Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Odkopujemy stare koryto Warty! [ZDJĘCIA]

Maciej Roik, Adriana Rozwadowska
Wywrotki wywożące tysiące ton ziemi, wszechobecne koparki i dziesiątki osób zaangażowane w formowanie i umacnianie brzegów. Tak mogłoby wyglądać odkopywanie starego koryta Warty. Rozpoczęcie prac w miejscu dzisiejszej ulic Mostowej, to marzenie wielu poznaniaków. Dlatego pomysłów co mogłoby tam powstać jest wiele. I nie jest to wizja obłąkanego. Bo hydrolodzy podkreślają: to możliwe, ale bardzo kosztowne. Miasto na to: teraz nie ma pieniędzy, ale warto marzyć. Może kiedyś... A co gdyby "kiedyś", było możliwe już dziś

- Odkopanie starego koryta rzeki byłoby znacznie bardziej skomplikowanie niż może się wydawać - mówi dr Paweł Zawadzki z Katedra Inżynierii Wodnej i Sanitarnej Uniwersytetu Przyrodniczego. - Bo nie wystarczy po prostu wykopać dziury. Choć właśnie od tego trzeba by zacząć.

Po pierwsze w miejscu zakola trzeba by wykopać koryto o głębokości 8-metrów. Dlaczego tak głęboko? Bo tyle wynosi różnica między dnem rzeki, a koroną wałów przeciwpowodziowych. Po drugie, niezbędne byłoby spiętrzenie rzeki. Już dziś wody bywa o wiele za mało dla samej Warty i Cybiny. A trzecia odnoga mogłaby tę sytuację jeszcze pogorszyć. Kolejny krok to budowa mostów. Bo przecież połączenie miasta "ze wschodem" byłoby niezbędne.

Czytaj także:
Stare koryto Warty ma zarządcę. W końcu można inwestować!

- Te prace nie oznaczałyby, że w mieście powstałby 8-metrowy, poznański Kanał Koryncki - podkreśla Paweł Zawadzki. I zapewnia: Na to też jest sposób.

Hydrolodzy proponują, by tarasowo ułożyć brzegi rzeki. Na dolnych stopniach mogłyby powstać kawiarnie. Górne stanowiłyby wał przeciwpowodziowy. Długi, bo w sumie o długości ponad dwóch kilometrów.

W ten sposób koryto jest odkopane. Pytanie jak skomponować całość, by mieszkańcy znów byli dumni z poznańskiej Wenecji. Od kilku lat istnieje prężny ruch, usiłujący przywrócić dzielnicy jej dawną świetność. Niestety nawet chwaliszewscy działacze różnią się między sobą poglądami na przyszłość dawnej wyspy. A zdaniem niektórych nawet odkopywanie nie ma sensu.

Przeciwnikiem jest Jerzy Ruciński, prezes Stowarzyszenia Chwaliszewo. W tym miejscu widziałby raczej park z symbolicznymi nabrzeżami i stojącymi na trawie barkami, w których mogłyby mieścić się knajpki.

- Na miejscu dawnego mostu Chwaliszewskiego mogłaby stanąć jego rekonstrukcja, nie spełniająca wprawdzie funkcji mostu , ale pełniąca rolę symbolu. Poza tym więcej zieleni, bulwary nad Wartą, oświetlenie i czystość. W dalszej perspektywie może deptak, prowadzący od Starego Rynku aż do rzeki - mówi Jerzy Ruciński. I dodaje: - Tylko że każdy spacer musi mieć swój cel, a nabrzeże w obecnym kształcie atrakcyjne dla spacerowiczów nie jest. Jeśli Warta zyska, szybko zyska również Chwaliszewo.

