody grona pedagogicznego tak okaleczać drzewa - uważa Paweł Kołodziejczak, mieszkaniec Poznania.

Polecamy: Krystian Szczepański z IOŚ-PIB: Wykorzystajmy doświadczenia z pandemii, by zmniejszyć nasz negatywny wpływ na środowisko

Pan Paweł zwraca uwagę, że nadmierne przycięcie gałęzi spowodowało śmierć niektórych okazów. - Po kilku miesiącach widać, że te pseudo pielęgnacyjne zabiegi doprowadziły do uśmiercenia kilku drzew. W naszym rejonie i tak coraz więcej drzew usycha. Są to niestety i te stare, kilkudziesięcioletnie drzewa jak i te z nowych nasadzeń, które nie radzą sobie bez podlewania z suszą - opowiada P. Kołodziejczak.

Teren na którym rosły drzewa należy do miasta Poznania. Jak mówią poznańscy urzędnicy: - Przycięcie korony w zakresie przekraczającym 50 procent gałęzi stanowi zniszczenie drzewa i podlega administracyjnej karze pieniężnej.

Czytaj: Drzewa są nadmiernie przycinane? Za takie zabiegi może grozić kara

Jednak organem właściwym, by ukarać sprawców jest w tej sytuacji urząd marszałkowski w Poznaniu.

- Zgłoszenie wykonania cięć drzew znajdujących się wzdłuż północnego ogrodzenia Zespołu Szkół Elektrycznych nr 2 przy ul. Świt 25 w Poznaniu jest przedmiotem postępowania wyjaśniającego. Obecnie trwa ustalanie stanu faktycznego i zbieranie dowodów w sprawie - mówi Jacek Bogusławski, członek zarządu województwa wielkopolskiego.

Takie sytuacje zdarzają się w Poznaniu notorycznie. Urzędnicy podkreślają, że każde takie sygnały od mieszkańców są weryfikowane.

ZOBACZ TEŻ: