Po co to robi? - Tak hodowane rośliny dają kilkakrotnie wyższy plon niż hodowane tradycyjnie, zużywają o 40 proc. mniej pożywki, nie zawierają metali ciężkich, które rośliny tradycyjnie hodowane pobierają z ziemi - wylicza zalety swojej hodowli prof. Komosa. - No i są po prostu smaczniejsze - dodaje zadowolony.
Uprawa aeroponiczna (czyli hodowla w powietrzu) wygląda podobnie jak ta tradycyjna tyle że korzenie rośliny wiszą w powietrzu i w odpowiednich odstępach czasu są spryskiwane specjalną pożywką. - Przez 100 proc. życia korzenie mają kontakt z tlenem dlatego roślina lepiej rośnie niż ta, której korzenie są zakopane w ziemi - tłumaczy prof. Komosa. - Przez to, że rosną swobodnie są też o 20 razy większe niż przy tradycyjnej uprawie. Mają dużo lepsze wchłanianie - dodaje.
Odżywiane są w aerozolu. Spryskiwane są nim co jakiś czas korzenie (także w nocy). Jak zastrzega profesor to nie żadna chemia, a uprawę można wręcz nazwać ekologiczną. Pożywka zawiera tradycyjne mikro i makroelementy, które znajdują się w glebie. - W naturze jest ich około 91, a pożywce jest ich tylko czternaście. To m. in. azot, fosfor, potas, wapń, żelazo, cynk - Wylicza naukowiec i zaraz zaznacza, że szczegółów nie może podać ponieważ swój wynalazek chce opatentować.
Rośliny rosną w rzędach podzielonych specjalnymi stelażami. Na nich oparty jest system rurek i spryskiwaczy do korzeni. Do każdego z nich doprowadzony jest osobny dozownik. Całością steruje komputer. - Jak nie ma prądu rośliny bez spryskiwania szybko giną. Dlatego potrzebny jest agregat prądotwórczy. Ale to już norma w każdej szklarni - mówi prof. Komosa.
Rośliny aeroponiczne uprawia już od paru lat (w każdą środę rano można kupić pomidory z jego uprawy w budynku UP przy ul. Wojska Polskiego, za 3 zł za kg) i cały czas ma nadzieję, że takie uprawy zyskają w końcu popularność. - Nie jest to jednak takie proste - przekonuje przyrodnik - Tutaj potrzeba więcej wiedzy na hektar niż nawozu na hektar - żartuje. - Liczę na moich studentów, którzy pisząc u mnie prace magisterskie dobrze poznali specyfikę tej uprawy i są przygotowani aby samemu je tworzyć - mówi prof. Komosa.
Jedna taka uprawa już istnieje pod Kaliszem, gdzie student profesora hoduje tą metodą anturium. - Widziałem jedną wielką łąkę czerwieni. Nie dziwi mnie to. Dla mnie to oczywiste, że takie rośliny po prostu lepiej rosną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?