Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Plakaty antyaborcyjne wisiały przez jeden dzień i zostały zdjęte. Aktywiści złożyli zawiadomienie na policję

Mikołaj Woźniak
Mikołaj Woźniak
W niedzielę przed kościołem poznańskiej parafii pw. Świętego Krzyża pojawiły się antyaborcyjne plakaty fundacji PRO Prawo do Życia. Wisiały nieco ponad dobę, bo już w poniedziałek przed godz. 11 - zniknęły.
W niedzielę przed kościołem poznańskiej parafii pw. Świętego Krzyża pojawiły się antyaborcyjne plakaty fundacji PRO Prawo do Życia. Wisiały nieco ponad dobę, bo już w poniedziałek przed godz. 11 - zniknęły. Czytelnik
W niedzielę przed kościołem poznańskiej parafii pw. Świętego Krzyża pojawiły się antyaborcyjne plakaty fundacji PRO Prawo do Życia. Wisiały nieco ponad dobę, bo już w poniedziałek przed godz. 11 - zniknęły. Miejscy aktywiści złożyli jednak zawiadomienie na policję o możliwości popełnienia wykroczenia. Z kolei fundacja, która nie wiedziała o zdjęciu plakatów - już zapowiada, że niebawem powrócą do Poznania.

- Składamy zawiadomienie jako miejscy aktywiści i osoby, które czują się oburzone pojawieniem się tego typu treści w przestrzeni publicznej - mówił Jakub Skurzyński, który w poniedziałek postanowił złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia wykroczenia przez fundację PRO Prawo do życia.

Czytaj też: Śródka: Kontrowersyjny plakat pod lupą prokuratury

Chodziło o plakaty, które w niedzielę, 17 lutego, pojawiły się na instalacji przed kościołem poznańskiej parafii pw. Świętego Krzyża przy ul. Częstochowskiej. Na plakatach, jak zwykle w przypadku akcji tej fundacji, widać było drastyczne zdjęcia zakrwawionych płodów i antyaborcyjne hasła.

Plakaty nie wisiały długo, ponieważ zniknęły już w poniedziałek przed południem. Aktywiści i tak zdecydowali się na złożenie zawiadomienia. - Według nas do wykroczenia doszło. Wywołane zostało zgorszenie w miejscu publicznym, a także zostały w nim umieszczone nieprzyzwoite treści - przekonuje Skurzyński. Zawiadomienie dotyczyło więc art. 51 i 141 kodeksu wykroczeń.

- Zakrwawione, zmasakrowane płody ludzkie, to nie jest widok, który powinien być w przestrzeni publicznej. Widziały to m. in. osoby wychodzące z mszy, również rodziny z dziećmi. Poza tym - ekspozycja byłaby też widoczna w oknach Szkoły Podstawowej nr 10 - dodaje aktywista. Jako świadków wskazał Adriannę Palus i Aleksandrę Mielczarek, które widziały plakaty i udały się w ich sprawie na rozmowę do parafii.

- Powiedziano nam, że księdza proboszcza nie ma - rozmawiałyśmy z wikarym. Powiedziałam, że zamiast promować takie obrazy, powinni wywiesić np. plakaty popularyzujące ideę hospicjum Razem - zajmującego się opieką paliatywną w okresie perinatalnym. Takie akcje, jak ta fundacji PRO Prawo do życia - w rzeczywistości szkodzą idei ruchu pro life - mówi nam Adrianna Palus.

Ostatecznie plakaty zniknęły sprzed kościoła, ale nic nie wiedziała o tym fundacja PRO: - Plakaty nie zniknęły z naszej inicjatywy. Nic o tym nie wiedzieliśmy. Mogę jednak zapewnić, że niebawem ponownie pojawią się w Poznaniu - jeśli nie w tym, to w innym miejscu. Nie zrezygnujemy z obrony życia dzieci - zapewnia Mariusz Dzierżawski, szef fundacji.

Wątpliwości co do tego, czy plakaty są odpowiednią treścią i powinny widzieć je m. in. dzieci wyraził w rozmowie z telewizją WTK ks. Sławomir Baraniak, proboszcz parafii pw. Świętego Krzyża. Mówił, że "boi się i ma wątpliwości, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci". Przepraszał też wszystkie urażone kampanią osoby - zwłaszcza dzieci i rodziców. Nie negował jednak kampanii, mówiąc, że być może potrzebne jest "poruszenie sumienia".

Zarzuty aktywistów odpiera z kolei Mariusz Dzierżawski: - Prawda o aborcji przeszkadza tylko jej zwolennikom. Zawsze mówią, że to przecież nic takiego, ale jak zobaczą plakaty - widzą, że to zabicie człowieka. Mówią, że dzieci cierpią z powodu tych plakatów, ale dzieci cierpią z powodu aborcji. W niej są zabijane.

I zaznacza: - Jeśli ktoś jest zbulwersowany, to rodzic, który nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie dziecka: "Co to jest?".

Powołuje się też na opinię psycholog Beaty Rusieckiej, że nie ma związku między wystawą, a jakimkolwiek urazem psychicznym u dzieci.

Sprawdź też: Jakub T. z Poznania jest już na wolności. Skończył odsiadywanie kary za gwałt w angielskim Exeter

To nie przekonuje Jakuba Skurzyńskiego, który mówi, że w pierwszej instancji sądów zapada coraz więcej wyroków przeciwko fundacji PRO. W wielu sprawach oczekuje się jednak jeszcze na rozpatrzenie odwołania.

- Mimo to widać, że do kolejnych spraw policja i sądy podchodzą już inaczej. W tym wypadku mam nadzieję na karę na tyle dotkliwą, żeby fundacja nie decydowała się już na takie wystawy. Chcemy pokazać, że można coś zmienić - podsumowuje Skurzyński.

Jednak szef PRO zwraca uwagę, że sprawy najczęściej kończą się na korzyść fundacji. - Wygraliśmy już ponad 50 podobnych spraw. Samych zawiadomień mogła już być setka. Najczęściej kończą się uniewinnieniami, umorzeniami, czy odmową wszczęcia postępowania.

I podkreśla, że ostatnio sąd drugiej instancji w Opolu odwołał wcześniej wydany wyrok skazujący przeciwko PRO.

Zobacz:

W niedzielę przed kościołem poznańskiej parafii pw. Świętego Krzyża pojawiły się antyaborcyjne plakaty fundacji PRO Prawo do Życia. Wisiały nieco ponad dobę, bo już w poniedziałek przed godz. 11 - zniknęły.

Poznań: Plakaty antyaborcyjne wisiały przez jeden dzień i zo...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski