Zobaczyć miasto, jakim się go jeszcze nie widziało. Zrozumieć je. I wymyślić na nowo. To wszystko zdarzyło w Concordii Design na TEDx-ie. Za tą nazwą kryje się interdyscyplinarna konferencja, na której młodzi naukowcy i wybitne autorytety tłumaczyli rzeczywistość i projektowali jej przyszłość.
Hasłem wywoławczym była cywilizacja i jej cztery wymiary: miasto, masa, maszyna i mózg. Nieprzypadkowo punktem wyjściowym było miasto. Architekci, projektanci i inżynierowie, każdy na swój sposób, próbowali udowodnić, że o jakości naszego życia, o tym, kim jesteśmy i kim możemy się stać, decyduje przestrzeń, w której żyjemy. Jak sprawić, by była bardziej "ludzka"?
"Jesteśmy różni, jesteśmy równi" to zasada uniwersalnego projektowania przestrzeni publicznej, którą wyznaje Artur Fojud, szef biura projektowego i wykładowca Politechniki Poznańskiej. Miasto jego przyszłości, to miasto przestrzeni publicznej dostępnej dla każdego, miasto, które nikogo nie wyklucza.
Z kolei przestrzeń marzeń Michała Czepkiewicza, doktoranta w Instytucie Geoekologii i Geoinformacji UAM, to "miasto 2.0" tworzone przez mieszkańców, nie przez urzędników. To właśnie oni, w większym niż dotychczas stopniu, powinni decydować o takich sprawach jak planowanie przestrzenne.
Dwójka poznańskich architektów - Marcin Kościuch i Tomasz Osięgłowski, podzieliła się swoim pomysłem na symbiozę miasta z przyrodą. Są to "lampy w ciąży", czyli parkowe latarnie z wbudowaną budką lęgową. Z kolei śląski projektant Przemo Łukasik sporo czasu poświęcił... podwórkowym trzepakom. Ich reaktywacja na OFF Festiwalu okazała się strzałem w dziesiątkę: wciąż ich potrzebujemy i zbyt łatwo pozwoliliśmy im zniknąć.
Jednak to nie miasto, ani nawet nie masa czy maszyna, tylko mózg, był najbardziej oczekiwanym akordem konferencji. Magnesem była zapowiedź udziału dwóch wybitnych ludzi kultury - pisarza Janusza Leona Wiśniewskiego oraz kompozytora Jana A. P. Kaczmarka - ale także profesorów Wodzisława Ducha i Jana Barciszewskiego.
Z największą sympatią i uwagą słuchano Wiśniewskiego i trudno się dziwić. Mówił wszak o miłości, choć rozpatrywanej na poziomie reakcji chemicznych zachodzących w naszym organizmie. Dowiedzieliśmy się zatem m.in. o podobieństwie doznań miłosnych i narkotycznych (co doprowadziło do wniosku że Don Juan był emocjonalnym ćpunem), że nasz gatunek nie przetrwałby bez oksytocyny (odpowiedzialnej za skurcze macicy w najistotniejszych momentach procesu prokreacji), a stan zakochania istotnie zahacza o nerwicę natręctw i lękową.
Brawurowy, półgodzinny (odstępstwo od reguły na wyraźne życzenie uczestników) wykład Wiśniewski zakończył jednak pełnym ulgi wyznaniem, że choć nauka wie już, co się dzieje w zakochanych ludziach, to do dziś nie wiadomo, jak i dlaczego ten błogi stan się zaczyna.
- I mam nadzieję, że nikt się tego nie dowie - zakończył pisarz i naukowiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?