- Być może zajdzie konieczność ograniczenia niektórych składników wynagrodzenia pracowników, reorganizacji lub redukcji zatrudnionych - zapowiedział Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego.
CZYTAJ TEŻ:
POZNAŃ: NADCHODZĄ ZWOLNIENIA W URZĘDZIE MIASTA
W 2005 r. w urzędzie zatrudnionych było 390 osób. Ich liczba systematycznie wzrastała, by w ubiegłym roku osiągnąć 863 etaty. Rozrost administracji był uzasadniony koniecznością obsługi programów unijnych oraz przejmowaniem innych zadań od administracji rządowej. Podobny stan zatrudnienia jest zresztą w innych urzędach marszałkowskich. Kryzys jednak sprawia, że trzeba szukać oszczędności.
- Od dawna wnosiliśmy o racjonalizację zatrudnienia - mówi Zbigniew Czerwiński, szef klubu radnych PiS Sejmiku. - Docelowo powinno być około 500 pracowników. Mam nadzieję, że przyjęty budżet uniemożliwi dalsze zatrudnianie przez PO swoich kolegów.
Czerwiński dowodzi, że okres wdrażania programów unijnych mamy już za sobą. - Rutynowe zadania może wykonywać mniej osób niż to było na początku, gdy wszystko trzeba było zorganizować - uważa polityk PiS.
Cięć domagają się także politycy SLD. - Jeżeli będą wnioski związane z racjonalizacją zatrudnienia, to na pewno je poprę - deklaruje Waldemar Witkowski, którego zdaniem wysoki stan zatrudnienia wpływa na poziom zadłużenia samorządu. - Każdy pracownik to nie tylko koszty jego wynagrodzenia, ale także wiele innych - telefony, samochody, czynsz, energia - wylicza radny lewicy.
Już obecnie wiadomo, że pracownicy mogą liczyć na znacznie niższe nagrody. W ubiegłym roku fundusz na ten cel wynosił ponad 1,4 mln zł (nagrody otrzymali niemal wszyscy pracownicy). W tym roku ma to być niespełna 900 tys. zł. Średnie wynagrodzenie u marszałka wynosi 4272 zł. Dyrektor departamentu otrzymuje średnio 8185 zł (brutto). Znacznie gorzej opłacani są urzędnicy wojewody (pensja dyrektor a to 4953 zł netto).
W Urzędzie Marszałkowskim nie było podwyżek od 2008 r. W tym roku ich także nie będzie. Wyjątkiem mają być pracownicy przejęci od wojewody w ramach przekazanych kompetencji. - Zarabiali oni mniej od naszych pracowników i należy wyrównać te poziomy - twierdzi Marek Woźniak.
Zatrudnieni u marszałka dzielą się zasadniczo na dwie grupy. Płace pierwszych finansowane są z pieniędzy samorządu, a drugich ze środków unijnych. O oszczędnościach można mówić w zasadzie jedynie w przypadku tej pierwszej grupy (ich fundusz wynagrodzeń przekracza 40 mln zł).
Zarząd województwa nie podjął jeszcze decyzji jakiego typu cięcia zostaną przyjęte. Nieznana jest także ich skala.
- Obecnie nie jest jeszcze możliwe oszacowanie oszczędności w wydatkach - twierdzi Anna Parzyńska-Paschke, rzecznik marszałka. - Przeprowadzane są analizy z tym związane.
Jest natomiast niemal pewne, że nie będzie oporu ze strony załogi. W urzędzie nie działa bowiem żaden związek zawodowy.
Chcesz skontaktować się z autorem? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?