Na początku tygodnia pisaliśmy o dramatycznej sytuacji mieszkaniowej Doroty Lewandowskiej, która od lat żyje lokalu socjalnym w kamienicy przy ul. Składowej 11. Przypomnijmy, że samotnie wychowująca 11-letnią córkę poznanianka jest ciężko chora - najpierw wykryto u niej nowotwór, następnie przyszła jaskra i stwardnienie rozsiane.
W jej mieszkaniu od dawna nie działają już piece kaflowe, więc musi korzystać z dwóch małych, przenośnych grzejników. W tych warunkach ściany lokalu zaczął pokrywać grzyb, wyrastający nawet na ręcznikach, którymi pani Dorota próbowała uszczelniać stare, uszkodzone okna. Po latach funkcjonowania w takich warunkach problemy ze zdrowiem pojawiły się także u 11-letniej Nadii.
Sytuacja lokalowa kobiety pogarsza się jednak z dnia na dzień. Od czwartku nie może już korzystać z toalety, bowiem od sufitu oderwał się spory kawałek tynku.
– Popołudnie i wieczór musiałam spędzić wraz z córką u sąsiadów, gdzie razem odrobiłyśmy lekcje. Marzyłam o tym, by zostać w cieple na dłużej – opowiada pani Dorota. W piątek rano pojawiła się ekipa budowlańców, którzy stwierdzili, iż kobieta nie powinna korzystać z łazienki. Już wcześniej było to niebezpieczne ze względu na odsłoniętą instalację elektryczną, na którą ściekała ze ściany woda.
– Postanowiłam, że córka zostanie w piątek w domu, bo nawet nie miała gdzie się umyć – przyznaje lokatorka. Po tym jak pani Dorota po latach odważyła się poinformować o warunkach w jakich żyje spadła też na nią fala hejtu – złożono na nią doniesienie na policji, jakoby zakłócała porządek publiczny, pojawiły się także telefony od nieznanych osób.
– Ktoś zadzwonił i poprosił o dostarczenie dwóch zup grzybowych. Z kolei córka usłyszała w szkole, że jej „stara chodzi po mediach”. Przecież nikomu nic nie zrobiłam, nie narzekam na urzędników, nie jestem roszczeniowa, chcę jedynie żyć w godnych warunkach. Mogę się przeprowadzić natychmiast, nawet nie za bardzo mam co ze sobą zabrać, bo nawet łóżka mamy już przegniłe – mówi lokatorka.
ZKZL w poniedziałek poinformował nas, że znalazł dla pani Doroty nowy lokal, mniejszy, dwupokojowy z centralnym ogrzewaniem. Nie był on jednak dostępny od zaraz, a od kwietnia, bowiem obecnie jest zamieszkały przez innych lokatorów. Do tego momentu kobieta mogła wprowadzić się na krótki okres do lokalu treningowego.
– Nie mogłam się na to zgodzić, bo co zrobiłabym wtedy z moim psem? Mam go od ponad 10 lat i nie oddam go nigdzie. Nie czuję się osobą dysfunkcyjną, nie wychodzę z bezdomności, nie mam problemu alkoholowego i potrafię zadbać o siebie i córkę – tłumaczy.
Ostatecznie okazało się, że miejska spółka dysponuje lokalem treningowym w niezasiedlonym do tej pory mieszkaniu.
– Poinformowaliśmy już panią Dorotę, że może do momentu zwolnienia lokalu socjalnego tam zamieszkać. Swojego psa nie będzie musiała nikomu oddawać – informuje Magdalena Gościńska, rzecznik ZKZL.
– Nie mam już sił na dwie przeprowadzki, zrywanie umów i podpisywanie nowych na dwa miesiące. Chcę iść docelowo do mieszkania na Bukowską, które mi obiecano – kończy lokatorka.
CZYTAJ TAKŻE: Poskarżyła się na zagrzybione mieszkanie. Otrzymała broszurę o zbieraniu grzybów
ZOBACZ TAKŻE:
POLECAMY:
Kobiety poszukiwane za niepłacenie alimentów
Stary Poznań na archiwalnych zdjęciach!
Tu serwują najlepszą pizzę w Poznaniu!
Sprawdź, czy jesteś bystry [QUIZ]
Quizy gwarowe, które pokochaliście [SPRAWDŹ SIĘ]
Wszystko o Lechu Poznań [NEWSY, TRANSFERY]
ZOBACZ TEŻ: Dramat w Mirsku, zawaliła się kamienica osiem osób rannych
Źródło: gazetawroclawska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?