Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Pomyje na schodach, robactwo, libacje co noc... Jak żyć z trudnymi sąsiadami?

BEM
Wszystko się może przydać - mieszkanie przy ul. Bukowskiej.
Wszystko się może przydać - mieszkanie przy ul. Bukowskiej. Fot. Beata Marcińczyk
Mieszkańcy bloku przy ulicy gen. Maczka w Poznaniu przez kilka lat wstydzili się zaprosić kogoś do domu. Przyczyna? Okropny smród, który opanował korytarz, klatkę schodową i windę. Podobnych przypadków jest wiele...

Kobieta mieszkająca przy ul. Kochanowskiego po zrobieniu prania, myciu naczyń brała miskę i wylewała nieczystości na schody.
Mieszkaniec kamienicy przy ul. Chociszewskiego, gdy jest "pod dobrą datą", kopie w drzwi sąsiadów idąc do swojego mieszkania, a potem klnie, wyzywa i krzyczy - do nikogo, bo żona dawno od niego odeszła.

- Jeden hoduje rybki, drugi karaluchy - skomentował krótko poczynania swego sąsiada lokator bloku przy ulicy Bukowskiej.

Nie ma dzielnicy, czy osiedla w Poznaniu, w których nie ma problemu trudnego lokatora. Mieszkaniec bloku przy gen. Maczka, starszy pan, podobno nocą buszował w śmietnikach i łupy znosił do domu. Ci, którym udało się wejść do mieszkania (rzadko kogo wpuszczał) przypuszczają, że hodował gołębie , by je jeść. Mimo że mieszkanie jest jego własnością SM Jeżyce podjęła wstępne kroki, by mężczyznę eksmitować.

- Od kilku miesięcy już jest spokój - mówi Jacek Hamrol, kierownik osiedla.
Kobieta z ulicy Kochanowskiego trafiła do szpitala.

- Po skargach sąsiadów, sprawdzeniu sytuacji nawiązaliśmy kontakt z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie. Potem sąd skierował tę panią na leczenie - tłumaczy Marcin Rysmanowski, zastępca kierownika osiedla. Kobieta od kilku lat nie płaci także czynszu. Na razie nie wiadomo, jak potoczą się jej losy.

- Mamy też problem z panią, która nie dba o porządek a hoduje w domu kilka kotów. Czekamy na sygnał z MOPR-u, czy udało się z nią podjąć współpracę -dodaje M. Rysmanowski.

Nie wiadomo, czy nie gorzej mają ci, którzy sąsiadują z innego typu "trudnymi" lokatorami.

- Sąsiad jak wypije to klnie i krzyczy. Wyspać się nie można. Dopóki nie zaatakował żony to mi nie przeszkadzało - mówi mieszkaniec domu przy ul. Chociszewskiego. - Nie o siebie się boję, ale o dzieci. Kiedyś wstawił na gaz parówkę i zapomniał!

Takich spraw są dziesiątki.
- Nie ma miesiąca, by z prośbą o interwencje nie przyszli do nas lokatorzy - mówi Magdalena Gościńska z Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych. W bloku przy Grochowskiej niedawno lokator podpalił ze złości w pijanym widzie drzwi sąsiadów.

- Gdy dzieją się rzeczy niepokojące można zwrócić się do Punkt Interwencji Kryzysowej przy ulicy Niedziałkowskiego. W nagłych sytuacjach trzeba wezwać policję - radzi Lidia Leońska, rzecznik prasowy MOPR-u. To tu trafiają sprawy uciążliwych sąsiadów. - Jeśli dana osoba nie chce współpracować szukamy rodziny. Skierowanie sprawy do sądu o ubezwłasnowolnienie to ostateczność.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski