Firma z okolic Oświęcimia chce zbudować odlewnię aluminium na Wildzie. Będzie to już kolejny tego typu obiekt w tej części Poznania.
Przeciwko takiej inwestycji protestuje rada osiedla oraz okoliczni mieszkańcy. – Niedopuszczalne powinno być zlokalizowanie takiego zakładu w sąsiedztwie osiedli mieszkaniowych, szpitala i przedszkola – podkreśla Dorota Bonk-Hammermeister, przewodnicząca Rady Osiedla Wilda.
Dodaje, że rozmawiała z szefem Przedsiębiorstwa Metali Nieżelaznych Bobrek, który jest inwestorem. – Powiedziałem, że jeśli chce stworzyć tutaj zakład, to najpierw powinien spotkać się z mieszkańcami – dodaje Dorota Bonk-Hammermeister. – Jeśli rzeczywiście zakład nie będzie szkodliwy dla otoczenia, to niech nas do tego przekona – stwierdza przewodnicząca rady osiedla.
Dodaje, że wątpliwości budzą także informacje zawarte we wniosku środowiskowym. Wśród nich wymienia powstanie dwóch kominów o wysokości zaledwie 12 metrów. Oznacza to, że szkodliwe substancje będą wypuszczane już na poziomie czwartego piętra, więc mieszkańcy z pewnością będą je wdychać.
– Gdy rozmawiałam z szefem firmy ten najpierw stwierdził, że żadnych kominów nie będzie. Dopiero później przyznał, że takie będą - dodaje Dorota Bonk-Hammermeister. Rada Osiedla Wilda zdecydowała o przyjrzeniu się tej inwestycji, uznając ją za wyjątkowo niebezpieczną dla osiedla i całego miasta. Teraz radni zachęcają mieszkańców, aby wszyscy włączyli się do działania.
– Mamy czas do 2 października. Do tego czasu możemy wysyłać swoje uwagi do wydziału ochrony środowiska. Jednocząc siły będziemy w stanie powstrzymać budowę szkodliwą dla osiedla i całego miasta. Im więcej głosów sprzeciwu, tym większe szanse, że inwestycja nie powstanie – dodaje przewodnicząca rady.
Paweł Kleszcz z przedsiębiorstwa Bobrek wyjaśnia, że zakład będzie bezpieczny dla środowiska, mieszkańców i bardzo nowoczesny. – Niepochlebne opinie o planowanej inwestycji przypisuję naszej konkurencji, która nie chce do niej dopuścić – stwierdza Paweł Kleszcz. Wyjaśnia, że kontaktował się już z lokalną społecznością.
– Po rozmowie z panią przewodniczącą rady osiedla podziwiam ją za troskę o dobro mieszkańców, jednak nie mogę się odnieść do niemerytorycznych zarzutów takich jak kominy, zagrożenie dla środowiska, czy też trucizna – stwierdza Paweł Kleszcz.
Jest gotowy nawet wynająć autokar i zaprosić reprezentantów mieszkańców do innego zakładu, by zobaczyli, że nie jest on niebezpieczny dla okolicy.
– Przecież to nasze ryzyko biznesowe. Jeśli by okazało się, że szkodzimy środowisku, ludziom, to odlewnia zostanie zamknięta, a my byśmy stracili pieniądze. Dlatego ręczę za nią - dodaje Paweł Kleszcz.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?