- "Pijalnia", czynna 24 godziny na dobę, zbiera klientów z sąsiednich lokali, które są wcześniej zamykane - mówi pan Mariusz, właściciel jednej z kamienic. - Musiałem przesunąć bramę, bo we wnęce były odchody, wymiociny, a przed sklepem krew.
Najgorzej jest w soboty rano. Ludzie boją się wulgarnych zaczepek pijanych.
Na "Pijalnię" narzekają wszyscy wokół - więcej sklepikarze, nieco mniej restauratorzy.
- Dzisiaj rano z parapetu sprzątnęłam cztery szklane naczynia. Kilka razy w tygodniu muszę sprzątać przed wejściem. W dodatku ja się tych pijanych boję, a oni z samego rana przychodzą do sklepu - mówi pani Katarzyna ze "spożywczego".
Oburzeni są właściciele i obsługa sklepu z odzieżą. Dzisiaj sprzątali wymiociny ze schodów.
- Od kiedy jest tu ta pijalnia jest po prostu nieprzyjemnie - mówi pani Joanna. - Przykro mi, że moi pracownicy muszą jeszcze dodatkowo sprzątać takie rzeczy- dodaje.
- Tylko dzisiaj rano musiałam sprzątać wymiociny z ogródka, jakieś resztki jedzenia, wsadzać w ziemię powyrywane w nocy kwiaty z gazonów - mówi pani Asia, restauratorka.Podkreśla, że nie chodzi jej o to, by sąsiedni lokal zamknięto, tylko, by przestrzegano w nim zasady "pijanym alkoholu nie sprzedajemy". Bo, jak twierdzą protestujący przeciw "Pijalni", ludzie chodzą tam, by się "dopić". Ci ze "słabymi głowami" leżą potem w bramach albo na chodniku. Wzywana jest straż miejska, a bywa że i pogotowie.
- Przygotowujemy odpowiedź dla wydziału działalności gospodarczej. Od momentu otwarcia tego lokalu ilość interwencji i niepokojących sygnałów z Wrocławskiej wzrosła. Więcej jest przewozów osób nietrzeźwych i przypadków zakłóceń porządku - mówi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej. - Kilka dni temu musieliśmy trzech panów ukarać mandatami po 500 złotych.
Opinia strażników jest jednoznaczna - poprą wniosek mieszkańców. Policja od stycznia odnotowała 18 interwencji w tym rejonie. Częściej go patroluje.
- Trudno jednak określić, czy wezwania dotyczyły klientów "Pijalni". W okolicy jest dużo lokali podających alkohol. To także droga ze Starego Rynku- tłumaczy Iwona Liszczyńska z Biura Prasowego poznańskiej policji.
- Barmani są bardzo mili, uczynni. Gdy miałam coś "grubszego" przy wejściu do sklepu przyszli i posprzątali - mówi właścicielka "Mydlarni’.
- Nikt do mnie nie zgłaszał tych problemów. Barmani nie sprzedają alkoholu pijanym. Staramy się też dbać o to, by wokół był porządek - zapewnia kierowniczka "Pijalni". Zapewnia, że też zbiera sprzed lokalu "obce" szkło. Poddaje w wątpliwość, czy faktycznie wszystkie przykre sprawy wiążą się z funkcjonowaniem akurat tego lokalu.
Cofnąć koncesje na sprzedaż alkoholu jest trudno - tłumaczą urzędnicy. Trzeba udowodnić, że co najmniej 2 zdarzenia zakłócenia porządku w ciągu 6 miesięcy były bezpośrednio związane z danym lokalem.
- To nie będzie trudne - twierdzą mieszkańcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?