Od kilku dni tym odcinkiem Hetmańskiej (na wysokości Dolnej Wildy) tramwaje jeżdżą z prędkością zaledwie 10 kilometrów na godzinę.
- Ograniczenie zostało wprowadzone ze względu na bezpieczeństwo pasażerów - wyjaśnia Jan Firlik, dyrektor przewozów tramwajowych w MPK.
CZYTAJ TEŻ:
Wypadek na Hetmańskiej: Jedna osoba nie żyje [ZDJĘCIA, FILM]
Już w piątek, zaraz po wypadku, było jasne, że słup będzie trzeba wymienić. Co prawda udało się zostawić na nim kable sieci trakcyjnej, jednak było to rozwiązanie tymczasowe.
- W nocy z poniedziałku na wtorek wkopaliśmy obok nowy słup - opowiada Jan Firlik. - Postanowiliśmy rozpocząć przewieszanie kabli kolejnej nocy. Trudno mi ocenić, ile nocy będziemy potrzebowali.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Hetmańska: Będzie fotoradar po tragicznym wypadku
Dlaczego nie można było zrobić tego od razu? Ponieważ beton wykorzystany do zamontowania nowego słupa potrzebował czasu, by stężeć. Dzięki temu, że można było ustawić nowy słup obok starego, tramwaje mogły wozić pasażerów Hetmańską przez cały weekend i w poniedziałek. I MPK wykorzystuje noce, kiedy Hetmańską i tak nie jeżdżą tramwaje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Hetmańska: Kierowca peugeota był trzeźwy. Brawura?
Wypadek na Hetmańskiej: Kierowca miał prawo jazdy od 11 dni
Wypadek na Hetmańskiej: Brawura przyczyną kolejne tragedii
Przypomnijmy, że dodatkowa praca spadła na poznańskie MPK w piątek. Wtedy w słup sieci trakcyjnej wjechał osobowy peugeot. Przejazd dla samochodów oraz tramwajów został zablokowany na kilka godzin. Niemal cała Hetmańska zmieniła się w jeden wielki korek (stały zarówno samochody, jak i autobusy uruchomione "za tramwaj"). W wypadku jedna osoba zginęła na miejscu, druga trafiła do szpitala. Z naszych informacji wynika, że mężczyzna, początkowo uznany za kierowcę, zeznał coś innego. Powiedział policjantom, że w czasie wypadku siedział na fotelu pasażera.
- Śledczy badają zebrany materiał dowodowy: ślady zabezpieczone na miejscu wypadku i zeznania świadków - mówi Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Dopiero po jej przeanalizowaniu funkcjonariusze wspólnie z prokuraturą będą mogli postawić ewentualne zarzuty. Jeśli potwierdzi się, że mężczyzna, który przeżył, kierował pojazdem, może mu grozić do 8 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?