Samo serce Poznania, uliczka Różany Targ (to ta, która wiedzie do Bamberki między ratuszem a domkami budniczymi) i wszechobecny odór uryny. Jest godzina 9, więc służby porządkowe już zakończyły prace. Nie ma papierów i śmieci pod koszami i na płycie Starego Rynku. Tylko ten Różany Targ, jakby wyrwany z rzeczywistości.
CZYTAJ TEŻ:
JEŻYCE: WIEŻA ZEGAROWA SP 36 UDOSTĘPNIONA DLA TURYSTÓW? [FILM]
- Tu zawsze śmierdzi - mówi Jacek Kordeczka, przewodnik po Poznaniu. - Turystów oprowadzam więc inną drogą. Zatrzymujemy się przy Pałacu Mielżyńskich i zgrabnie opowiadam jego historię, próbując wybrnąć z trudnych pytań typu: czy Wybicki z Dąbrowskim, którzy tu nocowali w 1806 roku, w grobach się nie przewracają widząc jak ten budynek niszczeje?
Ta piękna kamienica od lat czeka na remont. Być może wkrótce się doczeka, bo w tym roku zakończyły się sprawy w sądzie o jej zwrot spadkobiercom rodu.
Turyści to takie "stworzenia", które widzą i czują więcej niż mieszkańcy Poznania. My już wiemy, gdzie śmierdzi, gdzie piją, a nawet, gdzie biją i omijamy te miejsca. A turysta jest ciekawy.
- Ja też, prowadząc grupę, staram się je omijać. Cóż jednak, kiedy schody do Zamku, podobnie jak ławki na Starym Rynku, są okupowane przez amatorów trunków albo zasypane szkłem? - mówi J. Kordeczka. Jak z rękawa sypie przykładami, zaczerpniętymi z życia, a właściwie z tego, co mówią mu turyści.
- Narzekają na przykład, że w muzeach brakuje opisów eksponatów w innych językach niż polski, panie pilnujące nie chcą udzielać informacji, a obsługa kas nie potrafi odpowiedzieć na pytanie zadane po angielsku - mówi przewodnik.
- Doskonale znamy problem Różanego Targu. Niestety, nawet w czasie funkcjonowania pobliskiego szaletu miejskiego niektórzy amatorzy piwa tam załatwiają swe potrzeby - mówi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej. - Właśnie wróciła stamtąd nasza strażniczka. Jest czysto, ale jednak śmierdzi. Cóż, nie pozostaje nic innego, jak apelować do ludzi o kulturę.
Co do problemów językowych w muzeach - na razie nic nie zapowiada zmian.
- Nie we wszystkich muzeach są wizytówki w innych językach - potwierdza Aleksandra Sobocińska, rzecznik Muzeum Narodowego w Poznaniu. - Staramy się, by były także w języku angielskim. Na pewno takie są w Galerii Malarstwa i Rzeźby oraz w Muzeum Miasta Poznania.
Tłumaczy też, że opiekunki zbiorów to często studentki, więc władają językiem obcym. - Zatrudniając kandydata, nie mamy wymogu, by znał on język obcy. Mamy świadomość, że osoby w kasach i na salach nie spełniają wymogów muzealnictwa europejskiego, choć we Francji też mówią raczej tylko po francusku - dodaje Sobocińska. - Zawsze można poprosić o przewodnika dyżurnego. Władają oni angielskim, niemieckim i hiszpańskim.
Problemom i sprawom zgłaszanym przez przewodników, a więc także przez turystów, poświęcone będzie, jeszcze w lipcu, spotkanie ze strażą miejską.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?