Dlaczego? Bo Szpital Kliniczny im. Jonschera ma problemy z uzyskaniem akredytacji na kształcenie lekarzy tej specjalizacji. Mimo że Ministerstwo Zdrowia nie widzi przeszkód. Za kilka lat anestezjologów w szpitalu może w ogóle nie być.
- Pracują u nas ci anestezjolodzy, których udało się pozyskać z innych placówek. Ale to nienaturalne, że tak duży szpital nie może kształcić własnych specjalistów - mówi prof. M. Wojtalik.
CZYTAJ TEŻ:
Problemy z doraźną pomocą okulistyczną
Chirurdzy rekonstruują twarze chorych na nowotwory
Komora tlenowa wyleczy Wielkopolan
Jak więc szpital poradził sobie z problemem? "Podbierając" anestezjologów z innych placówek. Choćby z Lutyckiej.
- Anestezjolodzy powinni być szkoleni na miejscu, a szczególnie ci, którzy opiekują się dziećmi. I od początku uczyć się, jak postępować z małymi pacjentami - przekonuje prof. Michał Wojtalik.
Szef dziecięcej kardiochirurgii twierdzi też, że patowa sytuacja to wina krajowego konsultanta w dziedzinie anestezjologii, który przyznawanie akredytacji po prostu blokuje.
Prof. Wojtalik postanowił więc interweniować w tej sprawie w Ministerstwie Zdrowia. Z jakim skutkiem?
- Dowiedziałem się, że nie ma przeszkód, by akredytować lekarzy na specjalizację anestezjologiczną w naszym szpitalu - mówi prof. Michał Wojtalik. Jak nie przyznawanie akredytacji tłumaczy krajowy konsultant? Mimo wielu prób nie udało nam się wczoraj z nim skontaktować - jego telefon milczał.
Dr Paweł Daszkiewicz, dyrektor Szpitala Klinicznego im. K. Jonschera, potwierdza, że problem jest. -
Oczywiście że mamy kłopot z dziecięcymi anestezjologami. Uważam też, że choć jeden z nich powinien
być na stałe w zespole prof. Wojtalika - przyznaje w rozmowie z "Głosem".
Dr Alicja Bartkowska- Śniatkowska, p.o. kierownika Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Pediatrycznej UM, o problemie z anestezjologami dziecięcymi i konflikcie w szpitalu nie chciała z nami rozmawiać.
- Za szkolenie anestezjologów dziecięcych odpowiada konsultant krajowy - ucięła wczoraj. I ten sposób koło się zamyka.
Problem w tym, że sytuacja związana z anestezjologami już odbija się na funkcjonowaniu szpitala.
- Od czterech lat nie mogę znaleźć chętnego do mojego zespołu. Jest chyba tak, że anestezjologom nie opłaca się tu pracować. Dużo ciężej, a za te same pieniądze. Efekt jest taki, że choć chcemy operować też popołudniami, to nie możemy - kończy prof. M. Wojtalik.
Jak wyszkolić anestezjologa
Anestezjolodzy od lat są w czołówce lekarzy, którzy wyjeżdżają do pracy za granicę. Już teraz brakuje ich w wielu polskich szpitalach.
A potrzebni są przede wszystkim na salach operacyjnych, gdzie odpowiadają za przygotowanie pacjenta do operacji i znieczulenie ogólne, czyli popularną narkozę. Anestezjolodzy znajdą też zatrudnienie w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych i na oddziałach intensywnej terapii.
Najpierw jednak sześć lat studiów medycznych, obowiązkowy LEP, czyli Lekarski Egzamin Państwowy, uzyskanie dyplomu lekarza medycyny i staż podyplomowy.
Lekarz po stażu może zacząć wreszcie starać się o przyjęcie na specjalizację. Trwa ona sześć lat, w trakcie których trzeba odbyć szereg kursów i staży specjalizacyjnych. Specjalizacja kończy się państwowym egzaminem specjalizacyjnym z anestezjologii i intensywnej terapii.
W jego skład wchodzą: egzamin praktyczny, pisemny test z pytaniami jednokrotnego wyboru oraz egzamin ustny.
Najnowsze informacje z Wielkopolski wprost na Twoją skrzynkę - zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?