ZOBACZ TEZ: DOPALACZE ZNÓW DOSTĘPNE! TERAZ JAKO TALIZMANY
Jego mieszkańcy zwrócili się do "Głosu Wielkopolskiego", bo po otwarciu sklepu na osiedlu zaczęła przesiadywać młodzież, a na klatkach schodowych pojawiły się opakowania prawdopodobnie po dopalaczach.
Sprawdzamy sklep. Godziny otwarcia wskazują, że powinien być otwarty, ale na drzwiach wisi kartka "zamknięte". Obok numer telefonu. Za szybą widać półki i gabloty, a na nich takie artykuły jak kask z koszyczkami na puszki od piwa.
Do prokuratury trafiła sprawa nowego sklepu. 50 tys. zł to rekordowa kara w Wielkopolsce za sprzedaż dopalaczy. 500 tys. to rekord kraju
Dzwonimy i pytamy, czy sklep jeszcze działa.
- To znaczy jest... mmm... zależy. A co potrzeba? - odpowiada rozmówca.
Pojawiają się też pytania: Skąd pan dzwoni? Skąd wie o sklepie? Jedyny konkret w rozmowie to ten, że sklep będzie czynny, ale trochę później. I faktycznie tak jest. Wchodzimy i sprawdzamy, czy są talizmany i amulety, bo pod takimi nazwami ostatnio sprzedawane są saszetki, w których mogą znajdować się substancje psychoaktywne. Nie ma, ale mają być - jutro lub po jutrze. Skąd taka ostrożność sprzedawcy?
- Dotarły do nas skargi od mieszkańców i zgłosiliśmy sprawę na policji. Wezwaliśmy też do siebie najemcę tego lokalu, ale dotąd się nie pojawił i nie ma z nim kontaktu - przekazuje Arkadiusz Stasica, prezes Poznańskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego.
- Była interwencja. Policjanci pojechali na miejsce i zabezpieczyli próbki podejrzanych produktów oferowanych w tym sklepie. Całość dokumentacji została kilka dni temu przekazana prokuraturze, która nadzoruje to postępowanie karne - informuje podinsp. Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji.
Sklep nie został jednak zamknięty. Taką decyzję może wydać jedynie sanepid, który nie dostał jeszcze z policji informacji o nowym punkcie na mapie Poznania. - Może pismo jest w drodze? Czekamy - mówi Cyryla Staszewska z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu.
Sanepid dostał z kolei pismo od policji w sprawie innego sklepu, który niedawno był kontrolowany i badania nie potwierdziły obecności substancji psychoaktywnych. Funkcjonariusze proszą o kolejną kontrolę, bo sklep nadal działa i nie wiadomo, czy nie sprzedaje dopalaczy. Sanepid jednak nie podjął jeszcze decyzji o ponownej kontroli. Aktualnie to chyba największy problem w walce z dopalaczami.
W saszetkach nie zawsze są narkotyki
Okazało się, że równie dobry interes można zrobić na ich podróbkach. Wystarczy zapakować susz rośliny w małe paczki, w jakich były sprzedawane dopalacze, dodać etykietkę ze śmieszną nazwą i opisem działania. Na gotowym produkcie można całkiem nieźle zarobić. Za 0,25 g "majeranku" sprzedawcy życzą sobie około 25 zł. Takie fałszywki mogą uśpić czujność policji i sanepidu, bo badania próbek przecież kosztują.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?