Jan Kaczmarek jest "ostatnim chwaliszewiakiem" urodzonym na Czartorii w starej fabryce cygar. I gorącym zwolennikiem odkopania starego koryta Warty oraz przywrócenia dzielnicy dawnego blasku. Sam jednak przyznaje, że nie wierzy, by kiedykolwiek do tego doszło. Puszcza jednak wodze wyobraźni:

- W pierwszej kolejności wyburzyłbym budynek Wechty, bo to co tam powstało, to mówiąc po poznańsku "poruta" - śmieje się. I dodaje: - Potem odkopałbym koryto, zorganizował knajpki i restauracje wzdłuż nabrzeża.

Jeśli odkopanie koryta się nie uda, Jan Kaczmarek proponuje choćby postawienie tablic prezentujących jak niegdyś płynęła rzeka.

- Przychodzą do mnie ludzie, i mówią "Panie, jak to, tutaj rzeka?!" Postawienie takich tablic to niewielki koszt, a efekt dla okolicy wielki - mówi.

Optymistą jest przewodniczący komisji polityki przestrzennej Rady Miasta Łukasz Mikuła. Jest chyba jedną z niewielu osób, które faktycznie wierzą w możliwość odkopania starego koryta. Radny jest zwolennikiem wizji tworzonej obecnie w ramach grantu rządu Holandii przez holenderską firmę projektową.

- Podoba mi się wizja z tego projektu, która zakłada odkopanie starego koryta rzeki i utworzenie parkingów w wałach zaporowych. Według obliczeń taki projekt kosztowałby kilkaset milionów złotych, jednak raczej 900 niż 100 - mówi. I zaznacza: Dobry plan urbanistyczny, elementy inżynierii finansowej, nakłonienie do współpracy prywatnych inwestorów i odpowiednie mechanizmy prawne mogą sprawić, że te plany staną się realne.

Bez pełnej współpracy z pewnością nic się nie uda. Miasto pieniędzy nie ma i w najbliższej przyszłości mieć nie będzie. Choć także urzędnicy twierdzą, że na starej-nowej Warcie, Poznań mógłby zyskać.

- Z punktu widzenia miasta, odkopanie starego koryta to świetny pomysł - mówi Andrzej Nowak, dyrektor Wydziału Urbanistyki i Architektury. - Niestety na to potrzeba dużo pieniędzy których w tej chwili nie ma. Z całą pewnością o tym projekcie warto jednak marzyć.

Stare koryto utonęło w gruzie
Miasto Chwaliszewo powstało w 1444 roku z połączenia trzech wysp: Chwaliszewa, Grobli Kapitulnej i Czartorii. Było wówczas najmniejszym miastem w kraju.
Zapomniane Chwaliszewo szczyci się niezwykłą historią. Tutaj w 1511 r. spalono pierwszą w Polsce czarownicę. Miasto słynęło ze swoich rzemieślników, a szczególnie rzeźników i produkowanych przez nich wyrobów mięsnych. Nazwę "poznańska Wenecja" zawdzięcza wcale nie swojej lokalizacji na wyspie ale... weneckim producentom porcelanowych bibelotów, którzy przybyli na wyspę w XV w. W mieście znajdował się ratusz, szpital i dwa kościoły. Prawa miejskie Chwaliszewo utraciło w 1800 roku. Jeszcze przed wojną Chwaliszewo było jedną z wysp na rozlewiskach Warty, a do tutejszego portu przy Szyperskiej zawijały statki z wielkich europejskich miast: Hamburga czy Berlina. Pierwsze plany regulacji rzeki pojawiły się w okresie zaboru pruskiego, nie zostały jednak zrealizowane, nawet gdy istniało już nowe koryto. Niemcy regularnie pogłębiali rzekę i rozbudowywali infrastrukturę. Mimo, że istniały różne plany urbanistyczne, powojenne władze Poznania zadecydowały o zasypaniu starego koryta rzeki ziemią i gruzem z pogłębionego nowego koryta. Wkrótce przez Ostrów Tumski poprowadzono zaś trasę wylotową do Warszawy. Podczas II wojny na Chwaliszewie zniszczono około 90 proc. starej zabudowy. Wszystko to sprawiło, że czasy "poznańskiej Wenecji" bezpowrotnie minęły.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski