Poznań: PINB skontroluje ogródek pod arkadami na Paderewskiego

O ile do funkcjonowania pubu nikt zastrzeżeń nie ma to jednak na facebooku trwa kampania przeciwko grodzeniu przestrzeni publicznej. Nadzór budowlany już raz chciał przeprowadzić kontrolę, czy wszystko jest zgodne z prawem, ale jak twierdzi Paweł Łukaszewski z PINB, jego pracownicy zostali siłą wypchnięci z lokalu. Kolejną wizytę inspektor zapowiada na 3 lipca, w asyście policji.

- Nie muszą przychodzić z policją. Fakty wyglądają tak, że jeden z panów, którzy się nie przedstawili, wszedł na świeżo położone płytki na schodach. Pracownik ściągnął go z nich za rękę - tłumaczy właściciel pubu. Dodaje, że ma zgodę od miejskiego konserwatora zabytków na ogródek. Pomieszczenia w budynku nie przebudowywał. Jest po kontroli sanepidu, kominiarza. Jednak nie ma odpowiednich dokumentów pozwalających na zagrodzenie terenu.

- Jest wyrok sądu z 1998 roku, który wskazuje wyłączne użytkowanie tego, prywatnego terenu przez właścicieli lokali - tłumaczy. - Zresztą mamy sygnały, że ludzie są zadowoleni, bo będzie tu teraz czysto.Nie będzie śmierdziało uryną, nie będzie graffiti.

Choć jest zgoda na ogródek to jednak samo ogrodzenie jest zaskoczeniem także dla Joanny Bielawskiej - Pałczyńskiej, Miejskiego Konserwatora Zabytków.

-Zabudowa i wygradzanie podcieni jest ze stanowiska konserwatorskiego oceniane jednoznacznie negatywnie. Jest to zawłaszczanie przestrzeni publicznej i naruszanie określonego układu komunikacyjnego w cennym architektonicznie i urbanistycznie zabytkowym zespole Starego Miasta - uzasadnia pani konserwator.

- W ogóle mi się to nie podoba - ocenia ogrodzenie Mariusz Wiśniewski, przewodniczący komisji rewitalizacji Rady Miasta Poznania, który interweniował w tej sprawie m.in. w PINB. - Zgodnie z obowiązującym prawem właściciel terenu musiałby uzyskać odpowiednie zgody od konserwatora zabytków i wydziału urbanistyki i architektury urzędu miasta. Według mnie nie tylko samo ogrodzenie jest nieestetyczne, ale zakłóca funkcjonowanie podcieni, prawdopodobnie także dostęp do sąsiednich lokali.

PINB sprawdził.
- Inwestor nie dokonał stosownych zgłoszeń w urzędzie - podkreśla Paweł Łukaszewski.

Właściciel spokojnie czeka na kontrole PINB.

- Najwyżej będziemy się odwoływać. Zresztą niczego nie przymocowałem na stałe do podłoża - argumentuje.

Z Jakubem Głazem, krytykiem architektury, rozmawia Beata Marcińczyk
Na ulicy Paderewskiego, pod arkadami, powstał nowy pub z ogródkiem. Właściciel ogrodził go wstawiając między filary metalowe ogrodzenie. Nie podoba się to okolicznym mieszkańcom, ale może to wcale nie jest takie złe?

Jakub Głaz: Uważam to zjawisko za szkodliwe. Rozpatrywać je należy w dwóch aspektach. Po pierwsze pod kątem prawnym. Czy właściciel dysponuje odpowiednimi pozwoleniami od Miejskiego Konserwatora Zabytków i wydziału architektury, na trwałe wygrodzenie tej przestrzeni. Jeśli nie to powinien przywrócić arkady do stanu poprzedniego.
Niezależnie od tego, że chodnik znajduje się na terenie prywatnym to jednak grodzenie przestrzeni ogólnodostępnej w ten sposób to "psucie" miasta. Powoduje chaos przestrzenny. Odczucie społeczne jest takie, że przestrzeń ta staje się mniej przyjemna, bo własność prywatna zawłaszcza przestrzeń publiczną.

A gdyby powstał tam sam ogródek, ze stolikami i zielenią, jakich wiele jest w tej okolicy?
Zgodziłby się Pan na takie rozwiązanie?

Jakub Głaz: Ogródek mógłby funkcjonować jednak pod warunkiem zapewnienia swobodnego przejścia pieszym.