Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań nie wierzy, że Piotr R. sprzedawał mecze

Radosław Patroniak
Piotr R., dzięki sukcesom na boisku od wielu lat jest najbardziej rozpoznawalnym poznańskim piłkarzem
Piotr R., dzięki sukcesom na boisku od wielu lat jest najbardziej rozpoznawalnym poznańskim piłkarzem J. Romaniszyn
Niektórzy twierdzą, że jeden dzień może zaważyć na całym życiu. Tak jest z tymi osobami, które trafiają do wrocławskiej prokuratury. Piotr R. jest wyjątkiem, przynajmniej dla znajomych z Poznania i Wielkopolski. Ci wciąż wierzą w jego niewinność. Dla nich legenda nie umiera nigdy.

- Jak zobaczyłam rano informację o zatrzymaniu Piotrka, to chciało mi się płakać. Byłam przerażona i zbulwersowana. Pewnie kiedyś uznają, że była to niska szkodliwość społeczna czynu, ale w międzyczasie go zniszczą. Znaleźli pionka, żeby chronić innych. Przecież te 15 tys. zł mógłby on nakleić prokuratorowi na czole. Do tego dochodzi fatalne zachowanie klubu. Jak można zawieszać zawodnika, któremu nie postawiono jeszcze zarzutów. To katastrofa - mówi rozgoryczona Ewa Stolarska, prezes Fundacji “Mam Marzenie".

"Rejsik" współpracował z nią od kilku lat, wspierając w ten sposób chore dzieci. - Najpierw zorganizowaliśmy mecz charytatywny na Bułgarskiej, potem poprosiłam go o wizytę w szpitalu. W efekcie przez kilka miesięcy jeździł do domu rodzinnego jednego z podopiecznych fundacji. Zabierał ze sobą cały bagażnik jedzenia. A mógł wpłacić pieniądze na nasze konto i mieć problem z głowy. Takie zachowania nie były jednak w jego stylu, bo on potrzebuje kontaktu z ludźmi i umie z nimi rozmawiać - podkreśla Stolarska.

Najbardziej kapitan Kolejorza wzruszył ją rok temu, kiedy wszedł do nieuleczalnie chorego chłopca. - Mówił do niego, że musi wyzdrowieć, żeby z nim zagrać. Obiecał, że strzeli dla niego gola. Ostatnio włączył się w akcję oddawania szpiku kostnego. Jest dobrym, ciepłym i niezwykłym człowiekiem - kończy Stolarska.

Same miłe wspomnienia z kontaktów z Piotrem R. ma także prezes firmy Remes, organizującej co roku największy turniej piłki młodzieżowej w Europie Środkowo-Wschodniej "Remes Cup".

- Dla mnie to człowiek instytucja. Do wczoraj wzorcowy przykład profesjonalnego piłkarza, który imponował nie tylko grą, ale przede wszystkim zachowaniem poza boiskiem. Inni szli się kąpać, a on udzielał wywiadów. Pamiętam, jak organizował mecz, z którego zyski przeznaczono na pomoc dla Waldemara Piątka. Jeździł po sponsorach, prosił, dzwonił i nie zastanawiał się, czy tak wypada. To było naturalne, że zawsze przyjedzie do nas, do Opalenicy, na otwarcie turnieju. Nie chciał nawet zwrotu kosztów podróży. Robił to bezinteresownie, podobnie zresztą jak inne rzeczy - zauważa Bartosz Remplewicz.

Jego zdaniem snajper Lecha padł ofiarą mechanizmów, w które uwikłane było nasze społeczeństwo w czasach komunistycznych.

- W wielu dziedzinach życia korupcyjny schemat nie przetrwał próby czasu. W piłce nożnej chory układ obowiązywał znacznie dłużej. Dzisiaj wszyscy płacimy za to wysoką cenę - dodaje Remplewicz.
Najbardziej popularny piłkarz w Wielkopolsce nie unikał też spotkań z byłymi kolegami. Niemal zawsze uczestniczył w świątecznych turniejach z udziałem wychowanków Lecha, robiących karierę w zagranicznych klubach, głównie w Bundeslidze.

- Nigdy nie robił problemu i od razu kazał wpisać siebie na listę uczestników. Nie wszyscy piłkarze tak reagowali. Byli tacy, którzy tłumaczyli się brakiem czasu. On miał go zawsze, często na spotkania z młodzieżą zabierał też swojego syna Adriana. Kocha dzieciaki i chętnie się z nimi fotografuje - tłumaczy Krzysztof Rex, nauczyciel WF-u z SP 34 i jednocześnie organizator jednego z największych w Polsce turniejów szkół podstawowych.

W poniedziałek w jego gabinecie pojawiło się kilku chłopców z pytaniem, dlaczego zatrzymano ich idola. Nie wiedział, co powiedzieć. Jeden z kolegów po fachu pytał się, kim jest drugi z zatrzymanych, Przemysław E, bo z identyfikacją Piotr R. nikt oczywiście nie miał kłopotów.
- Dla mnie wyjazd Piotra do Wrocławia był szokiem. Nie chce mi się wierzyć, że był uwikłany w jakieś matactwa - szczerze przyznaje Rex i od razu zapowiada, że zdjęć z piłkarzem Lecha, bohaterem ostatnich dni nie zamierza ze ściany zdejmować.

W poznańskim magistracie też nie chcą się wyłamać z pozytywnego wizerunku zatrzymanego piłkarza. - Nie pozwolę sobie na nieprzychylną ocenę jego pozaboiskowych działań, bo dotychczas klub i Piotr R. byli ze sobą nierozerwalnie związani. Nie zadaję sobie pytania, co dalej z jego karierą, ale wiem, że nie jest mu teraz łatwo - mówi Ewa Bąk, dyrektor Wydziału Kultury Fizycznej UM w Poznaniu.
Kłopoty Piotra R. to także zła wiadomość dla tych, którzy dbają o promocję klubu i miasta. - Jak ktoś szerzej spojrzy na sprawę, to nie uwierzy, że zatrzymanie nawet tak znanego gracza przekreśli inne sukcesy sportowe stolicy Wielkopolski. Dla nas partnerem jest klub, a nie jeden zawodnik. Poza tym sport to pozytywne emocje, a nie tylko sprzedane mecze - sugeruje Bąk.

Innych dowodów poparcia i otuchy dla Piotra R. nie brakuje. Ktoś wpadł nawet na pomysł, żeby powołać komitet obrony ikony Lecha. Przed bojem z Udinese są jednak ważniejsze sprawy, jak choćby zakup biletów na ten mecz. Pewnie problem Piotra R. pójdzie w zapomnienie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski