- Jak bardzo trzeba było podeptać ludzi by skłonić ich do tak dramatycznego czynu. Sprawić, że nie dbali o bezpieczeństwo swoje i bliskich. Stanięcie oko w oko z tyranem i powiedzenie: dość! - to wymagało odwagi - mówił przed bramą H.Cegielski Poznań (dawniej im. Stalina) Jerzy Majchrzak, uczestnik Czarnego Czwartku, bo tym mianem zwykło się nazywać wydarzenia, w których konsekwencji zginęło prawie 60 osób.
Według świadków wydarzeń sprzed pięćdziesięciu sześciu lat, ulica Kochanowskiego była najkrwawszym miejscem powstania. Na bruku leżeli zabici oraz ranni, których usiłowano ratować i przenosić do pobliskiego szpitala im. Raszei. Dlatego też w tym miejscu zdecydowano się na wybudowanie pomnika poległych. Jego powstaniem zajął się związek Kombatantów i uczestników Powstania Poznańskiego Czerwiec 1956, a wykańczania monumentu trwało do tego roku.
Do pochodu robotników "Ceglorza", których celem był plac Stalina (dziś A. Mickiewicza) dołączali poznaniacy i robotnicy z innych fabryk m.in. Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego, które współcześnie borykają się z wieloma problemami.
- Jest nas mniej, niż przed rokiem, ale dopóki będziemy żyć, będziemy kultywować tą tradycję. Nikt nam tego miejsca nie odbierze - mówiła w trakcie obchodów pod tablicą upamiętniającą robotników ZNTK Lidia Dudziak, przewodnicząca "Solidarności" w ZNTK.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?