Miało być ich pięciu, ale słynny Janusz G., pseudonim "Graf", niegdyś przyjaciel warszawskich polityków i samorządowców oraz podstołecznych gangsterów jest zbyt chory, by dojeżdżać do Poznania. Będzie miał odrębny proces.
Koszaliński biznesmen został zwabiony do poznańskiego biura ofertą zakupu atrakcyjnej nieruchomości. Tam jednak czekali na niego bandyci z Warszawy. Pobili i uprowadzili syna biznesmena. Za jego uwolnienie ojciec miał podpisać umowy sprzedaży nieruchomości, wartych kilka milionów dolarów - między innymi, połowy wyspy.
Dopiero po latach wyszło na jaw, że w sprawę porwania był zaangażowany słynny "Graf", biznesmen z Warszawy. Robert P., który w piątek złożył wyjaśnienia przed poznańskim sądem, przyznał, że jego cichy wspólnik Krzysztof J. twierdził, że koszaliński biznesmen jest mu winny pieniądze. Jednak jak ustaliła prokuratura, kłamał tak, by wyjaśnić, dlaczego nie spłaca długów.
Janusz G., pseudonim Graf miał rzekomo pomóc odzyskać pieniądze. Poza tym, przy okazji, prokuratura przyglądając się kontaktom Grafa z urzędnikami z Ministerstwa Finansów, wykryła, że korumpował ich także były pilski senator, Henryk Stokłosa... i wiemy, co było dalej.
W procesie, który po dwóch latach wyznaczania terminów, rozpoczął się w Poznaniu, na ławie oskarżonych znalazło się również trzech "wykonawców" pobicia i porwania. Natomiast Włodzimierz C., poznański pośrednik, który udostępnił swoje biuro i zwabił koszalińskiego biznesmena, już dawno odsiedział swój kilkuletni wyrok.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?