Sobota, godz. 20. W okolicach mostu Mieszka I nad Wartą biesiaduje kilkaset osób. Nagle zaczyna padać deszcz, poznaniacy wbiegają pod most, zaczyna się impreza. "Zawsze i wszędzie policja je... będzie!" - gromkim głosem śpiewa grupa poznaniaków. Po chwili biorą się za rozbijanie butelek po piwie, pod most trafia kompletnie pijany mężczyzna, przyniesiony przez swoich znajomych. Wcześniej leżał w pobliskich krzakach.
Niedziela rano. W tym samym miejscu można znaleźć setki butelek, plastikowych torebek i innych odpadów. Od momentu, kiedy poznaniacy dowiedzieli się, że za picie alkoholu nad rzeką nie grożą im żadne kary, każdy weekend wygląda podobnie.
Czytaj też: Poznaniacy nie chcą śmieci nad Wartą. Trzy tysiące osób dołączyło do wydarzenia na FB
- Zdecydowanie zwiększyliśmy częstotliwość sprzątania, ale rzeczywiście mamy problem z osobami, którym brakuje kultury osobistej - przyznaje Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania. - Przy takim natężeniu ruchu nad rzeką i środkach, które obecnie posiadamy, miasto przestaje być stać na utrzymanie porządku - dodaje zastępca Jacka Jaśkowiaka. Ile to kosztuje?
Jak wynika z wyliczeń Wydziału Gospodarki Nieruchomościami do końca października samo sprzątanie nadwarciańskich terenów (głównie od mostu Mieszka I do mostu Królowej Jadwigi) może kosztować Poznań nawet 400 tys. zł.
- Nie mamy takich pieniędzy, dlatego będziemy musieli zwrócić się do Rady Miasta o dodatkowe środki. Liczymy też, że wesprze nas wojewoda. Niestety, lenistwo osób śmiecących nad rzeką kosztuje najwięcej, gdyż sam wywóz śmieci to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych - mówi Bartosz Guss, dyrektor WGN. Guss zwraca uwagę na fakt, że mieszkańcy mają gdzie wyrzucać odpady: Ustawiono 9 kontenerów, specjalne stojaki z plastikowymi workami. Cztery razy w tygodniu ekipy sprzątające wyruszają nad rzekę.
- Miejmy nadzieję, że sytuacja zmieni się, kiedy ruszą plaże miejskie, a ich operatorzy także zadbają o czystość na tym obszarze - stwierdza Bartosz Guss.
Jak więc wygląda egzekwowanie czystości i bezpieczeństwo? Przemysław Piwecki, rzecznik straży miejskiej tłumaczy, iż nadwarciańskie tereny między trzema mostami na Starym Mieście obejmują aż 12 ha.
- To tak olbrzymi obszar, że upilnowanie wszystkich biesiadników jest niemożliwe. Głównym zadaniem patroli pojawiających się nad rzeką jest przypominanie o zakazie śmiecenia, a nie karanie - zaznacza strażnik miejski. Piwecki uważa, że znacznie bardziej skuteczne są spontaniczne akcje sprzątania organizowane przez samych mieszkańców. Jedna z nich miała miejsce 3 maja.
Z kolei policja zwraca uwagę, że do tej pory nad Wartą nie pojawiły się zachowania wymagające interwencji funkcjonariuszy. - Ale patrole piesze, konne i motorówka znajdują się w gotowości - zapewnia Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
To oficjalnie stanowisko, ale w prywatnych rozmowach policjanci przyznają, że boją się nadchodzących upałów. - Strażników tam brakuje, a my musimy przesuwać ludzi ze Starego Rynku, poza tym jest zbyt mało kontenerów. Już teraz w soboty pije tam po kilka tysięcy osób, a co będzie, kiedy zrobi się cieplej? Miasto musi zadbać o to, by było tam bezpieczniej - przestrzega jeden z funkcjonariuszy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?