Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Mobbing w MOPR. Pracownicy wygrali

Mateusz Pilarczyk
Zastraszanie utratą pracy, ciągłe upominanie i krytykowanie, naruszenie godności osobistej, poniżanie w obecności innych pracowników, negowanie zdolności intelektualnych i umiejętności zawodowych. Z takim traktowaniem przez przełożoną Hannę N. spotkała się grupa sześciu pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu. Tworzyli oni specjalną grupę pomocy ofiarom przemocy domowej.

- Przez lata tłumaczyliśmy naszym klientom, że nie mogą pozwalać na przemoc. Okazało się, że sami staliśmy się jej ofiarami w miejscu pracy. Jak w klasycznym przypadku ofiar przemocy, wpadliśmy w krąg, z którego nie mogliśmy wyjść - wspomina Agnieszka Jelińska.

- Nigdy nie myślałam, że sytuacja w pracy może tak wpłynąć na życie prywatne. Pracę kończyłam ze zdiagnozowaną depresją - dodaje.

Mobbing w MOPR ujawniliśmy w lipcu 2009 roku. Był to już ostatni krok pracowników, którzy wcześniej próbowali sprawę rozwiązać z pracodawcą spokojnie. Uznali jednak propozycje Włodzimierza Kałka, dyrektora MOPR, za niewystarczające. Chcieli, aby Hannę N. zwolniono dyscyplinarnie za jej zachowanie. Tak się nie stało, a kierowniczka zespołu odpierała zarzuty. Sześcioosobowa grupa odeszła więc z MOPR i skierowała sprawę do sądu.

Proces trwał prawie trzy lata. Na początku grupę reprezentował prawnik na zasadzie pro publico bono. Po roku jednak wymówił pełnomocnictwa. Chciał dalej bronić mobbowanych, ale już za komercyjne stawki. Nie było ich na to stać. Przed sądem występowali sami, wierząc, że wymiar sprawiedliwości przyzna im rację. I tak się stało.

Niedawno sąd odrzucił apelację MOPR i Hanny N., przyznając odszkodowania. Niewielkie, bo od 700-1800 zł, gdyż pracownicy domagali się tylko odszkodowania dotyczącego wynagrodzenia za czas wypowiedzenia.

- Trochę to smutna satysfakcja, bo przez proces ciągle wracaliśmy do tamtych wydarzeń. Był to dodatkowy stres - przyznaje Eliza Seemann.

- Wtedy stwierdziliśmy, że trzeba tak zrobić, bo odchodząc, niczego byśmy nie zmienili. Na nasze miejsce przyszłyby kolejne osoby i wszystko trwałoby dalej - dodaje Eliza Seemann.

Problemem ostatnich lat był nie tylko proces i związane z nim ciągłe rozdrapywanie ran. Wszyscy członkowie zespołu dopiero niedawno znaleźli zajęcie. W zawodzie związanym z pracą socjalną została tylko jedna osoba z grupy.

- W miejscach, gdzie składałam dokumenty jednym z pierwszych pytań było, czy to ładnie się tak rozstawać z poprzednim pracodawcą? Myślałam sobie, przecież to nie ja zawiniłam. Dlaczego teraz jestem tak traktowana? - mówi Agnieszka Jelińska.

Jak niewygodny dla siebie wyrok odbiera MOPR?

- Respektujemy prawo i wyrok przyjmujemy. Czekamy na jego uzasadnienie, aby podjąć inne czynności zgodne z prawem - informuje Lidia Leońska, rzecznik MOPR.

Te czynności to wypłata byłym pracownikom odszkodowań. Na razie jednak nie wiadomo, czy stanowisko w MOPR zatrzyma była przełożona zespołu, która nie zarządza już ludźmi. - Pani Hanna N. przebywa na zwolnieniu lekarskim - dodaje Lidia Leońska.

Wielokrotnie słyszeli, że z MOPR nie wygrają, że są na straconej pozycji, nie mają prawnika. Teraz z poczuciem satysfakcji i sprawiedliwości mogą zamknąć tę sprawę. Pokazali innym, że można i warto walczyć.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski