Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Nie chcą barier na wjazdach do miasta, ale ograniczenia w ruchu muszą być

Marcin Idczak
Poznań: Nie chcą barier na wjazdach do miasta, ale ograniczenia w ruchu muszą być
Poznań: Nie chcą barier na wjazdach do miasta, ale ograniczenia w ruchu muszą być Marek Zakrzewski
Nie wolno narzucać swojej woli, ale trzeba rozmawiać - twierdzą opozycyjni radni, którzy odnieśli się do pomysłu ograniczenia wjazdów do Poznania.

Radni i mieszkańcy powiatu poznańskiego bardzo musieli się zdziwić, gdy dowiedzieli się, że jednym z pomysłów na zmniejszenie ruchu w Poznaniu jest stworzenie fizycznych ograniczeń przy wjeździe do miasta (świateł, czy też zwężeń jezdni). Tak podczas spotkania ze społecznością Naramowic powiedział Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.

CZYTAJ: Jacek Jaśkowiak rozważa zwężenie dróg dojazdowych do Poznania

W piątek swoje zdanie w tej sprawie postanowili przedstawić opozycyjni radni miejscy i powiatowi z PiS. - W ostatnich dniach mamy do czynienia z burzliwą dyskusją wokół wzajemnych relacji Poznania z okalającymi gminami - mówi poznański radny Szymon Szynkowski vel Sęk. Stwierdza, że zmierza ona w bardzo złym kierunku, czyli do zantagonizowania mieszkańców aglomeracji. Według niego pierwszym elementem był pomysł poszerzenia Poznania kosztem okolicznych gmin. Drugim wprowadzenie ograniczeń przy wjeździe do miasta, tak by jak najmniej samochodów mogło dostać się w rejon śródmieścia.

- Nie może być tak, że ktoś arbitralnie chce narzucić taką wolę - stwierdza Filip Żelazny, radny powiatowy. - Zgadzamy się, że na ulicach jest za dużo pojazdów, ale poprawić ten stan można jedynie poprzez stworzenie odpowiedniej zachęty dla mieszkańców, tak by korzystali z komunikacji publicznej - dodaje.

Radny Szynkowski zapowiada, że zamierza do doprowadzenia do wspólnej sesji radnych miejskich, powiatowych oraz przedstawicieli poszczególnych gmin. - Tylko rozmawiając uda się nam wypracować wspólne stanowisko, które ma być jak najlepsze dla mieszkańców aglomeracji - dodaje.

Natomiast według Klaudii Strzeleckiej (radna miejska) trzeba uniknąć takich zdarzeń jak przykład parkingu przed urzędem na pl. Kolegiackim. - Najpierw go zamknięto, a potem zaczęto się zastanawiać jak zagospodarować pusty plac - zauważa Klaudia Strzelecka. Według niej nie można zagrodzić wjazdów do Poznania, a następnie myśleć nad rozwojem komunikacji zbiorowej.

Jeszcze przed wyborami prezydenckimi, podczas debat kandydatów, które organizowaliśmy w "Głosie Wielkopolskim" w szranki stanęli Tomasz Lewandowski reprezentujący lewicę i J. Jaśkowiak. Ten pierwszy bardziej stanowczo się wypowiadał o stosunkach z okolicznymi gminami. Jeszcze nie będąc prezydentem Jacek Jaśkowiak twierdził: Jestem zwolennikiem współpracy, a nie walki. Poznań powinien w tym kierunku zmierzać, a nie występować z pozycji siły. Dla mnie sztuczną konstrukcją jest, by ktoś mieszkał w jednym miejscu, a płacił podatki w innym.

Podczas debat pytania zadawali też zaproszeni eksperci. Jacek Jaśkowiak miał się wypowiedzieć w kwestii: Jakie są Pana priorytety inwestycyjne w zakresie dróg i ulic - dalsza rozbudowa szerokich wjazdów do miasta czy też odnowa ulic w śródmieściu i starszych dzielnicach Poznania? Jaka była odpowiedź: Zdecydowanie wolałbym skoncentrować się na odnowie ulic w Śródmieściu i w starszych częściach Poznania. Kluczowe dla koniecznej rewitalizacji Jeżyc i Łazarza są dwie inwestycje - Nowa Głogowska i odcinek ulicy Świętego Wawrzyńca.

Które drogi można zwęzić, zagrodzić lub wprowadzić inne ograniczenia wjazdach do Poznania. Okazuje się, że niemal wszystkie. Problem dla miasta by był jedynie od strony Swarzędza i Tarnowa Podgórnego. To dlatego, że tamtędy przechodzi droga krajowa (nr 92) i nie podlega ona gminie. Jednak po otwarciu obwodnic Poznania (wschodniej i zachodniej) swoje znaczenie straciły dochodzące do miasta DK 5 i DK 11. Zamiast krajówkami są one teraz drogami gminnymi.

Ograniczenia wjazdów

W Polsce przygotowywane są rozwiązania podobne do niemieckich. Przygotowywane są już stosowne przepisy.

Tam do centrów największych miast mogą się dostać jedynie kierowcy prowadzący samochody spełniające minimum normę emisji spalin Euro 4. Gorsze mają zakaz. W Szwecji trzeba zapłacić za wjazd do centralnych dzielnic Sztokholmu i Goeteborga.

Kamery rejestrują numer pojazdu i rachunek jest wysyłany na adres właściciela pojazdu. Kwoty zależą od danego dnia i godziny przejazdu przez elektroniczne bramki. Od stycznia tego roku myto płacą także Polacy, którzy poruszają się własnymi samochodami. Podobne rozwiązanie stosowane jest w Anglii (Londyn).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski