Sobotni wieczór. Dowódca pododdziału konnego akurat miał wolne - wracał z rodziną do domu. W tym samym czasie oficer dyżurny poznańskiej policji dostał informację, że na Naramowicach doszło do pobicia. Ofiarą był mężczyzna nadzorujący jeden z budynków na Naramowicach, sprawcami - jego znajomi, mieszkańcy tegoż obiektu. Gdy pobitemu udało się wymknąć z rąk oprawców, wezwał policję.
- Po kilku minutach, gdy podejrzani zobaczyli zbliżających się policjantów, zaczęli uciekać - mówi Zbigniew Paszkiewicz w Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Funkcjonariusze wyskoczyli z radiowozu, zaczęli gonić bandziorów. Podejrzani rozdzielili się.
Jeden z bandziorów został szybko ujęty i obezwładniony, drugi kontynuował ucieczkę, chowając się przed ścigającym go mundurowym. Nie przypuszczał, że przypadkowym obserwatorem zajścia może być policjant. Tymczasem dowódca pododdziału konnego bez wahania postanowił pomóc kolegom. Podjechał autem w pobliże kryjówki bandyty - wysiadł z auta i zaczął go gonić. Mimo że podejrzany był agresywny, został ujęty.
- Okazało się, że zatrzymani 20-latkowie to mieszkańcy Wrocławia, doraźnie pracujący w Poznaniu - mówi Paszkiewicz. - Znieważali oni policjantów i grozili im. Odpowiedzą za to przed sądem. Nie zostaną jednak ukarani za pobicie - mężczyzna wycofał swoje oskarżenia. Mówi, że napastnicy go przeprosili.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?