Poznań: Mieszkańcy płacą i narzekają na PSM

Na Piątkowie zrobiło się gorąco po tym, jak dwóm prezesom Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej prokuratora postawiła zarzuty. Do redakcji zaczęli zgłaszać się kolejni mieszkańcy mówiący głośno o problemach, jakie mają ze spółdzielnią. Jednym z nich jest kwestia wykupu gruntów. Mimo że zarząd PSM został do tego zobligowany już dziesięć lat temu, według mieszkańców wiele gruntów wciąż nie jest wykupiona. Mieszkańcy z tego powodu płacą wyższe czynsze, a czekają ich kolejne podwyżki.

Spółdzielcy mówią o opieszałości PSM. - Zostaliśmy zostawieni na lodzie - mówi Tadeusz Tyl, mieszkaniec osiedla Batorego. - Odnosimy wrażenie, że ktoś ma interes w tym by do wykupu gruntów nie doszło - dodaje.

On sam, wraz z grupą mieszkańców osiedla Batorego, złożył pierwsze pismo z wnioskiem o wykup gruntów jeszcze w 2005 r. Powodem była uchwała Rady Miasta, która pozwalała spółdzielni na wykup ziemi z 85 proc. bonifikatą. Metr kwadratowy gruntu można było wykupić za 16 gr. - Zarząd spółdzielni jednak wszędzie widział problemy - mówi Tadeusz Tyl. - Mimo iż sprawa dotyczyła wyłącznie os. Batorego, zobowiązano nas byśmy uzyskali zgodę wszystkich osiedli, by przekształcenia mogły się odbywać kompleksowo.

To się udało. Przez kolejny rok organy PSM uchwalały różne dokumenty w tej sprawie. W 2006 r. sprawa dotarła do Rady Nadzorczej, która zobligowała uchwałą zarząd PSM do wykupu gruntów. Mimo to grunt pod blokiem Tadeusza Tyla wciąż nie jest wykupiony. W tej chwili płaci miastu 240 zł, a za dwa lata będzie to już 800 zł. Podobnie jest na całym Piątkowie, m.in. na os. B. Śmiałego.

- Tracimy setki złotych ponieważ musimy płacić miastu za użytkowanie wieczyste gruntu. W tej chwili jest to 800 zł rocznie. Ale jesteśmy narażeni na kolejne podwyżki, bo miasto ma prawo podnieść opłaty raz do roku - mówi Marek Nowak z os. B. Śmiałego. Nowak policzył, że z bloku, w którym mieszka do miejskiej kasy wpływa ok 100 tys. zł rocznie.

- Rozumiemy, że miastu się nie spieszy, bo na tym zarabia. Ale dlaczego PSM nie angażuje się bardziej w pomoc spółdzielcom? - pyta Nowak i podaje przykład sąsiedniej spółdzielni Winogrady, gdzie udało się proces przekształcenia doprowadzić do końca.

Widząc bezczynność spółdzielni w bloku, gdzie mieszka Nowak zebrało się kilka osób, które wzięły sprawy w swoje ręce. Do wniosku o wykup potrzebna jest zgoda każdego z właścicieli mieszkań. - Zgody ściągaliśmy już nawet z USA - mówi Nowak. Dzięki temu niebawem będą finalizować proces przekształcenia.

- Tylko dlatego, że stwierdziliśmy, że w tej sprawie na spółdzielnię nie ma co liczyć - dodaje. Tłumaczy też dlaczego - jego zdaniem - spółdzielnia tak niechętnie angażuje się w sprawy wykupu. Problemem są mieszkania bez księgi wieczystej. W tym wypadku to PSM musi wyłożyć pieniądze za spółdzielców, które ci później oddają w czynszu.

Beata Frajtak, rzeczniczka spółdzielni zaprzecza. - Do tej pory wykupiono grunt pod 103 budynkami co stanowi 60 proc. wszystkich gruntów pod budynkami. Wydatkowano na ten cel ok. 20 mln zł. Pozostaje do przekształcenia grunt pod 72 budynkami, szacujemy na to przeznaczyć ok. 12 mln zł - mówi.

Jej zdaniem problemem są: konieczna zgoda na wykup od każdego właściciela mieszkania w każdym bloku oraz toczące się sprawy o zwrot gruntu byłym właścicielom - Proces przekształcania gruntów jest prowadzony w sposób ciągły - mówi - na wszystkich osiedlach piątkowskich i w przypadku uzyskania zgody wszystkich właścicieli mających mieszkanie na prawie wieczystego użytkowania gruntu, PSM składa wnioski do Wydziału Gospodarki Nieruchomościami o wykup gruntu na prawie wieczystego użytkowania w pełną własność.